Mieczysław jest już ośmiomiesięcznym, dziesięciokilowym zuchem. W dalszym ciągu jest karmiony piersią, czyli można powiedzieć, że jest na „diecie sut”. Po wadze, ale też naocznie widać, że rośnie nam chłop na schwał. Jak powinno wyglądać żywienie niemowląt? My od 4 miesiąca życia urozmaicam jego dietę słoiczkami. I odkąd to robię trochę się już nasłuchałam. Chociażby tego, że jestem leniwą, wyrodną matką, której nie chce się ugotować pysznej brei dla swojego pierworodnego. Zgłębiłam zatem wiedzę, ale zanim podzielę się z Wami moimi przemyśleniami na temat słoików, i nie mówię tu o ludności napływowej w stolicy, zacznę od swojego dzieciństwa. Sama bowiem żywiona byłam słoiczkami. Co w mojej rodzinie było pewnego rodzaju nobilitacją w czasach, kiedy o Pampersach nikt jeszcze nie słyszał. A niemowlęta karmione były papką twarogową z książki Kuchnia Polska.
Jak to możliwe, że dziecko ze średnio zamożnej, wiejskiej rodziny, 30 lat temu, pasione było słoiczkami?
Wszystko przez, a może raczej dzięki mojemu kuzynowi niejadkowi, którego rodzice jeździli na saksy do RFNu, skąd przywozili kartony Hippów dla swojego wychudzonego jedynaka. Ten jednak skutecznie wszystko wypluwał i grymasił przy jedzeniu. Kiedy więc termin przydatności niemieckich słoiczków dobiegał końca, wszystkie one trafiały do mnie. Ku mojej nieuświadomionej radości, lądowały w moim żołądku. Jak widzicie wyrosłam do dorodny egzemplarz, bez niedowagi (wręcz przeciwnie), bez niedoborów czegokolwiek.
Trendy w żywieniu dzieci zmieniają się z biegiem czasu, ilością badań i informacji, do których mamy dostęp.
To zupełnie normalne i logiczne. Dieta niemowlaka zmienia się w każdej dekadzie. 30 lat temu najbardziej popularną potrawą dla niemowlaków była wcześniej wspomniana papka twarogowa, promowana przez najlepiej sprzedawaną w naszym kraju książkę: „Kuchnia Polska”. Dziś taki jadłospis jest nie do pomyślenia. Wiadomo bowiem, że mleko krowie obciąża nerki małych dzieci i nie jest wskazane w pierwszym roku życia. Chociażby dlatego warto zapoznać się z najnowszymi trendami dotyczącymi karmienia dzieci, a nie opierać się tylko na wiedzy i doświadczeniu babci. W zamkniętych, bardzo rodzinnych społecznościach, w których tradycja odgrywa główną rolę, pewne przyzwyczajenia są bezmyślnie przekazywane z pokolenia na pokolenie.
Przykład? W jednym z reportaży na TLC widziałam jak Romowie podawali do ssania swojemu dwumiesięcznemu dziecku plaster boczku. Wszystko po to by wzmacniać jego odporność.
Żywienie niemowląt. Wracając do słoiczków.
Miecio je wcina aż mu się uszy mu się trzęsą i chyba podoba mu się taka dieta niemowlaka. A ja nie mam z tym żadnego problemu. Mimo tego, że wiele osób próbowało mi wmówić, że powinnam mieć poczucie winy. Postanowiłam być nieugięta w swym postępowaniu, ponieważ idzie za nim pewna logika. W dobie warzyw poddawanych różnym modyfikacjom. Intensywnie nawożonych i nierzadko opryskiwanych pestycydami nie mam żadnej pewności, że marchewka lub jabłko kupione w warzywniaku na bazarku jest eko i nadaje się dla mojego dziecka, przecież wszystkie chcemy, aby żywienie niemowląt było jak najwyższej jakości. Mało tego, coraz częściej słyszy się, że handlarze bazarowi kupują warzywa i owoce w dużych sieciówkach. Po czym wyprzedają je na swoich straganach deklarując, że pochodzą one z ich przydomowego ogródka.
Jedzenie słoiczkowe jest zatem dużo bezpieczniejsze, zbilansowane i zdrowsze dla naszego malucha, żywienie niemowląt jest prostsze.
Łatwiej też utrzymać różnorodność w menu. Żywienie niemowląt jest prostsze. A ja, jako mama mam więcej czasu dla siebie. Chociażby po to by napisać kolejny artykuł na bloga. Na przykład dziś Miecio zjadł rosołek z kaszą manną, który „pieczołowicie” odgrzałam w mikrofali, a teraz smacznie śpi w bujaku. Przy dziecku nauczyłam się bowiem tego, że liczy się efekt. A to czy będę stała przy kuchni trzy godziny gotując trzydaniową bezsmakową papkę dla niemowlaka ze składników niepewnego pochodzenia, czy po prostu otworzę słoiczek i wstawię go do podgrzania: efekt będzie ten sam – zadowolone i najedzone dziecko. W tym drugim przypadku będę miała jeszcze czas chociażby na to, by pomalować sobie paznokcie lub upiec ulubione ciasto mężowi. Bo poza Matką Polką jestem też żoną, kobietą czy po prostu Martą wychowaną na słoiczkach, która lubi się czasem polenić.
[ad name=”Pozioma responsywna”]
U nas też były słoiczki. Przy drugim też będą. Spady nie spady grunt że nie zanieczyszczone ponad normę.
To mój pierwszy komentarz u Pani, a trochę wpisów już przeczytałam. Akurat się nie zgodzę, że dieta słoiczkowa jest najlepsza dla dziecka. Ale co ważne: to Pani decyduje o żywieniu i wychowaniu synka i nie musi Pani postępować jak nakazują wszyscy dookoła. Robi Pani to co według Pani jest dla niego najlepsze i to jest ważne. A niewątpliwie zyskuje Pani sporo czasu, kiedy nie musi Pani przygotowywać specjalnych posiłków dla dziecka. Pozdrawiam serdecznie!
Jeju kobieto chociaż nie przyznawałabyś się że dajesz dziecku słoiczki, w których nie wiadomo co jest i to jeszcze podgrzane w najgorszym z mozliwych miejsc, czyli mikrofali, tylko dlatego żeby mieć czas na paznokcie. Chyba przestane czytać bloga, bo ręce opadają.
Każdy wychowuje dziecko tak jak uważa za słuszne. To, ze ktoś daje jedzenie ze słoiczka to należy do gorszej kategorii? Nie oszukujmy sie, dając dziecku słoik mamy dla siebie więcej czasu. A niestety przy dziecku nawet te 5 minut na pomalowanie paznokci to dla nas Mam bardzo dużo.