Nie jestem z tych matek, co to swoje dziecko od pierwszych dni życia posyłają na zajęcia językowo – umuzykalniająco – ruchowe. I choć w ciąży snułam plany czego to nie będę robić z małym Mieciem jak tylko przyjdzie na świat, to po urodzeniu zdecydowanie mi przeszło. I mimo, że synek ma dopiero dziewięć miesięcy, a ja jako mama mam sporo oleju w głowie, to już nie raz przyszło mi brać udział w cichej rywalizacji. O poziom osiągniętych sprawności mojego dziecka. Dziś na tapetę weźmiemy zabawki Fisher Price, które doskonale wspomagają rozwój dziecka, ale o tym za chwilkę.
Na pewno znacie te dyskretne pytania zatroskanych mam w stylu:
„To jeszcze ani razu nie byliście na basenie?” albo „Czy byliście już na gordonkach?” lub pełne obaw: ” Jak to, Miecio jeszcze nie raczkuje?”. Z jednej strony te pytania doprowadzają mnie do szału, z drugiej zaś zasiewają w mojej głowie ziarnko niepokoju. Bo będąc bardzo wyluzowaną mamą, ciężko mi zachować rezon i nie dać się wkręcić w tę jakże dziecinną, bo przecież nie dziecięcą rywalizację. Czasami te inne mamy nie są mi nawet potrzebne. By zacząć się martwić o to, czy Miecio aby na pewno rozwija się poprawianie i „na czas”.
Dzieje się to szczególnie wtedy, kiedy oglądam filmy z udziałem małych dzieci, które z czułością i charakterystyczną dla dzieci delikatnością bawią się zabawkami. Miecio w tym samym czasie, po raz kolejny, rzuca przez cały pokój klockiem krzycząc przy tym coś w swoim języku. Czy też miałyście lub macie takie wątpliwości?
A wystarczy pozwolić dziecku być dzieckiem.
Co mam na myśli? Najlepiej wytłumaczy to dr n. hum. Justyna Korzeniewska, ekspert marki Fisher-Price:
“Istnieją prawdy uniwersalne, na których można budować „własną filozofię wspierania rozwoju dziecka”. Zawierają się one w twierdzeniach, czym pomaganie w rozwoju z pewnością nie jest.
Nie jest wywieraniem presji na dziecko w celu szybszej nauki. Przeskakiwaniem naturalnych etapów rozwoju i skracaniem czasu na opanowanie poszczególnych sprawności. Nie jest rywalizowaniem z innymi rodzicami o poziom osiągniętych przez dziecko sprawności.
Wykluczenie elementów presji i dostrzeżenie indywidualności maluszka to podstawowy warunek wejścia na odpowiednią ścieżkę rozwoju swojego dziecka. Oraz własnych kompetencji rodzicielskich.”
Parafrazując słowa dr Justyny Korzeniowskiej pamiętajmy, że najważniejszą przyjemnością dziecka jest zabawa. Dzięki niej dziecko rozwija się we własnym tempie i na własnych zasadach. Bo choć istnieje coś takiego jak percentyle, w których mierzone są wszystkie dzieci na całym świecie, to każde z nich jest inne. Wymaga innych bodźców do rozwoju i potrzebuje różnego czasu do osiągnięcia kolejnych etapów rozwoju.
Warto zatem zdystansować się do otoczenia, które wymusza na nas wzięcie udziału w wyścigu rozwojowym dzieci.
Jeśli kochasz swoje dziecko to pozwól mu rozwijać się w jego własnym tempie. Wyrzuć z głowy wszelkie scenariusze zabawy. Teraz to twój szkrab wyznacza reguły. Ma ochotę żeby pociąg latał w powietrzu? Niech lata! Pamiętaj, że takie zabawy tylko rozwiną jego wyobraźnię.
Ciągle nie jesteś przekonana?
Przypomnij sobie jak za pomocą jednego opakowania po magarynie i jednego patyka potrafiłaś w swoim dzieciństwie wyczarować trzydaniowy obiad dla wszystkich swoich lalek.
Obserwowanie tego jak rozwija się dziecko i jak poznaje świat to jeden z najbardziej wyjątkowych przywilejów rodziców.
Mogąc obserwować Miecia każdego dnia widzę jak dzieje się magia. Jak każdego dnia sam odkrywa otaczające go przedmioty i metodą prób i błędów poznaje ich zastosowanie. Pamiętajmy, że każde dziecko nawet takie małe jak Miecio ma różne zainteresowania i odmienny temperament. Dzięki zabawie może dać im wyraz. Pozwólmy zatem naszym dzieciom bawić się po swojemu. Mają tyle do odkrycia!
Swoją drogą jesli lubicie zabawki Fisher Price to koniecznie zobaczcie jak Miecio bawi się Pociągiem Szczeniaczka! 🙂