Długo chodził mi po głowie taki artykuł, bo im dłużej jestem mamą, tym bardziej widzę jak niewiele do bycia nią jest tak naprawdę potrzebne. Kiedy byłam w ciąży, nosząc pod sercem Miecia, już od trzeciego miesiąca planowałam wyprawkowe zakupy. Dlaczego od trzeciego? Bo po tym, jak straciłam pierwszą ciążę w 11 tygodniu chciałam przeczekać ten pierwszy czas. A że ciąża rozwijała się prawidłowo na pulpicie komputera utworzyłam folder z tabelą, którą nazwałam „Wyprawka dla noworodka Antosia” – no bo przecież Miecio miał być na początku Antkiem, a dopiero na drugie imię miał mieć Mieczysław. Ostatnio trafiłam na tę listę i roześmiałam się w duchu. Gołym okiem widać było, że to lista mamy, która spodziewa się pierwszego dziecka. Dziś wyprawka dla niemowlaka wyglądałaby zupełnie inaczej…
Dlatego przygotowałam Wam trzy listy. Pierwsza to rzeczy, które są absolutnie potrzebne. Druga to lista z rzeczami, które mogą się przydać, ale nie zawsze i nie każdej mamie. Trzecia zaś to lista, w mojej opinii, wymysłów dzisiejszego świata.
Moje podejście do tematu w dużej mierze zmieniło się po tym, jak urodziłam Zyzia o 8 tygodni za wcześnie. Z wyprawki nie miałam jeszcze absolutnie nic. Żadnego wózka. Łóżeczko stało w piwnicy i czekało na skręcenie. Miałam jedynie ubranka po Mieciu i przeświadczenie, że jakoś dam radę. Jestem ciekawa, czy zgodzicie się z moją poniższą listą i z moimi spostrzeżeniami.
Wyprawka dla niemowlaka Lista #1: naprawdę potrzebne
Tę listę sporządziła dla mnie położna na oddziale neonatologicznym, kiedy urodził się Zyzio. Wyprawka dla niemowlaka powinna składać się właśnie z tych rzeczy. Drugiego dnia po tym jak przyszedł na świat podeszła do mnie i powiedziała: „Pani pisze: przynieść z domu chusteczki nawilżane, pieluszki dla najmniejszych dzieci, krem na odparzenia i najmniejsze ubranka jakie pani ma. I z perspektywy czasu uważam, że ta lista opisuje to, czego w pierwszej chwili potrzebuje każda mama.
Absolutnie nie wyobrażam sobie macierzyństwa bez pieluch jednorazowych i nawilżanych chusteczek. Szacun wszystkim mamom, które walczą z wielorazowymi pieluchami. Wiem, że pewnie się da, ale ja jestem z tych, co to nie lubią wymyślać koła od początku.
Zyzio przez pierwsze dwa tygodnie, które spędził w szpitalu nie był kąpany. Przemywano go jedynie chusteczkami nawilżanymi. Pierwszą kąpiel zaliczył dopiero po powrocie do domu. Wanienka? Przez pierwsze 4 miesiące kąpaliśmy go w umywalce, a później przesiadł się do dużej wanny. Daliśmy radę bez niej choć przy Mieciu mieliśmy turbo wanienkę wbudowaną w komodę, którą możecie zobaczyć tu (klik).
Do listy Pani Położnej dopisałabym jeszcze jakiś delikatny produkt do mycia ciała i włosów dziecka, najlepiej jeden do wszystkiego, bo wygodniej. I to są te rzeczy, które realnie przydają się w pierwszych dobach z dzieckiem. Owszem, im dalej w las, tym więcej potrzeb, ale dziś na pewno nie szalałabym tak z zakupami. Poza tym nasza dziecięca szafka kosmetyczna obecnie też wygląda inaczej niż 4 lata temu. Wtedy stało na niej całe mnóstwo dziwnych kosmetyków, z których większości nigdy nie wykorzystałam. A dziś? Emulsja do mycia ciała i włosów, chusteczki nawilżane, balsam do ciała (ale używany tylko wtedy, gdy zaistnieje potrzeba) i tyle. Wszystko załatwiamy jedną marką i jest to znane wam już Baby Dove. U chłopaków świetnie się sprawdza, nie uczula, nie szypie w oczy, wspaniale radzi sobie z potrzebami dziecięcej skóry. Ten temat mam odhaczony i nie muszę kombinować.
Czy dorzuciłabym coś jeszcze do tej listy?
Wózek
Ale u nas i tak był potrzebny dopiero po miesiącu, ponieważ przez pierwszy czas nie mogliśmy wychodzić z domu z wcześniakiem. Ale ogólnie nie wyobrażam sobie życia bez wózka. Tyle że dziś, nawet jeśli kupiłabym nowy wózek, to gondolę dokupiłabym używaną, bo gondola jest tylko na kilka pierwszych miesięcy (u nas to zawsze były 4 miesiące), więc rzadko bywa zniszczona, a można ją kupić w serwisach aukcyjnych lub z rzeczami używanymi za grosze.
Do listy rzeczy bardzo potrzebnych dorzuciłabym jeszcze fotelik samochodowy, jeśli w domu jest samochód. Nie wyobrażam sobie żeby dziecko przewozić na rękach. Kupując kolejne foteliki wybierajcie te montowane tyłem do kierunku jazdy najdłużej jak się da. Dlaczego? O tym przeczytacie tu (klik). A jeśli kupujecie używane to pamiętajcie, że każdy fotelik ma datę ważności i nie może być powypadkowy.
Kąpiel rok temu…
Kąpiel dziś…
Wyprawka dla niemowlaka Lista #2: rzeczy potrzebne, ale nie zawsze i nie każdemu
Laktator
Wymienię na pierwszym miejscu, bo jeśli będziesz go potrzebować, to pewnie najbardziej na początku. Ja tak miałam w przypadku Miecia. Laktator przydał mi się tylko wtedy, gdy potrzebowałam pobudzić laktację. Później użyłam go może ze 3-4 razy przez 16 miesięcy karmienia. Ale przy Zyziu przydał mi się baaardzo. Szczególnie jak maluch leżał w szpitalu oraz później, kiedy wyjechałam do Nowego Jorku. Odwieczny problem czy kupować laktator jeszcze przed urodzeniem dziecka? Ja uważam, że warto go mieć, ale jeśli budżet na to nie pozwala, to zawsze można go kupić już wtedy, kiedy pojawi się realna potrzeba. Pamiętajcie, że są też filmy, które wypożyczają laktatory. Część szpitali również dysponuje takim sprzętem dla swoich pacjentek.
Łóżeczko.
U nas potrzebne było na samym początku, a później dopiero po tym, jak Zyzio skończył rok. Na początku głównie dlatego, że Zyzio spał na monitorze oddechu, a taki monitor miarodajnie działa w łóżeczku. Później przez wiele miesięcy Zyzio spał razem z nami, bo karmiłam go piersią i tak było nam wygodniej. A teraz śpi w łóżeczku turystycznym, które z punktu widzenia rodziny z małym mieszkaniem, jest wynalazkiem idealnym. Łatwo się składa, można je ze sobą zabrać dosłownie wszędzie. Łóżeczko turystyczne to też jest jedna z rzeczy na tej liście. Da się bez niego przeżyć, ale z nim jest po prostu lepiej i wygodniej.
Monitor oddechu.
Po urodzeniu Miecia wątpiłam w jego przydatność. Ale teraz uważam, że wyprawka dla niemowlaka, bez niego jest niekompletna. Zawsze myślałam, że to sprzęt bazujący na lęku rodziców o życie dziecka. Ale przy Zygmuncie wręcz musieliśmy go kupić. Tak zalecono nam w szpitalu. I powiem Wam, że ten sprzęt to złoto. Daje ogromne poczucie bezpieczeństwa, szczególnie przy wcześniaku. Ale co ważne: koniecznie kupujcie monitor, który jest sprzętem medycznym i posiada odpowiedni certyfikat. Tylko taki da Wam pewność. Czy jest potrzebny? Ten sprzęt jest jak ubezpieczenie i zabezpieczenie w jednym. Z reguły nie przyda się wcale, ale gdy raz jeden jedyny zadziała najpewniej uratuje życie lub zdrowie Waszego dziecka.
Przewijak.
Mieliśmy i przy Mieciu i przy Zyziu. Ale dwa zupełnie różne. Z tego Zyziowego korzystaliśmy do dziś. To bardzo przydatny mebel. Ale kiedy jedziemy do Babci na Mazury to przewijam Zyzia na podłodze lub sofie i też jest okej. Zatem bez przewijaka też da się przejść przez macierzyństwo, tyle że przewijak jest wygodny z punktu widzenia naszych zmęczonych pleców. Poza tym na przewijaku zawsze mam wszystko pod ręką: chusteczki, krem, pieluszki. Czyli wygoda, wygoda i jeszcze raz wygoda.
Nebulizator.
Dowiedziałam się o nim kiedy Miecio miał 5 miesięcy. Pierwszy pożyczyła mi koleżanka, bo potrzebowałam na „już”. Kolejny kupiliśmy w aptece. Dziś wiele infekcji dróg oddechowych u dzieci leczy się korzystając z leków podawanych w postaci aerozolu, który powstaje w nebulizatorze. Można za jego pomocą podawać zarówno sól fizjologiczną, jak i sterydy wziewne. My jesteśmy w tej kwestii przeczołgani, ponieważ nasze chłopaki mają astmę wczesnodziecięcą. Ponadto sami zaczęliśmy korzystać z tego urządzenia i powiem Wam: działa. Kiedyś jedna lekarka powiedziała nam, że obrazowo pół roku codziennych nebulizacji to jak jedna dawka sterydu podana w zastrzyku.
To rządzenie podaje sterydy miejscowo, dokładnie tam, gdzie mają działać, oszczędzając resztę organizmu. Dlatego u dzieci kluczowa jest forma podania. U nas nebulizator bardzo się przydał, ale my mamy chorowite dzieci. A może raczej powinnam napisać: mieliśmy, bo ostatnio jest już zdecydowanie lepiej.
Aspirator do nosa.
Ogromnym zaskoczeniem było dla mnie to, że dzieci nie potrafią wydmuchać nosa. Nigdy się nad tym wcześniej nie zastanawiałam. Nasze mamy miały gumowe gruszki (brrr), a my mamy aspiratory. Na rynku są dwa: taki którym rodzice siłą swoich płuc wysysają zawartość nosa, albo taki który podłączany jest do odkurzacza. Testowaliśmy obydwa i ten drugi jest wygodniejszy, ale obydwa dają radę.
Bujaczek.
Nasze mamy go nie miały, ale w moim przypadku ten sprzęt uratował resztki mojego zdrowia psychicznego. Pamiętam jak urodziłam Miecia. Wpadła do nas w odwiedziny koleżanka. Miecio miał wtedy jakieś 7 tygodni, a ja byłam u kresu wytrzymałości, bo on non stop chciał być noszony na rękach. Koleżanka, wtedy mama kilkuletniej dziewczynki poleciła mi pewien bujak, który buja „góra-dół”. Jest to o tyle ważne, że dzieci ten ruch pamiętają jeszcze z brzucha mamy. No bo jak chodzimy to kiwamy się góra dół, a nie na boki. Zamówiłam czym prędzej ten bujak i odzyskałam trochę czasu dla siebie. Zyzio za to nie przepadał za bujakiem góra dół wolał taki na boki. Więc co dziecko, to inne potrzeby i preferencje. Bez bujaka się da, ale z bujakiem można mieć nawet umytą głowę i pomalowane rzęsy.
Nawilżacz powietrza.
Szczególnie jeśli mieszkasz w bloku. W miesiące zimowe, kiedy włączone jest centralne ogrzewanie nawilżacz bardzo się przydaje. Dzieciaki śpią spokojniej. Można bez tego przeżyć, wieszając na przykład mokre ręczniki na kaloryferach.
Coś co szumi.
I Miecio i Zyzio chętnie zasypiali przy szumie. To może być szumiąca maskotka, może być aplikacja w telefonie albo po prostu suszarka. Szum działa na dzieciaki wyciszająco. Potwierdzone info.
Kosz na zużyte pieluchy.
Serio – to jest wspaniały wynalazek! Nie trzeba latać do pojemnika na śmieci z każdą pieluchą z grubszą sprawą. Do dziś korzystamy z tego kosza. To naprawdę działa. Kosz ma specjalny system, który zawija pieluszki w folię, jakby w oddzielne serdelki i blokuje tym samym wydzielanie jakiegokolwiek zapachu. Bez kosza też się da, ale wtedy zedrzesz niejedne buty biegając co chwilę do śmietnika.
Zyziaczek rok temu…
Zyziaczek dziś…
Wyprawka dla niemowlaka Lista #3 – nie daj się zbałamucić
Na tej liście powinno wylądować wszystko, czego nie wymieniłam w dwóch poprzednich listach. Czyli na przykład : ekspres do mleka modyfikowanego dla dziecka (tak jest coś takiego), podgrzewacz do butelek, sterylizator (bo, co za czysto, to nie zdrowo), karuzelka do łóżeczka (bo moje dzieci mało czasu spędzały w łóżeczku ;)), smoczki i butelki ( bo jeśli zamierzasz karmić piersią to raczej Ci się nie przydadzą, szczególnie na początku), wanienka ( bo da się dziecko kąpać w umywalce, a później w dużej wannie), emolienty ( bo jeśli dziecko nie ma skóry alergicznej, atopowej czy innej wymagającego tego typu preparatów to nie ma potrzeby ich używania), termometr do wody (bo od czego mamy łokcie), laserowy termometr do pomiaru temperatury ciała (bo zawsze pokazuje inną temperaturę, a najlepiej działa taki pod pachę za 10 zł z Rossmanna)
Oto moja wyprawka dla niemowlaka. Bardzo jestem ciekawa, czy zgodzicie się z moją listą. Czy coś byście dodały, a może coś byście odrzuciły lub przestawiły?
Ja też używałam pieluch tetrowych :). Chusteczki nawilżane uczulały moje dziecko, więc nie używałabym ich ponownie przy kolejnym. Przewijak nie był mi zupełnie potrzebny. Podgrzewacz bardzo się przydał :).
Tak jak napisałaś każde dziecko ma inne potrzeby, dlatego nasza lista byłaby zupełnie inna ☺️ u nas np karuzela nad łóżeczko była hitem i córka ją uwielbiała, a szumiacy mis zupełnie się nie sprawdził. Ja dodałbym jeszcze do drugiej listy rogal go karmienia, który przydaje się szczególnie kiedy dziecko jest maleńkie i niestabilne; smoczek, u nas w sytuacjach kryzysowych np u lekarza dawał radę; pieluchy tetrowe, które u nas miały mnóstwo zastosowań i łóżeczko dostawke – można sie bez niego obejść, ale to świetne rozwiązanie, szczególnie dla rodziców którzy boją się spać w łóżku z dzieckiem 🙂
Za ten używany fotelik, to Wam się, niestety, nagana należy! Skoro macie świadomość, jak ważne jest bezpieczeństwo dziecka w samochodzie i polecacie foteliki montowane tyłem do kierunku jazdy, to co tam robi wzmianka o foteliku używanym? Rozumiem, jeśli się ma fotelik po rodzinie i faktycznie pewność, że jest bezwypadkowy, ale kupując taki fotelik na aukcji, nigdy nie mamy pewności, czy fotelik nie jest po wypadku! Jeśli dziecko wyszło z wypadku cało, to na foteliku mogą zostać otarcia, ale generalnie wygląda na nietknięty. Np. w Niemczech policja po wypadku przecina pasy fotelika (tak czytałam). W Polsce policja tego nie robi. Także… Czytaj więcej »
Spokojnie, weź głęboki oddech. Jak wół napisane jest, że fotelik nie może być powypadkowy, co jednoznacznie sugeruje zakup z pewnego źródła. Po drugie fakty są takie, że nie każdego stać na nowy fotelik za 1200 i więcej złotych. Po trzecie większość aut sprowadzanych do Polski to ponad 10-cio letnie rzęchy, które bardzo często są powypadkowe, a jeżdżą nimi całe rodziny. Jakoś nikt nie płacze, nie krzyczy i nie sugeruje tym ludziom, żeby kupowali nowiutkie auto z salonu. A wszyscy wiemy, że przy porządnym dzwonie w takim aucie nawet najlepszy nowy fotelik RWF nie pomoże. Także nie szalej z tymi naganami,… Czytaj więcej »
Zgadzam się, że napisaliście, że nie może być powypadkowy, ale nigdy nie jesteśmy w stanie tego stwierdzić, kupując fotelik przez internet z drugiej ręki. Niestety w tekście nie jest wyraźnie zaznaczone, aby źródło było pewne. Jeśli w wypadku dostanie się porządnego dzwona, to raczej się ludzi zeskrobuje z asfaltu. Mam świadomość, że foteliki nie chronią przed wypadkami autostradowymi albo kiedy samochód ciężarowy wsmarowuje osobówkę w asfalt. A sensacji nie szukam. Fotelik kupuje się, żeby dziecko było bezpieczne i żeby jechać spokojnie, z nadzieja, że nigdy się nie przyda. Mi się, niestety, foteliki przydały, więc moja reakcja na ten wpis, jest… Czytaj więcej »
Zgodzę się z Tobą. Lista świetna! Zgadzam się zwłaszcza jeśli chodzi o wózek i próbowałam to przekazać koleżankom w ciąży które niedawno urodziły. Ale uparły się na ekstra wózki 3 w 1 z nieporęczną i ogromną spacerówką. Ja powiedziałam, że przy kolejnym to albo kubełkowy wózek albo używana gondola a potem wypaśna lekka spacerówka składana jedną ręką.
Taka lista jest tak naprawde bardzo subiektywna, bo kazda matka oraz dziecko maja swoje upodobania. Na przyklad mi laktator na poczatku przydal sie tylko zeby dac sobie ulge przy nawale pokarmu. Natomiast po moim powrocie do pracy byl w uzyciu codziennie, 3 razy dziennie i ciesze sie, ze od razu zainwestowalam w porzadny, elektryczny. 🙂 Poza tym, moje dzieci maja 7 oraz 5.5 roku i nigdy nie mialam ani zadnych “szumiacych” wynalazkow, ani nebulizatora, ani aspiratora. Obylam sie skutecznie bez. Tak samo, wiele mam nie obedzie sie bez smoczkow, a ja dalam rade bez, choc to byl wybor moich dzieci,… Czytaj więcej »
Nie wrzucałabym sterylizatora i podgrzewacza do butelek na listę ‘niepotrzebne’ – u mnie bardzo się przydały. Z podgrzewacza korzystamy od 1,5 roku, jeśli karmisz MM, albo piersią i MM, to jest niezastąpiony, zwłaszcza w nocy. Wkładasz butelkę z wodą do podgrzewacza, ustawiasz odpowiednią temperaturę i kiedy budzi Cię płacz o 2 w nocy nie czekasz na gotującą się wodę, a potem nie rozkminiasz proporcji ; -)
A aspirator polecam na baterie – nie ma takiego bałaganu jak z odkurzaczem i można zabrać ze sobą w podróż 😊
Hmm.. Ja to mysle ze zalezy od dziecka ta lista i od potrzeb mamy. Pierwsze potrzeby na liscie sa ok ale ja np uzywalam wanienki od okolo drugiego mca zycia (zlew mam maly i nisko bateria to stary dom.. Nie bardzo sie dalo) i do dzisiaj uzywam bo nie mam wanny tylkk prysznic. Laktator, sterylizator i podgrzewacz uzywalam od poczatku, kazano mi spuszczac mleko bo mialam za duzo i dziecko nie przejadalo, za to pozniej bylo malo tluste i zanikalo wiec podgrzewacz sie sprawdzal zwłaszcza a w nocy (nie uzywamy mikroweli, a z garnkami za duzo roboty podgrzewac). Sterylizator uzywalam… Czytaj więcej »
Dodałbym Nosidlo do rzeczy potrzebnych lecz nie niezbednych nie wszystkie dzieci lubią Bujaki czy wózki Każdy to indywidualista . Jeśli lubi być często i długo noszony ręce opadają dosłownie. Nosidlo niezastąpione nie mówiąc o bliskości mamy. Ruchach Góra dół jak w brzuchu oraz wolne ręce
🤫🤫
Termometr bezdotykowy to u nas absolutny must have. Także z tym punktem się nie zgodzę. Wiedzieliście, że te pod pachę to dopiero po 5r.ż. można stosować ? Aplikacja z różnymi szumami średnio u nas działała, także dobrze, że nie zainwestowaliśmy w żadnego misia szumisia. Bujaczek świetna sprawa! Nasz miał jeszcze funkcję wibracji. I te wibracje rozwiązywały problem zaparć. 5minut młodego wytrzęsło i była dwójka w pieluszce 😁 świetnie sprawdziła się u nas karuzela do łóżeczka. Synek i godzinę pod nią leżał, słuchał tych melodyjek, gapił jak się kręci, i nieraz przy tym zasypiał.
A ja uważam że co dziecko to inna lista :). Bo mi np bardzo przydał się podgrzewacz do butelek bo nie mogłam karmić piersią, a grzanie wody w nocy co 2 godz i studzenie jej średnio mi się uśmiechało 🙂 a tak to woda stała gotowa i już 🙂 (tak wiem można termos ale że co dziecka nie zabije to wzmocni to jak się budził tak często to stało tam już gotowe mleko – tak wiem tak nie można :p). Przewijak taki na lozeczko spokojnie dawał radę. Szumy moje dziecko wkurzały za to bujak ważniejszy niż mokre chustki :p najlepszym… Czytaj więcej »
Wszystko super ale dla mnie nie chusteczki nawilżane a waciki i woda. Chusteczki czesto uczulają i trzeba z tym uważać. Ja do dziś używam wacików z wodą do przemywania pupy u 2 latka a chusteczki do wycierania buzi, raczek i przewijania gdy jesteśmy poza domem. Zdjęcia – SZTOS😍 Piękni Ci Twoi chłopcy 😘
Hej. A ja się nie zgodzę w 100% z lista. Moja córka tez jest wcześniakiem. Z tymże ja rodziłam za granica. Wszystko dostała od szpitala.. Kąpaliśmy ja w szpitalu oraz kiedy wyszła ze szpitala (2tyg po urodzeniu) odbyła swoj pierwszy spacer. Jeśli chodzi o monitor oddechu to lekarz, który opiekował się moja córka powiedział, ze jej nie wypisze, jeśli będzie miała w dalszym ciągu bezdechy i ze taki sprzęt jest w doku NIEpotrzebny. Jednak ze względu ze to nasze pierwsze dziecię-zakupiliśmy taki sprzęt. Co do laktatora to jeżeli kobieta planuje karmic piersia to uważam go za zbyteczny gadżet, natomiast ja… Czytaj więcej »
Popieram listę. Niedługo 4 raz zostanę mamą i moja lista najpotrzebniejszych rzeczy też krótka . Ja całkiem nie posiadam przy najmłodszej przewijaka. Mała “mieszka” i śpi że mną w sypialni. Przewijanie i rytuały po kąpielowe załatwiamy na łóżku Jest nam tak wygodnie 😁
Ja mieszkam w Norwegii i tutejszym must have jest skórka naturalna z owieczki ( która pełni szereg funkcji a najważniejsza jest odpowiedzie stymulowanie temperatury dziecka 🙂 kładzie się ja zarówno w łóżeczku jak i wózku a w wózku to już szczególnie ! Popularna zarówno w zimę jak i w lato 🙂 dla mnie tez na liście pierwszej znalazłby się termometr do uszu bo jest najlepszy a wiadomo u małego dziecka każdy ‚stopien’ to ważna sprawa a na liście drugiej inhalator . I gniazdko które tez masz szereg zastosowań można je używać na wiele sposoby a u nas sprawdzał się w… Czytaj więcej »
Jeśli chodzi o butelki, smoczki, podgrzewacz, aspirator i laktator u mnie must have. Mimo że miałam rodzic naturalnie, karmić piersią itp. Życie zweryfikowalo – cesarza, bark pokarmu, brak butelek i laktatora był wielkim błędem. Każdej mamie radzę mieć jedną, sprawdzona butelkę i laktator. Bo różnie w życiu bywa a laktator jak nie do pobudzenia laktacji to żeby poradzić sobie z nawałem pokarmu albo porostu moc później dzieciątko zostawić tacie /babci itp. Natomiast miś szumis kompletnie się nie przydał ale zastąpił go miś wibrus z melodyjki, co dziecko to inne upodobania. No i jeszcze fotelik do auta/nosidełko – wczoraj mieliśmy wypadek,… Czytaj więcej »
Bardzo dobry wpis! Sama mam dwóch chłopców, więc podpisuję się pod tą lista obiema rękami ☺ powiedz jeszcze Marta czy to przypadek, że na zdjęciach, na których porównujesz Zuzia masz tę samą bluzkę i ten sam zegarek 😁
Ja dodam do listy kompletnych absurdów coś co się nazywa “daszek na ptaszek” zakładasz to dzidziusiowi na siuśka żeby przy zmianie pieluszki przypadkiem Cię nie osiusiał…🙈 kaman…😂 ja mam dwóch chłopaków i dziewczynkę i wyszłam z pieluch “suchą ręką, twarzą itd…” także są “perełki” wśród rzeczy które “koniecznie” musimy mieć żeby przeżyć macierzyństwo…. pozdrawiam 😚
Spoko lista 🖒 Dodałabym do najbardziej potrzebnej pieluchy tetrowe czy bambusowe czy inne bo mi się przydały bardzo.
A na temat aspiratorów powiem tyle, ze lepszy jest ten do odkurzacza booo ja osobiście najpierw używałam tych, co się samemu zasysa no i jak mały miał katar, to zaczęło boleć mnie gardło, ale nie wnikałam. dopiero po jego drugim przeziębieniu zauważyłam, że to od tego zasysania flukow… i zmieniłam na taki z innej firmy i było to samo i nareszcie pojawił się ten do odkurzacza i nie musiałam się męczyć. Tak że tak o 😁