Ponoć dzieci dzielą się na czyste i szczęśliwe. Albo masz dzieciaka, któremu wszystkiego zabraniasz, więc jest czysty, ale niezbyt szczęśliwy, albo masz urwisa uwalonego od stóp do głów, bo nie ograniczasz jego dziecięcej fantazji, a tym samym pozwalasz mu na najdurniejsze pomysły. Podobno jak byłem mały, potrafiłem się popłakać, gdy na moim ubranku pojawiła się plama. Czujecie? Ryczałem gdy ubrudziłem ciuchy, choć nikt nie miał do mnie o to pretensji. Dziś Miecio ma zupełnie inaczej. Brudzi się, śmieje do rozpuku i robi to kompletnie bezkarnie, a z plamami pomaga nam się rozprawić niezawodny Vanish Gold.
Cofnijmy się wstecz
Jak wiecie albo i nie, Polska Rzeczpospolita Ludowa to nie był najlżejszy okres w naszych dziejach. W głębokim PRL’u wszystkiego brakowało, a dziecięce ubranka, gdy stawały się za małe na nasze dzieci, były przekazywane najbliższej rodzinie i znajomym. Najlepsze ciuchy jakie miałem (prócz tych od znajomych z Niemiec, które były świętością na najważniejsze okazje) i tak były noszone przez połowę mojego starszego kuzynostwa. Otrzymując te ubranka wiedziałem, że muszę je potem przekazać w stanie niepogorszonym, młodszym ode mnie członkom rodziny. Stąd pewnie ten płacz wywołany szczerym rozżaleniem, że w tym tekstylnym łańcuszku przekazywania ubrań, to ja stawałem się w momencie ich poplamienia najsłabszym ogniwem.
A poplamione ubranie nie zostanie przekazane dalej i skończy na śmietniku historii jako tak zwane ciuchy po domu albo jako szmata do pastowania parkietów w domu. Niby można je było wyprać, ale proszek do prania w tamtych czasach niewiele się różnił składem od nawozów sztucznych stosowanych w PGRach i tak mniej więcej prał. A pralka, którą wtedy mieliśmy, podczas jednego wirowania potrafiła zwiedzić pół naszego mieszkania. Taki to był cud rodzimej techniki w zakresie AGD.
Jesteśmy wyluzowani
Jeśli obserwujecie uważnie naszego Fejsa albo Instagrama, to wiecie, że w tańcu jako starzy Miecia specjalnie się nie pieścimy. „Chwila nieuwagi” – taki tytuł miałby nasz program, gdybyśmy dostali czas antenowy w telewizji. Mimo, że rodzice wychowali nas w poszanowaniu dla rzeczy materialnych, my naszemu dziecku dajemy na tym polu większy luz. Szczególnie w odniesieniu do ubrań.
Wiecie pewnie, że kanapka z masłem to taka franca, co to zawsze masłem spada do podłogi. Otóż faktycznie tak jest, dopóki nie jesteś naszym dzieckiem. Mieciowi ukochana kanapka z masłem też spada posmarowaną stroną do podłogi. Ale wcześniej zostawia tłustą smugę kolejno na koszulce, spodenkach i skarpetkach. Jogurty i serki to samo. Niby gęste, żeby nie kapać jak woda, ale to ich podła strategia! Porcja, która kapnie na sweterek powoli przyjmuje kształt kulopodobny. By następnie z rozmysłem i premedytacją stoczyć się kolejno na dżinsiki i najnowsze skoki na stópkach.
O czekoladzie nawet nie wspomnę.
Pamiętacie z lekcji fizyki co to „sublimacja”? To taki proces gdy ciało stałe od razu przechodzi w gaz. Czy jest na sali fizyk, który wytłumaczy mi proces związany z czekoladą, gdy ciało stałe od razu przechodzi w plamę na ubraniu dziecka? Dam prywatnego Nobla. Obiecuję!
Jak wspomniałem, w kwestii dbania o ubrania my naszemu Dziedzicowi dajemy większy luz, niż dawano nam.
Nie dlatego, że nas stać. Nikt nie lubi, gdy nowa koszulka kupiona dopiero co w ulubionym sklepie, nadaje się do wyrzucenia. Ponieważ proszek nie jest w stanie doprać plam po Owocowym Podwieczorku z Tatą Nowej Ery. Wszak plamy z owoców są najtrudniejsze do usunięcia. Nie pierzemy też codziennie, szczególnie na wakacjach, więc zwykle plamy te są dobrze zaschnięte i miewają nawet tydzień. Co więc robię, gdy Marta wchodzi mi na psychikę górnym „Ce”, że właśnie „załatwiłem z Mieciem jego nowiutką koszulkę, która oczywiście była ostatnią sztuką znalezioną na jakieś turbo-mega-wyprzedaży”?
Idę do sklepu i kupuję dwie rzeczy: piwo i Vanish Gold. Tu ważna chwila: nie wolno się pomylić! Vanish Gold stosuję na plamy, a piwo leję do gardła. O ile z piwem zapewne nie muszę wam nic tłumaczyć, o tyle Vanish Gold jako odplamiacz jest ciekawym przypadkiem. Możecie go zastosować bezpośrednio na plamę przed praniem, możecie koszulkę namoczyć w nim i wyprać i możecie wlać go bezpośrednio do prania.
Poważne testy
Jak widzicie na zdjęciach, testując Vanish Gold nie oszczędzaliśmy koszulki Miecia. Po zdjęciach mieliśmy pewne obawy, czy te plamy na pewno zejdą. Zeszły w 100%, a większość już po samym namoczeniu. I choć ten odplamiacz nadal nie rozwiązał zagadki z czekoladą, jogurtem i kanapką z masłem, to przynajmniej macie pewność, że usunie po nich plamy. Na dowód ta sama koszulka z dzisiejszą gazetą. Co ważne: te koszulki mają paski z przerwami. Każda sztuka jest troszkę inna. Jeżeli porównacie zdjęcia zobaczycie, że to ta sama koszulka, którą Miecio miał na sobie w czasie sesji zdjęciowej, a po plamach nie ma ani śladu nawet pod światło!
Także po latach stwierdzam, iż powiedzenie, że dzieci dzielą się na czyste i szczęśliwe nie ma już racji bytu. Miecio jest szczęśliwy i choćby brudził się nieustannie i tak będzie miał czyste ubrania. Tak więc w naszej rodzinie, już tylko ja potrafię uronić łzę. Gdy widzę plamę i to nie z powagi sytuacji, a z przyzwyczajenia.
A teraz Wasza kolej. Wchodzicie na stronę: www.wyzwanievanish.pl i rzucacie wyzwanie wakacyjnym plamom. Jak to robicie? Na swoich wakacjach pstrykacie fotkę z plamą w roli głównej. Tu wszystkie chwyty dozwolone. Im bardziej spektakularne plamy, tym lepiej. 😉 Dlatego brudźcie się do woli. A następnie opiszcie jak rzuciliście wyzwanie Vanishowi. Proste? No to śmigajcie i bierzcie udział w konkursie. Boskie nagrody czekają!
A skąd te swietne dmuchane materace?:)
Hehe swietne😁 my nie zwracamy uwagi na to czy nasz mały się brudzi… teraz super ubrania ubieram mu tylko na pokaz np. na jakieś imprezy rodzinne… po czym po godzinie jak już nacykam zdjęć, przebierać go w stare ciuchy (ale nie jakieś brudne po prostu w takie których mi nie zal) i daje mu poszalec😁 a w domu to już w ogóle nie zwracam uwagi na to że się brudzi 😂😂