Mama, matka, mamusia, mateńka, stara, rodzicielka. Określeń jest sporo. I choć każde z nich niesie za sobą inne zabarwienie emocjonalne, to wszystkie one oznaczają to samo: kobietę posiadającą dziecko. Niby nic wielkiego, ale to posiadanie dziecka determinuje w kobiecie wiele naznaczających ją cech. Matka to zupełnie inny rodzaj kobiety, a młoda matka (w sensie matka z krótkim stażem) to zjawisko zupełnie skrajne. Dlatego taką popularność w ostatnich czasach zyskują takie miejsca w Internecie jak „Beka z mamusiek na forach”. Bo jeśli nie jesteś matką to nie zrozumiesz tego, co ona ma w głowie i jakie instynkty rządzą jej życiem.
Matka matce wilkiem
Będąc mamą coraz częściej łapię się za głowę obserwując inne matki. Nachodzi mnie jednak taka refleksja, że matki same są sobie winne. Szukając opinii narażają się na krytykę. Przykład? Sytuacja z wczoraj. Na Facebooku jedna z młodych mam zapytała czy może podać JEDNEGO chrupka kukurydzianego swojej pięciomiesięcznej córce. No i swoim pytaniem rozpętała burzę. Napisałam burzę? To był biały szkwał! Z komentarzy dowiedzieć się można było że chrupki to zło, GMO, sama chemia, a dodatkowo są realnym zagrożeniem życia dziecka, bo skubańce namiękają, przyklejają się do podniebienia, a gdy dziecko zasypia to takie chrupki dostają nóg i czmychają w stronę gardła. Dalej chyba pisać nie muszę… Kolejne komentarze były jeszcze bardziej kuriozalne.
Czytałam i nie dowierzałam. Czytałam i pomyślałam sobie, że ta biedna matka pytająca sama jest sobie winna. Bo przecież zadała pytanie, tak jakby nie mogła poszukać informacji, zapytać swojej mamy czy po prostu pokierować się własną intuicją. Nasze mamy nie miały Internetu, a my wszyscy jakoś uszliśmy z życiem. Nie jesteśmy ułomni czy koślawi. Żyjemy!
Młodej matce nieodłącznie towarzyszą dwa uczucia.
Strach i poczucie winy. Nieustający strach o dziecko: czy będzie zdrowe, czy da sobie radę w życiu. Poczucie winy związane z tym, że ciągle coś robią nie tak. Że wiecznie to ich macierzyństwo jest takie nieperfekcyjne. Nieperfekcyjne czyli jakie? Całe ich poczucie winy wynika z chęci porównywania się i konfrontowania swoich sposobów wychowawczych z innymi matkami. Błąd! Zamiast zastanawiać się co pomyślą o tobie inne matki, lepiej pomyśl co zrobić żebyś ty była po prostu szczęśliwa. Bo szczęśliwa matka to szczęśliwe dziecko.
Idealne dziecko
Zewsząd atakują nas pomysły na to „jak wychować idealne dziecko”, „czego nie mówić dziecku” „jak uszczęśliwić dziecko”, „w co bawić się z dzieckiem” i „jak traktować dziecko żeby wyrosło na geniusza”. A ja mam dla was złotą radę drogie matki. Róbcie po swojemu, nie bacząc na to co powiedzą na to inni. Skoncentrujcie się wyłącznie na tym byście wy i wasi bliscy byli szczęśliwi. Kierujcie się intuicją i tylko sprawdzonymi informacjami, a nie opiniami innych matek. O chrupkach kukurydzianych przeczytajcie w książce o karmieniu niemowląt albo na specjalistycznej stronie internetowej prowadzonej przez dietetyków, lub po prostu zapytajcie pediatrę. Pamiętajcie, że to wy macie być szczęśliwe, więc nie traćcie czasu na uszczęśliwianie innych dookoła. Szczególnie, że uszczęśliwienie innej matki czasami po prostu graniczy z cudem.
Wydaje mi się że nie wszystkie matki mają taki silny instynkt macierzyński, stąd takie ‘glupie’ pytania. Ja jeszcze przed ciążą miałam taki głos w glowie, który podpowiadał mi co robić, a jak synek się urodził to już w ogóle. Jednak ja zawsze wiedziałam, że bycie matką to to co w życiu chce robić.
Przerażająca jest ilość dzidziusiowych forów i mam, które czerpią swoją wiedzę stamtąd zamiast od specjalistów… To może być niebezpieczne.
Świetny tekst pani Marto 😉 Pozdrawiam.
Świetny tekst. Przyznam się, że macierzyństwo przyszło mi jakoś naturalnie. Od razu wiedziałam, że Julitka to moja córka. (Moja koleżanka do 8 miesiąca nie potrafiła powiedzieć, ze to jej córka. Mówiła np Nadia a nie moja Nadia). Na szczęście ominęła mnie depresja poporodowa. Fakt nie wszystko wiedziałam. Ale stwierdziłam, że od tego są książki ( polecam książki Heidi Murkoff ), internet i oczywiście najważniejsza osoba od której wszystko się dowiesz to MAMA :). Wychowując małą kieruję się swoją intuicją i powiem Ci, że jak na razie BARDZO dobrze na tym wychodzę zarówno ja, mój mąż i Julita 🙂
I tak trzymaj Asia. Twoje podejście jest najlepszą mieszanką z możliwych. Brawo! 🙂
Muszę przyznać, że chyba przez to, że nie mam swojego Antka (1rok) codziennie nie jestem przewrażliwioną mamą. Daje mu jeść wszystko, łącznie z cebulą, dotyka też wszystkiego – dla mnie w ten sposób dziecko się uczy. Czytając na tych forach zawsze mam polewkę z innych mam, mam które nie używają własnego mózgu, nie wspominając już o intuicji. Masz rację, my żyjemy i wydaje mi się, że mamy się dobrze i w sumie tylko dlatego, że nasi rodzice nie byli chorzy psychicznie na naszym punkcie. Znam mnóstwo dzieci którym rodzice robią po prostu krzywdę, chowając je pod kloszem, albo nie dając… Czytaj więcej »