Poprzedni wpis spotkał się z waszym sporym uznaniem za co serdecznie dziękuję. Pojawiły się wątpliwości, czy aby na pewno pisał to facet, czy Marta nie szeptała mi czegoś do ucha. Otóż czasem coś tam szepcze, ale nie nadaje się to do zacytowania na blogu. Poza tym faktycznie sprawdzamy sobie nawzajem teksty, ale pod kątem błędów i interpunkcji. Zresztą sprawne oko domorosłego polonisty szybko dostrzeże, że takie sprawdzanie to o kant dupy…
Skąd mam takie poglądy? Wychowywany byłem w otoczeniu kobiet z jajami. Uprzedzam złośliwców: to nie była Tajlandia.
Moja mama była bardzo mądrą i hardą kobietą. Kiedy w wieku bodaj 10 lat, w niedzielny poranek pobił mnie o kilka lat starszy chłopak, a ja wróciłem z płaczem do domu, długo nie myśląc chwyciła za gruby, skórzany pejcz [TO NAPRAWDĘ NIE BYŁA TAJLANDIA!!!!] po naszym psie. Po chwili odnalazła delikwenta w pobliskim kościele gdzie był już na mszy. Wyciągnęła go za uszy z kościoła i na oczach proboszcza, wikarego i zgromadzonych wiernych gdzieś pomiędzy kamienną figurą Matki Boskiej Saletyńskiej, a kilkumetrowym, żelaznym krucyfiksem spuściła mu solidny wpierdol. Chłopak już do końca podstawówki mówił mi „cześć” na każdej przerwie. Za to proboszcz chodząc „po kolędzie” szerokim łukiem omijał nasz dom. Teraz pewnie byłby to #tematdlauwagi, ale to była połowa lat dziewięćdziesiątych czyli trochę taki Dziki Zachód pośrodku Europy. Nie było iPadów i dopalaczy. Szlugi robiło się z herbaty i serwetek. W wolnych chwilach łowiło ryby. W sklepach było piwo EB i Van Pur, które sprzedawali pięciolatkom spod lady. Zaś najfajniejszym tatą był tata Krystiana i Sebastiana, bo wyszedł z więzienia. Teraz, już na pewno wierzycie, że to nie była Tajlandia tylko Trzecia Rzeczpospolita na dorobku.
No więc mama była konkretna i ja też staram się taki być. Mówiłem jej po imieniu i byliśmy najlepszymi kumplami. Wielokrotnie widziałem jak cierpiała, głównie przez facetów z naszej najbliższej rodziny. Wtedy doszedłem do wniosku, że o ile kobiety mogą być z Wenus, o tyle spora część mężczyzn jest po prostu z Dupy. A gdzie leży ta „planeta” nie muszę nikomu pokazywać. I żeby była jasność – nie jestem księciem z bajki i nie jestem uprzedzony do innych samców. Po prostu moim zdaniem dziewczynki mają zdecydowanie trudniej w życiu niż chłopcy i zbyt często dzieje się to za sprawą tych ostatnich. A mogłoby być piękniej.
Co zatem robić? Jak żyć? Zapraszam na kolejne 5 obowiązkowych punktów Taty Nowej Ery.
Za hajs faceta baluj
Wszystko kosztuje, światem rządzi pieniądz, a poza tym jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Przy dzieciaku kasa to absolutna podstawa. Każdy element wyposażenia dla maleństwa kosztuje. Pół biedy jeżeli możesz pożyczyć część tych wszystkich szpejów albo chociaż dostać je od rozanielonych, przyszłych dziadków (z tego miejsca pozdrawiam dziadków Miecia). Jednakże dzieciak to wydatki i to niezależnie czy kupujesz nowiutki wózek w cenie auta z napędem hybrydowym, czy używkę z ogłoszenia. I tak wydasz sporo kasy. Oczywiście kobieta też może zarabiać, mamy równouprawnienie i w ogóle „dżender”, ale skoro to ona dźwiga kilka kilo częściowo twojego DNA, kręgosłup jej siada, a na skórze pojawiły się rozstępy, dzięki którym wygląda jak zebra z Parku Serengeti to problemów jej nie brakuje. Chwilowo przeszczep ciąży pomiędzy mamą i tatą nie jest możliwy, więc cudnie będzie jak ona donosi ciążę, a ty w tym czasie ogarniesz resztę: zakupy i ich finansowanie. Oczywiście wózek czy łóżeczko wybierzcie wspólnie. To jeden z cudowniejszych momentów. Jak pojawi się w nich lokator już tak wesoło nie będzie.
Dobre rady zawsze w cenie
Dbaj o jej komfort psychiczny. Kup w Castoramie drut kolczasty, worki jutowe, piasek – tak, po latach znowu będziesz robił bazę. Nie, nie chodzi o Putina ani terrorystów z ISIS.
Chodzi o twoją starą. Jeżeli to dobra i pomocna kobieta jest ok. Gorzej jeżeli jest nadaktywna w oczekiwaniu na wnusia. Jest tylko jedna gorsza rzecz niż rady jej własnej matki. To są rady twojej matki. Jeżeli lubicie jej posłuchać to spoko, ale wiele dziewczyn w ciąży i tuż po porodzie doprowadza to do szału. Nasze mamy rodziły nas gdzieś na przełomie Jury i Kredy. Wtedy był tu inny klimat, rosła dżungla, a kontynenty były połączone. Zresztą polecam serial Wędrówki Dinozaurów. Oczywiście sporo babcinych patentów sprawdza się nadal np. mąka kartoflana na odparzenia czy krochmal na potówki, ale bez przesady. Jak usłyszysz, że dziecku trzeba czasem przylać dla zdrowotności, pora zamówić babci taksówkę.
Spacering
Jeżeli byłeś zwierzęciem imprezowym, a w czasie jednej z imprez poznałeś swoją lubą, zmajstrowałeś jej dzieciaka i ten przyszedł teraz na świat to wiedz, że właśnie zamieniłeś clubbing na spacering. Podobnie brzmi, ale to zupełnie coś innego. Już nie będziesz przyjmować zakazanych substancji, a zamiast głowy rozbolą cię co najwyżej nogi, ponieważ z dzieciakiem trzeba chodzić na spacery. Dużo i na długie. Nawet jak jest kurewsko zimno, a w sklepach pojawiła się najnowsza FIFA.
Boisz się, że sobie nie poradzisz w związku z nadchodzącą zimą? Tym razem polecam serię z Bearem Gryllsem. Tylko nie jedz robaków w parku. Kup batonika. W tym czasie twoja luba ma szanse wylizać swoje rany: przespać się bez wyciągniętego cyca, zrobić sobie ciepłą kąpiel albo po prostu coś zjeść. To bardzo ważne, żeby mama miała chwilę spokoju tylko dla siebie. Zregeneruje się dziewczyna i wszystkim wam będzie lepiej. A maleństwo zatankowane do pełna spokojnie pośpi na spacerze kilka godzin. Nawet jeśli śniegu po pachy.
Ujarzmij dziecko szakalu
Często faceci nie chcą robić nic przy dziecku bo się boją. Twierdzą, że niby zrobią krzywdę, że nie umieją. A po prostu najzwyczajniej w świecie boją się porażki. Ale facet, który boi się dziecka to porażka sama w sobie. Tu duża rola mamy aby aktywizowała świeżo upieczonego i spietranego tatę. Spokojnie: rączki nie urwiesz, poza tym jest druga, zapasowa. Jeżeli tata sam się garnie do dzidzi to spoko. Zdrowy chłop – mamie gratulujemy wyboru. Jeżeli nie – daj kopa w dupę. Po setnym zmienionym pampersie już się gównem nie uwali, a i pieluchę powinien dobrze zapiąć. Poza tym dziecko to prosta konstrukcja, a nie silnik diesla.
Gorzej jeżeli przewrażliwiona mamuśka zabrania ojcu dotykania się do dziecka. Tu konieczna jest pomoc specjalisty. Polecam tych panów:
Czemu ten punkt jest szczególnie ważny? Ponieważ ojciec ogarniający w 100% dziecko to gość dający 300% pewności. A takiej nie daje żadna podpaska. Pierwsze 100% jest jego – czuje się pewnie, niczego się nie boi, odważnie patrzy w przyszłość nawet jeżeli ta przyszłość to najbliższy spacer. Drugie 100% należy do matki. Jeżeli kobieta ma w stu procentach zaufanie do ojca jej dziecka to żyje się jej lżej. Spokojnie – nie unosi się nad łąką pełną kwiatów i nie poleguje na ciepłym leśnym mchu, więc nie mamy jej co zazdrościć. Ale na pewno jest lepiej. Wreszcie trzecie 100% należy do maleństwa. Dziecko, nawet najmniejsze, momentalnie wyczuwa niepewność dorosłego. A im starsze, tym bardziej to wykorzystuje. I to z reguły ze szkodą dla siebie i rodziców. Warto zadbać o estymę ojca od samego początku.
Pępkowe
Robić czy nie – na pozór wybór jak pomiędzy kiłą a rzeżączką. Ja nie robiłem i dzięki temu na drugi dzień od rana warowałem w szpitalu przy powiększonej rodzinie. Ale ja nie jestem towarzyski i nie mam zbyt wielu kolegów. Jeżeli z ciebie dusza-człowiek i nie wylewasz za kołnierz to może być problem.
Swego czasu rozmawiałem w rodzinie z wujkami i oni takich imprez nie organizowali. Onegdaj po prostu się piło. A teraz wymyśla się jeszcze powody do napicia.
O ile lubię się napić, o tyle chlanie przed, w trakcie czy po porodzie uważam za nieodpowiedzialność. Jest tyle dni w roku i życiu kiedy można się spokojnie najebać z kumplami, że te kilka dób okołoporodowych da się wytrwać w trzeźwości. Czemu? Żeby pobyć z matką, z dzieckiem, pomóc, przydać się na coś. Jednak w czasie przed i poporodowym dużo rzeczy może się wydarzyć i fajnie jakby stary to ogarniał, a nie sam potrzebował pomocy. Oczywiście, jeżeli twoja pani się na to zgadza bo lubi równowagę w przyrodzie czyli jedno urodzenie i jeden zgon to spoko.
A jak słyszę to słodkie pierdolenie o tym, że facet musi też odreagować to ogarnia mnie pusty śmiech. Po pierwsze tak delikatnym facetom odradzałbym i posiadanie dzieci, i picie wódki. Po drugie odreagowywanie stresu wypijaniem hektolitrów czterdziestoprocentowego soku z ziemniaka, to jak gaszenie pożaru benzyną. Po trzecie prawda jest taka: faceci lubią pić, a żeby to jakoś usankcjonować we własnych oczach i oczach najbliższych przykrywają to jakąś quasi-tradycją, że koniecznie pępkowe. Poza tym dziecko to dziecko – wypić zawsze można. Nawet jak ma cztery lata.
Na koniec żart prowadzącego: Katechetka na religii pyta dzieci: „Co się robi kiedy jest post?” Na co dzieci: „Lajkuje i komentuje!”.
Post już jest, więc do dzieła. Czuwaj!
[ad name=”Pozioma responsywna”]
PS. Wasz Carexowy filmik – cudny!!!
Żart na zakończenie – pierwsza klasa 🙂 Cały post, podobnie jak pierwszy, mistrzowski! Uśmiech nie schodził z mojej twarzy, mimo że o poważnych sprawach napisane. Oj, jak mi się podoba to stwierdzenie, że niektórzy faceci są z Dupy. Nominowałabym za nie autora do Złotych Ust 😉 Mój mąż na szczęście nie jest z Dupy, ale kilku takich w swoim życiu spotkałam. Porażka. Kiedy ja leżałam w szpitalu po porodzie (miałam cc), mój mąż codziennie był u mnie o 7 rano, żeby zająć się córeczką, a ja żebym mogła choć trochę pospać, bo mała była bardzo wymagająca i całą noc praktycznie… Czytaj więcej »