Nie będąc ojcem, a jedynie synem mogłem krytykować właściwie tylko swojego własnego tatę za to, jakim ojcem był i jest. Zresztą i tak zawsze narażałem się na argument: „będziesz ojcem, to sam zobaczysz i ciekawe czy będziesz takich mądry”. Niby ornitolog nie musi umieć fruwać, ale to zawsze kończyło rozmowę.
Niecałe półtora roku temu zostałem tatą. Mam niewielki staż bycia „starym”, ale wiem, że mi się nie znudzi skoro przeżyłem 14 pieluch na dobę, 2-3 godzinne usypianie o 3 nad ranem, ulewanie wprost na twarz gdy podrzucasz szkraba nad swoją głową, baby bluesa Marty i jeszcze kilka atrakcji typu pierwsza grypa żołądkowa, pierwsze zapalenia płuc i… moja pierwsza złamana noga o cholerny, złoty pociąg, którego nie zauważyłem na podłodze wśród zabawek Miecia.
Swoją drogą czuję, że odkąd zostałem ojcem szansa na nagrodę Darwina zaczęła niebezpiecznie pojawiać się w moim zasięgu. Niekiedy czuję, że umrę młodo.
Tymczasem przede mną już tylko przedszkole, szkoła, pierwsza wywiadówka, pierwsza miłość, pierwszy browar, joint, komenda Policji, dziara na pośladku i nawet się nie obejrzę, jak wspólnie walniemy na jego ślubie porządny bimber przy wiejskim stole… a potem (albo i przedtem) on zostanie tatą, ja dziadkiem i po jakimś czasie przyjdzie nam się rozstać na zawsze… Oby tylko w tej kolejności.
Wiem jednak, że będę porządnym starym. Złośliwi trafnie zauważą, że nie mnie to oceniać, ale zaufajcie – wiem co mówię. Jest nas 40 milionów, ale to ja jestem pierwszą ofiarą złotego pociągu. A przecież nawet go nie odkopali…
Nie będę się jednak rozwodził nad tym, jak to kocham moje dziecko, czego to mu nie zapewnię i tak dalej, ale opiszę wam kilka słabych zachowań, które nader często występują u świeżo upieczonych tatusiów, a których ja zdołałem uniknąć, co wyszło wszystkim na dobre. Nie będzie miło. Zaczynamy za 3… 2… 1…
Poród
U nas przez cesarskie cięcie. Byłem obok, praktycznie wszystko widziałem, a ponieważ znam chyba każdy odcinek „Ostrego dyżuru” i większość „Dr Housa” niewiele mogło mnie zaskoczyć. No może tylko to, że Mieczysław wyjęty wprost z trzewiów Marty miał głowę płaską jak kuchenny blat, która niemalże w oczach zaczęła się zaokrąglać. Chwalmy Pana – bałem się przez chwilę, że będzie wyglądał jak Detektyw Rutkowski.
Co ojciec przy porodzie może zjebać zakładając, że sam go nie odbiera? Może go po prostu nie być. Pół biedy jeśli jesteś w kosmosie i właśnie podkładasz ładunki nuklearne na asteroidzie pędzącej wprost na szpital, gdzie twoja dama w konwulsjach rodzi twojego potomka.
Jeśli jednak jesteś w tym czasie w delegacji podrywając koleżanki z innego oddziału regionalnego swojej korpy, albo najebałeś się ze szczęścia z kumplami to słabo. Twoje miejsce jest przy rodzącej, chyba że ona sobie tego nie życzy. Wtedy najwyżej bądź za ścianą. Pamiętaj: kobiety w ułamku sekundy zmieniają zdanie.
Wiem, że są takie zawody, że się nie da. Wiem, że zwykle dzieciak wybiera moment przyjścia na świat pomiędzy pierwszą a dziewiątą minutą, w czasie których Lewandowski strzela historyczne 5 bramek. Wiem też, że łatwiej dać dupy niż dać radę, ale warto. Zaufaj. Są takie momenty w życiu, w których kobieta wyciągnie ci najdawniejsze żale. Poród jest w czołówce, wiec nie ryzykuj, że u schyłku życia, w terminalnej fazie raka prostaty dowiesz się, że zawsze byłeś gnojem bo przecież ten poród, przy którym nie byłeś… Poza tym obok śmierci to najbardziej wzniosły i wspaniały moment w życiu. Szkoda przegapić.
Podziel się szczęściem z innymi
Nie chodzi nawet o status na Fejsie. Chodzi o telefon do rodziny, o kilka słów w SMSie do kumpli. Każdy normalny człowiek, który cię zna ucieszy się, kiedy odezwiesz się do niego z taką informacją. To naprawdę miłe i dla ciebie, i dla innych. Nie rób z dzieciaka Strefy 51. Nie ukrywaj, że się urodziło. Pozwól odwiedzić maleństwo dziadkom i najbliższej rodzinie, znajomym. Pamiętaj, że twoje dziecko odkąd się urodzi, jest osobnym bytem i nie należy tylko do ciebie. Podziel się nim. Ty nie stracisz, a inni zyskają. Robienie szopki w stylu „mama i dzidzi potrzebują spokoju” w większości przypadków jest zupełnie niepotrzebne i naraża was na śmieszność. My na przykład zrobiliśmy „Zerowe urodziny Miecia” jakiś tydzień czy dwa po porodzie. Byli goście, był tort i była świeczka „Zero”, którą wspólnie zdmuchnęliśmy. Bo najważniejsze urodziny to narodziny.
Zajmuj się dzieckiem
Wiem, że to nie ty jesteś na macierzyńskim. Wiem, że rano do roboty. Ale wierz mi, że twoja pani jest tak zmęczona, że nie ma takiego melanżu, żebyś był ją w stanie dogonić pod względem wycieńczenia. Zmieniaj pieluchy, kąp dzieciaka, zrób zakupy, sprzątaj, gotuj. Rób ile się da – i tak to będzie za mało, o czym dowiesz się od niej przy najbliższej kłótni. Ale spokojnie – ona widzi, docenia, kocha. A że w kłótni czasem brakuje argumentów… Za to przecież ją kochasz, że po jednym piwie robi z ciebie alkoholika, co nie?
Nie gadaj bzdur
Zostaw to mnie. Pamiętaj, jest teraz w tobie sporo emocji, nie wszystko ogarniasz, do tego zmęczenie. Możesz walnąć tekst, który jest zupełnie niegroźny, ale twoja dama go zapamięta już na zawsze. Ona też jest zmęczona i po swojemu odbiera rzeczywistość. W każdym razie przypomni ci go podczas rozprawy rozwodowej, wytknie w czasie pierwszej komunii dzieciaka i jeszcze na jego ślubie. U mnie było tak, że urodziłem się z długimi, ciemnymi włosami. Wyglądałem jak szympans. Ojciec celnie to spostrzegł i zwerbalizował: „Zobacz Haniu, on wygląda jak takie małe szympansiątko” – rzucił do mamy. I mama już do końca życia mu tego „szympansa” nie darowała, a temat raz w roku powracał jak bumerang. Może nie uwierzycie, ale miałem całkiem normalnych rodziców.
Dupy na bok
Robbie Williams powiedział kiedyś, że obserwowanie porodu to jak patrzenie na pożar twojego ulubionego pubu.
Do tego wisząca skóra na brzuchu po porodzie, przez którą świeżo upieczona mama wygląda jak piesek rasy Shar Pei. Obolałe cycki, krwawiące brodawki, rozstępy, dodatkowe kilogramy, psychika w gorszym stanie niż u młodego Wertera – mam kontynuować czy przynieść sick baga? Niejeden żołnierz po wybuchu szrapnela był w lepszym stanie niż kobieta po ciąży i porodzie. Dlatego wspominanie przy niej o tym, że jej koleżanka świetnie wygląda, siostra schudła, a sąsiadka wlała kanister botoksu w usta i nie wiesz co ona nimi robi, ale musi to robić zajebiście to nie jest najlepszy pomysł. Ta kruszyna (nawet jeżeli chwilowo waży więcej niż ty) urodziła ci przed chwilą potomka. Więc okiełznaj swe żywioły, idź na grzyby, wycisz się.
Zobaczysz: jeszcze będzie przepięknie, jeszcze będzie normalnie. Nie bez kozery Polacy spośród wszystkich porno-haseł najczęściej wyszukują w necie słowo „matka”. Ciągle nie wiesz o czym mówię? Puść sobie ten utwór. Wszystko będzie jasne.
Ponieważ Marta twierdzi, że za bardzo się rozwlekam w swoich wpisach na dziś koniec. Polajkujecie wpis, przyszerujecie i może zostawicie tu miły autorowi komentarz, a ja obiecuję, że napiszę drugą część. Poza tym skończyła mi się kawa w Macu i muszę lecieć. Pa!
[ad name=”Pozioma responsywna”]
Toście się dobrali z Martą pod względem elokwencji 😉 Świetny tekst! Jakbym była naczelną Playboya (albo innego mniej lub bardziej roznegliżowanego pisma dla facetów), opublikowałabym go bez mrugnięcia okiem. Wy faceci naprawdę nie macie łatwo. I co byście nie zrobili, czy źle czy dobrze, i tak się przyczepimy. Profilaktycznie 😉 Czekam na część drugą!
Dziękuję w imieniu Janka! Też uważam że takie teksty powinny być dostępne dla szerszego grona panów czytelników. Druga część już na blogu. Czekamy na komentarz 🙂
Ale Mieczysław podobny do taty! Wyrośnie na przystojniaka 🙂
Świetny tekst. Na pewno dam mężowi do przeczytania 🙂
Super 😉
Moj eks nie byl przy porodzie i mimo ze jest dobrym ojcem dla Antka to nigdy mu tego nie wybacze i powiem Antkowi kiedys ze tatus przespał porod po imprezie z kumplami 🙂