Sprzątanie domu- podobno niektórzy ludzie się przy tym relaksują. Kiedy dopada ich chandra albo mają jakieś życiowe dylematy lub nagromadzone frustracje wystarczy, że pochwycą mopa, włączą odkurzacz i zły nastrój zmyka wnet. Ja tak mam ze sportem. Mogę mieć najbardziej parszywy nastrój, ale zawsze, kiedy trochę pofikam na sali treningowej, od razu czuję się lepiej. Sprzątanie zupełnie tak na mnie nie działa. Traktuję to w kategorii obowiązków domowych. Na palcach jednej ręki mogłabym wymienić te czynności, które naprawdę lubię. Na przykład układanie ubrań w szafach (zawsze robię to według określonego systemu), prasowanie (robię to rzadko, ale raz na jakiś czas taki seans: serial, wino i żelazko? Czemu nie!) odkurzanie książek, czy zmiana pościeli.
Pozostałe czynności to dla mnie żmudny obowiązek, co zresztą widać po naszym mieszkaniu. Kiedy jednak pojawiły się dzieciaki, pewne rzeczy musiały się zmienić. Koniecznie przeczytajcie uważnie tekst, a może dowiecie się, jak utrzymać porządek w mieszkaniu. Kryje się w nim mega niespodzianka dla was i niezwykle wartościowa nagroda.
Harmonijny chaos
Nasze mieszkanie wygląda teraz tak, jak od zawsze wyglądało biurko Janka: panuje w nim bałagan, ale jesteśmy w stanie bezbłędnie znaleźć w nim wszystko. Pożegnałam się z wizją uporządkowanego mieszkania, w którym nic nie wala się pod nogami. Przy naszym metrażu i ilości rzeczy, jakie posiadamy to niemożliwe. Bałagan w domu to nasza codzienność. Obydwoje z Jankiem pochodzimy z „zagraconych” domów. Domów, w których kolekcjonowało się wszelkiego rodzaju aniołki z porcelany, obrazki z krajobrazami, „durnostojki” i „kurzołapy”. Takie typowe domy z duszą, pełne wspomnień i historii. Obiecaliśmy sobie, że u nas tak nie będzie, ale średnio nam to wyszło. Sprzątanie domu, to zdecydowanie nie jest nasza mocna strona.
Pamiątki mamy pochowane głęboko w szafach, ale za to mamy dużo gadżetów i gadżecików. A do tego całe mnóstwo złotych „durnostojek”, które pasują nam do wystroju mieszkania i zwyczajnie cieszą oko. Nasze dzieci mają sporo zabawek, a do tego dochodzą jeszcze książki, których mamy całe mnóstwo. W kuchennych szafach, prócz rzeczy, które można znaleźć w każdym domu, są też rekwizyty do zdjęć. Mamy pierdyliard misek i miseczek. Sosjerek i półmisków. Kto fotografuje przepisy kulinarne, ten wie, jak to wygląda od kuchni. Słowem, nie jesteśmy minimalistami i nie do końca wiemy, jak utrzymać porządek w domu.
Codzienny test białego…bodziaka
Odkąd w domu pojawili się chłopcy, pewne rzeczy musiały ulec drastycznej zmianie. Na przykład podłogi. Dopóki nie mieliśmy dzieci, podłoga w naszej kuchni prawie zawsze przypominała bliżej nieokreślony impresjonistyczny obraz. Owszem. Myliśmy ją i odkurzaliśmy regularnie, ale jeszcze częściej gotowaliśmy, przyrządzaliśmy przekąski. Podłodze obrywało się najbardziej. A że zawsze chadzaliśmy w kapciach, jakoś nas to nie raziło. Dzieciaki swoją podróż z samodzielnością zaczynają właśnie od parteru. Przekonaliśmy się o tym dobitnie, kiedy Miecio po jednej rundce po mieszkaniu zbierał wszystko na swoich białych śpiochach i bodziakach. Jego pełzanie uświadomiło nam jak brudną, pełną kurzu i zanieczyszczeń mamy podłogę.
Wtedy też z jednej skrajności wpadliśmy w drugą. Bo z mycia podłogi raz w tygodniu zaczęliśmy to robić raz dziennie. Zaczęliśmy też baczniej przyglądać się temu, jakimi detergentami myjemy podłogę i prawie żaden nie zrobił na nas dobrego wrażenia, jeśli chodzi o skład. A przy dzieciakach to szalenie ważne, bo smoczek upada na podłogę jakiś milion razy na dobę, a chrupki smakują tylko wtedy, gdy chwilę wcześniej zaliczą glebę. Życie z dzieckiem wymaga więcej rozwagi. Z nimi sprzątanie domu i utrzymanie jego porządku przychodzi paradoksalnie łatwiej.
Czystość tylko w newralgicznych miejscach
Trzy i pół roku macierzyństwa totalnie pozbawiło mnie złudzeń, że w naszym domu zapanuje kiedyś totalny porządek. A sprzątanie domu, pozostawi swój ślad na dłużej. Wszelkie sposoby na utrzymanie porządku się u nas nie sprawdziły. Nie w tym domu i nie przy tych dzieciach. Jak nie basen z piłeczkami to puzzle, jak nie puzzle to malowanie farbkami, jak nie malowanie farbkami to pieczenie babeczek, jak nie pieczenie babeczek do wspólna kąpiel i piana na wszystkich ścianach. Nauczyliśmy się jednak utrzymywać nienaganny porządek w miejscach, które bezapelacyjnie tego wymagają.
Co to takiego? Na pewno podłoga, w domu mamy dwa rodzaje: drewnianą i gres. Stół i krzesełko do karmienia. Dzieciom często się ulewa, wypluwają jedzenie, oblepiają nim zabawki, dlatego tak ważne jest sprzątanie tych miejsc po każdym posiłku. Umywalka, zlew i wanna. Tu prócz czystości ważne jest też unikanie i spłukiwanie detergentów. Skóra naszych szkrabów jest dużo bardziej wrażliwa i podatna na podrażnienia niż u dorosłego człowieka. Nocnik i toaleta, bardzo newralgiczne miejsca. Nocnik płuczemy po każdym skorzystaniu. Weszło to w nawyk całej naszej rodzinie. Po co? Tego tłumaczyć pewnie nie muszę. To są najprostsze sposoby na utrzymanie porządku.
Kochany bajzel
Jeszcze rok temu, kiedy miała nas odwiedzić moja mama, latałam po mieszkaniu jak kot z pęcherzem i starałam się cały bałagan pozamykać w szafach, szafeczkach i szufladach. Dziś już do tego przywykłam. Nie walczę z rozsypanymi klockami, ubraniami, które czekają na wieczne niepoukładanie. Mrużę oczy i wyobrażam sobie, że te klocki to dywan w kolorowe ciapki, a pranie zalegające na kanapie to patchworkowy koc we wzory. W czasie kiedy po raz enty próbowałabym to ogarnąć wolę zbudować z Mieciem wieżę, poczytać chłopcom książki albo urządzić sobie łaskotkowy seans śmiechu w naszym łóżku. Zabawy dla dzieci w domu są ważniejsze od sprzątania. Czas mija nieubłaganie, a czasy kochanego bajzlu też kiedyś odejdą w niepamięć. Znam siebie i wiem, że będę tęsknić za tym kolorowym zgiełkiem.
Ten post powstał przy współpracy ze światową marką specjalizującą się w ujarzmianiu bajzlu. 🙂 Już za parę dni pokażemy Wam jak radzić sobie z bałaganem w fachowy sposób. Ale zanim to nastąpi mam dla was mega niespodziankę. Jest nią specjalistyczny sprzęt do radzenia sobie z bałaganem o wartości 1700 zł! Co tydzień jedna z Was zgarnia go prosto pod swoje drzwi. Co trzeba zrobić? Wystarczy cyknąć fotkę, która będzie pokazywała Wasz #alebajzel i wrzucić ją na swoje social media a następnie dodać link na stronie Ale Bajzel (klik). Macie czas do 10 oraz 17 listopada. Powodzenia! <3