To wcale nie jest taka łatwa sprawa, jak by się mogło wydawać. Mimo, że wielu z nas wydaje się, że niemowlakowi jest wszystko jedno. W końcu nie mówi, mało jeszcze kuma i nie ma żadnych konkretnych wymagań. Ja odkryłam jedną, dość oczywistą prawidłowość dotyczącą mojego dziecka. Jeśli chcę, żeby moje dziecko było szczęśliwe i czuło się bezpiecznie, muszę postępować według wcześniej wypracowanego schematu. O czym mowa? O rytuałach rzecz jasna. Rytuał jest niesamowicie ważny. Malutkie dzieci je uwielbiają, a dorośli bardzo często bagatelizują. Dla naszych pociech określony plan dnia stanowi swoistą oś, punkt odniesienia, według którego dziecko jest w stanie szybko sprawdzić czy wszystko jest w porządku (czyli „po staremu”). Dlatego tak ważne jest, żeby do życia dziecka od najmłodszych lat wprowadzać przedmioty, zachowania i rytuały, które będą budowały poczucie bezpieczeństwa.
Rytuały Mieczysława
Od pierwszych dni Miecio ma swoją ulubioną maskotkę do usypiania. Zawsze leży w łóżeczku i czeka cierpliwie na Miecia. Mamy ulubiony śliniak, na widok którego Miecio wie, że za chwilę będzie obiad i żwawo raczkuje w stronę fotelika do karmienia. Ma też swój ulubiony kocyk. Kocyk, który gwarantuje nam spokojny sen Miecia nawet w obcym mu miejscu. Jest to wyjątkowy, muślinowy kocyk, który nocą służy za kołderkę, a w ciągu dnia jest matą do zabawy. Ma aplikacje cyrkowe, które często są początkiem bajek opowiadanych Mieciowi przed snem. Najpiękniejsze i najlepsze gatunkowo muślinowe kołderki ma w ofercie firma Aden+Anais. Nasza pochodzi ze sklepu Kidy.pl.
Poszliśmy o krok dalej i mamy nawet ulubioną aplikację w telefonie, która jest w stanie uspokoić Miecia w każdej, nawet najbardziej rozpłakanej chwili. Takie przedmioty i zachowania pozwalają nam przejąć kontrolę nad własnym dzieckiem. I żadna sytuacja nie będzie już dla nas stresującym zaskoczeniem. Często widzę młode, zestresowane mamy, które po raz pierwszy wybrały się z dzieckiem do lekarza. Do kawiarni lub w inne publiczne miejsce. Widać po nich, że same nie wierzą we własne możliwości. Własnym zachowaniem mówią: „ja jeszcze nie znam swojego dziecka i zupełnie nie wiem czego mogę się po nim spodziewać”.
A dzięki rytuałom możemy przećwiczyć pewne sytuacje w domu, by wiedzieć później co działa na nasze dziecko, a co nie. Prosty przykład. Ja wiem, że najlepszym “uspokajaczem” dla mojego synka poza domem jest m.in. chlebek kukurydziany. Jeśli to nie działa, wtedy z zanadrza wyciągam ulubioną zabawkę, która towarzyszy nam w każdym spacerze. Co ważne ta zabawka „działa” na Miecia tylko podczas spacerów. W domu rządzi Wywrotka Szczeniaczka.
A na koniec jeszcze jeden przykład.
Dzięki rytuałom od najwcześniejszych dni możemy dzieciom wpajać prozdrowotne zachowania, które wprowadzane w późniejszym wieku często wiążą się z buntem dziecka. Na przykład mycie zębów. My Mieciowi myjemy zęby od początku, czyli od pierwszego wyrżniętego zęba. Dziś, kiedy synek widzi szczoteczkę nasuniętą na mój palec od razu ochoczo otwiera buzię i bezproblemowo współpracuje przy myciu zębów. Zatem każdy rytuał wprowadzony w życie malucha jest również ułatwieniem życia każdego rodzica. Pomyślcie o tym…
A czy wasze dzieci mają jakiś rytuał? Koniecznie dajcie znać, jesteśmy z Jankiem ciekawi.
[ad name=”Pozioma responsywna”]