Od pierwszych chwil życia Zyzia wiedziałam, że będę go karmić dłużej niż Miecia. Bardzo tego chciałam. Miałam poczucie, że jemu, wcześniakowi z 32 tygodnia, takie długie karmienie piersią się należy. Miecia karmiłam 15 miesięcy. Ktoś napisze, że to krótko, ktoś, że zdecydowanie za długo. A ja, podpierając się polskimi statystykami napiszę wam, że to raczej długo, choć wiem, że da się dłużej. Co więc sprawiło, że Zyzio ma rok, a my już od pewnego czasu powoli żegnamy się z karmieniem? Odstawienie od karmienia piersią- przeczytajcie naszą historię.
Karmienie to coś dla mnie
Mimo trudnych początków karmienia noworodka – zarówno Miecia, jak i teraz Zyzia, muszę przyznać, że uwielbiam tę czynność. Uwielbiam to spojrzenie dziecka pełne oddania i miłości, uwielbiam małą rączkę wędrującą po maminym dekolcie podczas jedzenia. Uwielbiam tę bliskość. To, że podczas karmienia piersią jesteśmy tylko dwoje. Że to jest czas w 100% dla mnie i mojego dziecka. Karmienie piersią to był jeden z tych elementów, za którym tęskniłam, myśląc o kolejnym dziecku. To jeden z tych argumentów, który na dobre mnie przekonał do drugiego dziecka. Bardzo chciałam znów doświadczyć tego stanu.
Każde dziecko jest inne
I to powinno być głównym przesłaniem tego tekstu. Miecio był niezwykle przywiązany do karmienia piersią. O naszym rozstaniu pisałam tu (klik). Gdyby nie pomoc mojej mamy, w życiu by mi się to nie udało. Miecio, mimo że chodził już do żłobka, nie wyobrażał sobie nocnego zasypiania bez karmienia piersią. Dlatego, jeśli nasza historia przypomina wam waszą sytuację, to polecam przeczytać o tym, jak to wyglądało u nas. Odstawiliśmy Miecia od karmienia piersią w sierpniu, miał wtedy 15 miesięcy. Nie odchorował tego. Po odstawieniu bacznie go obserwowałam. Nie zrobił się bardziej nerwowy, nie domagał się karmienia. Dla mnie to była oznaka jego gotowości. A Zyzio? Z nim jest zupełnie inaczej. Bo o ile do momentu rozszerzania diety był totalnym fanem karmienia piersią i mógłby na niej wisieć non stop, o tyle wszystko się zmieniło, kiedy poznał inne smaki.
Leniwa matko, chciałam cię przeprosić
W życiu staram się, by stereotypy osadzone w mojej głowie, nie rządziły moimi emocjami. Nigdy nie napisałam oceniającego komentarza, który mógłby komuś zrobić krzywdę. Ale to, że nigdy go nie napisałam, nie znaczy, że sobie tak nie pomyślałam. Przyznaje zupełnie szczerze: zawsze, kiedy czytałam tekst w stylu „moje dziecko neguje pierś, nie chce jeść z piersi, samo się odstawia lub odstawiło” to miałam wrażenie, że jest to zwykła wymówka takiej mamy. Że boi się przyznać, że sama chciałaby jak najszybciej zakończyć karmienie piersią i winę zrzuca na bogu ducha winne dziecko. Ciągle w głowie miałam przykład Miecia, który był tak zakochany w karmieniu piersią, że gdyby nie moja decyzja o odstawieniu, to pewnie do dziś ciumkałby ją sobie. Z błędnego myślenia wyprowadził mnie Zygmunt.
To dziecko kocha jeść!
Dziecko, które jest stworzone do jedzenia wszystkiego, co tylko zostanie mu podane. Chłopak lubuje się w stałych posiłkach. Mimo że nadal ma tylko dwa zęby, dzielnie rozdrabnia jedzenie dziąsłami. Uwielbia warzywa, owoce, ryby, mięso, ryż, makaron, zupy. Zjada dosłownie wszystko! No może prawie wszystko, bo z karmieniem piersią jest na bakier. Nasze prawdziwe problemy zaczęły się w okolicach 9 miesiąca, kiedy musiałam się dwoić i troić, by nakarmić Zyzia piersią. Ssał aktywnie kilkanaście sekund, a później zaczynały się cyrki. Odwracał głowę, prężył się. Na początku myślałam, że może perfumy, że może za dużo bodźców dookoła. Zaczęłam zamykać się z nim w sypialni.
Zero telefonu, muzyki, nic! Tylko ja i on. Sytuacja nieustannie się powtarzała. Zdesperowana zadzwoniłam do Agnieszki Mińko, mojej ukochanej konsultantki laktacyjnej, którą znacie z naszej zamkniętej grupy, i która uratowała moje karmienie piersią przy wcześniaku. Opisałam jej całą sytuację. Agnieszka wysłuchała mnie uważnie po czym spokojnie stwierdziła: „Widocznie Zyzio jest z tych, co to po rozszerzeniu diety gardzą piersią.” Serio? Są takie dzieci? Do tej pory myślałam, że to zwykła wymówka leniwych mamusiek. Agnieszka wytłumaczyła mi, że jest taki odsetek dzieci, które po rozszerzeniu diety niechętnie zjadają pokarm z piersi mamy. Próbowałam więc odciągać pokarm, ale z butelką było podobnie. Agnieszka poradziła mi tylko, żeby dociągnąć chociaż do pierwszych urodzin, bo wtedy będę mogła przestawić Zyzia na produkty mleczne na bazie mleka zwierzęcego lub roślinnego. Łatwo powiedzieć kiedy dziecko gardzi piersią…
Trochę mi żal
Za tydzień Zyzio kończy rok. Obecnie karmimy się raz, góra dwa razy dziennie. W moim odczuciu pokarmu mam tyle, co kot napłakał, ale coś tam mam. Sprawdzałam laktatorem. Mamy swój mały rytuał. Kiedy niania wychodzi po południu, zazwyczaj wtedy Zyzio ląduje u mnie na rękach. To jest ten jedyny moment w ciągu dnia, kiedy chętnie zjada pokarm z piersi. Podejrzewam więc, że bardziej chodzi o bliskość z mamą, niż o samo jedzenie. Ile jeszcze potrwa nasze karmienie? Jak długo będę karmiła mlekiem z piersi? Nie mam pojęcia. Nie zakładam żadnych ram czasowych. Może w tym stanie uda nam się dotrwać do podobnego wyniku, jak ten z Mieciem? Któż to wie. Na razie nie wyobrażam sobie dnia bez tej naszej chwili tête-à-tête. Czas pokaże. Nie nastawiam się, bo dziś już wiem, że każde dziecko jest inne.
Odstawienie od karmienia piersią. Kiedy i jak odstawić niemowlę od piersi.
Obecnie to jedno z częstszych pytań, jakie od was dostaję. Nie ma na nie jednej, słusznej i uniwersalnej metody. Tu dobrym doradcą może być matczyna intuicja. Nie róbmy też nic na siłę. Pamiętajmy, że nasze dziecko to człowiek, któremu należy się szacunek. Ostatnio wiele godzin przegadałam z mamami, które karmiły lub karmią swoje dzieci piersią. Część z nich twierdziła, że według nich najlepszy i bezstresowy moment na odstawienie dziecka od karmienia piersią jest tuż przed pierwszymi urodzinami, bo dziecko jest wtedy jeszcze małe, i łatwo jest je modelować i warunkować na różne zachowania, w tym na karmienie. Czy tak jest? Ciężko mi powiedzieć. Mam wrażenie, że Miecia byłoby mi trudno odstawić na każdym etapie jego życia. Każde dziecko jest inne. Trzeci raz podkreślam to w tym artykule, bo dla mnie to największa nauka, jaką wyciągnęłam z bycia podwójną mamą.
[ad name=”Pozioma responsywna”]
No spoczko… Ale czuję niedosyt 🙂 jakby nie było prawdziwego zakończenia tego artykułu… 😀