Do dziś pamiętam, że gdy w dzieciństwie upaćkałem sobie ryło jakimś wyrobem czekoladopodobnym, ojciec brał swoją bawełnianą, kraciastą chusteczkę wielorazowego użytku, ślinił i dokładnie wecował moje usmarowane lico. Do teraz mam odruch wymiotny na samo wspomnienie tamtych chwil. Odraza poziom 1000. Dość powiedzieć, że pisząc ten akapit już trzy razy mną rzucało i jak tak dalej pójdzie nim skończę go pisać będziecie mi krewni dwudaniowy obiad z dobrej knajpy… żartuję – będziecie mi krewni parówkę i czerstwą kajzerkę. Ale do brzegu – dziś o odrażających czynnościach moich rodziców, które stosowali wobec mnie. A które i ja teraz stosuję w ramach usługi dbanie o czystość dziecka. Spokojnie, wszystko w granicach prawa. Ale czy dobrego smaku?! W każdym razie nie musicie tego zgłaszać do prokuratury…
Odraza mojego dzieciństwa czyli wycieranie buzi dziecka poślinioną chusteczką lub palcem
Od tego wyszedłem. Dziżus, jak ja tego nie cierpiałem. A teraz sam robię. Nie żebym się odgrywał na kolejnym pokoleniu. Nie jest to też próba przepracowania traumy z dzieciństwa. Dopiero teraz, gdy sam zostałem rodzicem zrozumiałem, jak bardzo praktyczne jest to rozwiązanie. W USA mają multitoole, w Szwajcarii scyzoryki, a my mamy poślinioną chusteczkę. W obrębie buzi dziecka zrobisz tym wszystko. Co ciekawe, gdy patrzę na minę Miecia podczas przecierania jego buźki taką chusteczką wiem, jak wyglądała moja mina 30 lat temu. Ten odruch też mamy w genach.
Dojadanie, dopijanie
Gdy byłem mały zjedzenie napoczętej przez kogoś kanapki, wafelka, dopicie niedopitej herbaty czy soku było dla mnie nie do przejścia. Ogromna odraza. Myślę, że w bunkrze Hitlera zażywając kapsułki z cyjankiem nie mieli takich dylematów, jakie miałem ja na samą myśl, że mam dojeść coś napoczętego przez kogoś wcześniej. Współczułem dorosłym, że takie są często trudy bycia rodzicem.
Oczywiście ta zasada nie tyczyła się tak zwanego „dajGryza” i „dajŁyka”. I dajgryz i dajłyk to były wydarzenia społeczne, opierające się na kompletnie innych zasadach i jako takie nie budziły odrazy. A przynajmniej nie od razu…
Teraz bez problemu dokańczam po Mieciu i serek i wafelek, dopijam soczek, niekiedy tuż nad zmywarką. Dojadanie po dzieciach to moja nowa dieta.
Pielucha, czyli trudy bycia rodzicem
Osobiście nie pamiętam tego, co rodzice robili ze mną i moimi pieluchami, a młodszego rodzeństwa nie miałem, by się tym bulwersować. Marta miała i sprawdzanie przez mamę pieluchy u młodszego brata wspomina źle. Dziś sami wąchamy pieluchy naszych dzieci, a gdy nie dowierzamy naszym nosom albo aromat nas zamroczy, sprawdzamy naocznie szukając jakiejś szpary z tyłu na plecach lub przy nodze, coby nie trzeba było całego dzieciaka od razu rozbierać. Nie dajcie się oszukać, zmiany pieluchy u dziecka zawsze od tego się zaczynają.
Aspirator do nosa
Za moich czasów była gruszka, ale wybłagałem mamę by jej nie stosowała. Umowa była taka, że w chorobie będę ładnie wydmuchiwał nos w chusteczki. I rzeczywiście, nosek pięknie wydmuchiwałem, ale mama za każdym razem sprawdzała w chusteczce co tam wydmuchałem. Słowo! Nie wiem jak długo pomagała mi w chorobie wydmuchiwać nos, ale na pewno było to kilka długich lat, a ona, kochana, nigdy nie przepuściła żadnej chusteczki. Zawsze zajrzała! Pereł szukała? Nie wiem…
Dziś zamiast gruchy są aspiratory. Martę nadal odrzuca i mnie też, gdy teraz o tym piszę, ale wierzcie mi, że gdy dzieciaki chore to ustami ciągnę nie gorzej niż… i to ten moment, gdy człowiek w porównaniach się zagalopuje. Tak czy inaczej, gdy dzieciaki chorują, a ich noski przypominają wylot kanału burzowego pod Mostem Poniatowskiego do akcji wkracza #TataNowejEry. Nie było jeszcze takiego kataru, żebym nie był w stanie go usunąć, choć niekiedy patrzę, czy przez nos nie wyciągam wątroby małolata. Zajęcie to jest zdecydowanie jednym z najbardziej obrzydliwych, ale co tam. Dziecku odmówisz, gdy chore? Dojadanie po dzieciach też nam się przecież wcześniej nie mieściło w głowie. Rodzic do wszystkiego przywyknie.
Rotawirus czyli zarzygałka
Za moich czasów nie było takiego gówna jak rotawirus, a rodzice mieli swoje autorskie sposoby na to, jak sobie radzić z wymiotami u dziecka. Były pryskane czereśnie po których rzygałeś jak kot. Ewentualnie „skórka z pomidorka przykleiła ci się synku do brzuszka od środka”. Zdarzała się też „głupia baba z rybnego, która sprzedała nieświeżą rybę”. No i czasem też sama dieta bywała wymagająca. Po tak zwanych „kamykach” regularnie haftowałem. Podobnie jak po innym miksie. „Tylko te dzipsy i dzipsy i ta kola” – zrzędziła babcia. A ja faktycznie, jakoś tak za młodu po wymieszaniu chipsów i coli lubiłem się porzygać. Moja mama zawsze mnie ratowała, a ja zachodziłem w głowę, jak bardzo musi mnie kochać, skoro nie zbiera się jej na wymioty od samego wysłuchania moich cierpień przy rancie wucetowej porcelany.
Dziś sam dzielnie towarzyszę mojemu dziecku przy każdej grypie żołądkowej, chociaż nie zawsze wiem, jak sobie radzić z wymiotami u dziecka. W 3 sekundy ściągam zarzygane prześcieradło, żeby ratować materac. Nie raz co nieco złapałem w locie. Umiem spierać rzygi z kanapy w salonie i fotelika w aucie. W ogóle fotelik umiem rozebrać z tapicerki na części pierwsze i to według zaleceń producenta. Jestem szybki i dokładny, zawsze podaję elektrolity i marchwiankę, a po wszystkim wietrzę pomieszczenie. Zresztą spójrzcie na to zdjęcie!
Jest jeszcze kilka innych czynności, które na samo wspomnienie były dla nas w dzieciństwie koszmarem, odraza była gwarantowana, a teraz codziennie jako rodzice się z nimi mierzymy i jakoś żyjemy i raczej nie są to dla nas problemy w byciu rodzicem, tylko elementy tej roli.
A jaka odraza wiąże się z waszym dzieciństwem? Co Was odrażało w czynnościach jakie wykonywali przy Was Wasi rodzice, a które sami teraz wykonujecie przy swoich dzieciach i nazywacie to po prostu dbaniem o czystość dziecka?
[ad name=”Pozioma responsywna”]
Kiedyś na sam widok jak moja mama przezuwa obiad w buzi i podaje mojej bratanicy robiło mu się niedobrze. Dziś sama tak czasami robię, żeby dac coś spróbować mojemu synkowi. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia 🙂
Mistrzostwo ❤❤❤❤ dawno się tak nie “chichrałam” 😂
Cholera… dzisiaj mały utytłał się chrupkiem i nie miałem nic pod ręką poza chusteczką… w porę zatrzymałem się by nie zrobić tego błędu 😉 w myślach odtworzyłem jak zrzucało mnie na pawia gdy tę czynność wykonywała moja mamusia…
Mój Potomek jest w wieku, w którym nie mogę pamiętać traum, ale! Polecam aspirator podłączany do odkurzacza. Kocham to urządzenie miłością szczerą od pierwszego prawdziwego kataru u dziecka 😉 zamiast wymyślać w ciągu dnia 15 wymówek żeby zrobił to tata, stosowałam 3X i z głowy. I higieniczne! (Dla psychiki) 😉
No nienawidziłam śliny na policzku!!! Dało się czuć jej zapach jeszcze bardzo dlugo. Ja staram się tego Kornelowi nie robić:) Pomaga mi w tym jedno z najlepszych odkryć wszechczasów- nawilżanki:)
A aspirator ? My używamu takich do odkurzacza. Rewelka. Ale i tak młody go nie znosi dokładnie tak jak ja gruchy. I smarcze mój dwulatek dzielnie bohater jeden:)
Najpierw chciałam, napisać, że miałam normalnych rodziców, ale nie nie mam jednak, moja mam od kiedy pamiętam, uwielbiała, wyciskać, wszelakie pryszcze! Buu, spotykało to mnie i mojego tatę. Jak o tym myślę, to obrzydliwe. 😀
Koszulka adidasowa 🙂 mam ten model w kolorze szarym 🙂
“Skórka od pomidorka” chyba jest nieśmiertelna 😂😂😂
popłakałam się ze śmiechu czytając o chipach i coli, po czym uświadomiłam sobie, że robię to samo, dokładnie tak samo, jak każdy rodzic chyba 😛 ale cóż, dziciatą ciążówkę trudno zrozumieć… 😀
Haha ale się uśmiałam jadąc w autobusie 😅 swoją drogą pamiętam jak ciotka tak ciągła mojej małej kuzynce, a ta tak stała z przerażeniem i tylko nogą ruszała jak koń kopytem do startu 😄
Mój mąż brzydzi się zmieniać pieluchy, jeść po dziecku i myślę że użycie aspiratora przez niego było by nie do przyjęcia. Ale ratowanie pościeli od rzygów ma w pełni opanowane, w trzy sekundy wszystko ściąga 😛
Do dziś mną rzuca jak sobie przypomnę sytuację taką: matka gryzie swojemu bezzębnemu dziecku jedzonko, wypluwa na łyżeczkę i podaje dziecku 😥 smacznego 😌 i odwrotnie też widziałam- czyli to co dziecko wypluło bo już nie mogło jeść- matka zje, co się będzie marnować 😂