1. Krem na brodawki.
Noworodki, mimo że nie mają zębów, potrafią nieźle zmasakrować piersi. Przede wszystkim dlatego, że skóra na brodawkach jest bardzo delikatna, a młoda mama nie za bardzo wie jak prawidłowo przystawiać dziecko do piersi. Na szczęście brodawki po kilku dniach się hartują i nawet kilkugodzinne karmienie im nie straszne. By jednak ulżyć cierpieniom, warto zainwestować w krem na popękane brodawki – można zacząć stosować go jeszcze w ciąży. Ja używałam tego od Medeli. Najlepiej jest sięgnąć po taki, który w składzie ma czystą lanolinę – dzięki temu nie trzeba go zmywać przed karmieniem piersią ponieważ nie jest on szkodliwy dla dziecka.
2. Kapusta.
Wbrew przekonaniu, że po cesarce kobiety mają problem z pokarmem ja już w drugiej dobie po porodzie dostałam nawału. Moje piersi w ciągu kilku godzin zmieniły się w dwie zaszyte pod skórą doniczki sporego rozmiaru. Wyglądały jak “dzieło” chirurga plastycznego chorego na Parkinsona. Na tego typu dolegliwości najlepiej działają okłady z liści kapusty. Tę informację potwierdziła pielęgniarka laktacyjna, która pokazała mi jak przygotować taką kapustę przed przyłożeniem jej do ciała. Najlepiej wcześniej ponakłuwać ją widelcem. Ulga niesamowita. Dlatego poproście swoich partnerów by zamiast kwiatów przynieśli Wam do szpitala główkę kapusty. Bardziej się przyda!
3. Dulcobis.
Jedną z powszechniejszych dolegliwości po porodzie są zaparcia. Niestety mimo jedzenia suszonych moreli i śliwek również mnie to spotkało. Miałam mentalny problem by sięgnąć po czopki glicerynowe, które są podobno rewelacyjnym lekarstwem na tego typu dolegliwości. Ja jednak wolę przyjmować lekarstwa doustnie. Dlatego też Dulcobis okazał się dla mnie świetnym rozwiązaniem. Poza tym można go przyjmować karmiąc piersią – jest w 100% bezpieczny. Najlepiej wziąć go tuż przed snem, a rano problem rozwiąże się.
4. Nosidełko.
Ja swoje nosidełko kupiłam z BabyBjorn ponieważ jest regulowane w zależności od wielkości dziecka, można go używać od pierwszych dni życia noworodka i posiada wszelkie niezbędne atesty. To nosidełko kilka razy uratował mi życie. Szczególnie wtedy kiedy groziła mi śmierć głodowa lub śmierć z wycieńczenia, a Miecio nie chciał słyszeć o samotnym leżeniu w łóżeczku. Poza tym nosidełko jest świetną alternatywą dla wózka. Szczególnie podczas krótkich spacerów.
5. Sukienki i bluzki z dekoltem.
Prozaiczna zdawałoby się sprawa ale każdego dnia zastanawiałam jak się ubrać, żeby móc bez problemu i bez zbędnych ceregieli nakarmić Mieczysława, nie musząc się przy tym rozbierać do rosołu. Dziś wiem, że najlepiej sprawdzają się sukienki oraz bluzki z głębokim dekoltem. No i oczywiście totalnym must have są staniki do karmienia. Ale o tym więcej informacji znajdziecie tu.
6. Bransoletka.
Tak dobrze przeczytałyście. Bansoletka, która będzie przypominać Wam, którą piersią karmiłyście ostatnio. Unikniecie dzięki temu dysproporcji w wielkości piersi. Naprawdę bardzo przydatny gadżet. Ja mam taką czerwoną z EncePence. Kupując tę bransoletkę pomagamy maluszkom, które czekają na nowy dom. Podpisuję się pod tą akcją rękami i nogami a przy okazji mam bransoletkę, która ułatwia mi codzienne funkcjonowanie z Mieciem.
7. Woda. Hektolitry wody.
Najlepiej porozstawiane wszędzie tam gdzie jest to możliwe. Nigdy nie wiesz kiedy dopadnie cię pragnienie, a podczas karmienia piersią trzeba wypijać około 4 litrów wody dziennie.
8. Ciekawe gry na smartfonie i książki.
Czyli czasoumilacze podczas karmienia i spacerów. Gry na smartfonie sprawdzają się szczególnie w nocy. Ja odświeżyłam swoje umiejętności w Tetrisie oraz zaczęłam namiętnie grać w 2048, a obecnie zdobywam kolejne levele w Qiuzwaniu. Wciąga! Książki w moim przypadku sprawdzają się na spacerach. W końcu nadrabiam zaległości z kilku lat. Blokuję skrętne kółka w wózku, jedną ręką go prowadzę, a w drugiej dzierżę książkę. Dzięki temu codzienne, dwugodzinne spacery z Mieciem są naprawdę przyjemne.
9. Laktator i wkładki laktacyjne.
To pierwsze to moja furtka na świat. ☺ Dzięki laktatorowi mogłam wybrać się już na urodziny koleżanki, pojechać na zakupy do galerii, odwiedzić biuro, w którym pracuję i umówić się na kawę. Noworodek je co 1,5 -2 godziny, a w dużym mieście niewiele da się załatwić w tym czasie. Ja ściągam mleko i je mrożę. Na zapas. Na wszelki wypadek. A wkładki laktacyjne? Ich używanie mogłabym porównać do korzystania z wkładek higienicznych na co dzień. Ogromny komfort i higiena No cóż, mleko leje się strumieniami szczególnie podczas pierwszego nawału, a i później sytuacja potrafi zaskoczyć.
10. Suplementy diety w trosce o włosy i paznokcie.
Niestety to o czym nasłuchałam się jeszcze w ciąży teraz stało się prawdą. Włosy po porodzie wypadają garściami. I choć paznokcie mam w nienajgorszym stanie, tak każde mycie włosów wiąże się z zapchanym odpływem w wannie. Mieczysław wysysa ze mnie wszystko co najlepsze, a dla mnie zostaje niewiele dlatego, po uzgodnieniu z lekarzem, swoją dietę wzbogaciłam o Merz Spezial, zaś włosy myję w szamponie Klorane wzbogaconym o witaminy z grupy B. Warto również zastąpić dotychczasową szczotkę, na taką z miękkim włosiem. Zawsze oszczędzi to kilka włosów.
[ad name=”Pozioma responsywna”]