W kalendarzu skreślam już 32 tydzień ciąży, a wyprawka jeszcze niekompletna. Prócz dosłownie kilku rzeczy i ubranek po Mieciu nie mam jeszcze prawie nic. Nie mam jeszcze wózka, nie mam fotelika i wielu innych rzeczy. Jest jednak coś co już teraz czeka na JużNieFelka w szafie. A przy okazji Miecio ma szansę przetestować to przed bratem. Co to takiego? Inteligentna niania elektroniczna, która zapewnia kompleksową opiekę nad dzieckiem.
Nie kupię, bo to elektroniczny gadżet
Tak myślałam za pierwszym razem. Wychodziłam z założenia, że przecież mamy małe mieszkanie, że Janek pracuje z domu, więc nigdy nie będę dzieckiem sam na sam i że zawsze będzie ktoś, kto zajmie się Mieciem i rzuci na niego okiem. Życie pokazało, że wcale tak różowo nie było. A ja siedząc w salonie potrafiłam zaglądać do Miecia kilkanaście razy podczas jednego wieczoru, żeby sprawdzić czy oddycha i czy nie przykrył się kocykiem zbyt mocno. Za każdym razem kiedy wyjeżdżałam na Mazury, by odwiedzić rodziców żałowałam, że nie mam niani, która ograniczyłaby ilość wizyt w sypialni na pięterku, tylko po to, by sprawdzić czy z Mieciem wszystko w porządku.
Ktoś pomyśli: trochę sportu jeszcze nikomu nie zaszkodziło, ale prawda jest taka, że robienie wszystkiego na raty, z przerwami na sprawdzenie czy dziecko śpi bezpiecznie i spokojnie może po prostu doprowadzać do szału. Tym razem podeszłam do tematu pragmatycznie mając na uwadze przede wszystkim to, że kontrola dziecka jest konieczna.
Mam nianię i nie zawaham się jej użyć
O tym, jak cudowne jest to urządzenie, przekonałam się dopiero podczas ostatnich wakacji. Kiedy to we trójkę wybraliśmy się na krótki wypad na Mazury do SPA. Pewnego wieczoru Miecio zasnął dużo wcześniej po dniu pełnym wrażeń, a nam, rodzicom, zachciało się odrobiny romantyzmu. Na początku nie braliśmy zupełnie pod uwagę tego, żeby zostawić Miecia samego w pokoju hotelowym. Ale Janek wpadł na pomysł, by poszukać jakiejś aplikacji z nianią na smartfona. Szybko znalazł, zainstalował i po 15 minutach siedzieliśmy w restauracji hotelowej, wznosząc toast lampką wina i patrząc sobie głęboko w oczy. Dopiero wtedy dotarło do nas ile wspólnych chwil straciliśmy w ciągu dwóch lat, nie wykorzystując dobrodziejstwa techniki, jakim jest inteligentna elektroniczna niania.
Sama aplikacja nie działała jednak idealnie. Wiecie: jak coś jest do wszystkiego, to jest do niczego. Trochę się wieszała, działała z opóźnieniem a do tego szwankował dźwięk. Decyzja zapadła: przy następnym dziecięciu kupujemy inteligentną nianię elektroniczną z prawdziwego zdarzenia.
Wszystko słyszę, wszystko widzę – mobilna niania
Elektroniczna niania zazwyczaj kojarzyła mi się przede wszystkim rodzajem „pluskwy” podrzucanej do pokoju dziecięcego po to, by móc nasłuchiwać dźwięków dziecka. Jakież było moje zdziwienie kiedy okazało się, że technologia już dawno wyprzedziła moje wyobrażenia i że dziś niania nie tylko dzieli się z nami dźwiękiem z dziecięcej sypialni, ale też obrazem. A do tego potrafi dostrzec wszystko mimo ciemności panującej w pomieszczeniu. Nie trzeba też specjalnie nasłuchiwać dźwięków dobiegających z sypialni, bo ona sama da nam znać, kiedy coś się wydarzy (czyli dziecko zacznie płakać na przykład). To taki elektroniczny opiekun z prawdziwego zdarzenia.
Niania do zadań specjalnych
Co jeszcze ma taka inteligentna niania elektroniczna? Wiadomo, na rynku są rozmaite urządzenia, ale ja opiszę wam funkcjonalności elektronicznej niani na, którą finalnie się zdecydowaliśmy. Nasz wybór padł inteligentną nianię elektroniczną od Philips Avent.
Po pierwsze kamera.
O tym napisałam już na początku ale rozwinę ten wątek nieco bardziej. Otóż ważna jest jakość obrazu i możliwość podglądania dziecka nawet w najciemniejszej sypialni. Inteligentna elektroniczna niania Philips Avent ma bardzo wysoką rozdzielczość obrazu i przesyła nam obraz w czasie rzeczywistym w bardzo dobrej, wręcz doskonałej jakości, co pozwala nam nam na kompleksową opiekę nad dzieckiem.
Po drugie
Możliwość odbioru obrazu przez smartfon i tablet. Trochę się zdziwiłam kiedy po otwarciu pudełka z elektroniczną nianią znalazłam w nim jedynie kamerkę. A gdzie ja niby mam widzieć moje dziecko? Janek, bardziej biegły w technologii szybko wytłumaczył mi, że ta niania łączy się ze smartfonem lub tabletem. Dlatego też nie potrzebujemy dodatkowego ekranu. Wystarczy nasz smartfon, do którego obsługi jesteśmy przyzwyczajeni. Niania na smartfona, do tego mobilna? Marzenie!
Po trzecie niezawodność
Aplikacja mobilna inteligentnej elektronicznej niani Philips Avent wykorzystuje technologię SafeConnect Technology umożliwiającą pracę w różnych sieciach (3G/4G/Wi-Fi). Co oznacza, że możemy doglądać nasze dziecko z dowolnego miejsca i odległość urządzeń od niani nie ma tu żadnego znaczenia. Wystarczy mieć dostęp do Internetu. Aplikacja automatycznie dopasowuje szerokość pasma i zapewnia optymalną jakość połączenia z dzieckiem. W przypadku pogorszenia się jakości połączenia internetowego aplikacja automatycznie odpowiednio dostosowuje jakość dźwięku i obrazu. Dokładnie tak by można było dalej obserwować dziecko. Kiedy dochodzi do utraty połączenia internetowego, urządzenie nieustannie szuka możliwości jego przywrócenia i informuje, jeśli nie można go przywrócić. Sami widzicie, że to nie jest żaden zbędny elektroniczny gadżet, a konkretne urządzenie, które pozwoli na kontrolę dziecka zawsze wtedy, kiedy będzie to potrzebne.
Po czwarte możliwość sprawdzenia temperatury i włączenia kołysanki
Ale to nie wszystko. Inteligentna elektroniczna niania Philips Avent ma możliwość monitorowania temperatury i wilgotności powietrza w pomieszczeniu, w którym śpi dziecko. Dodatkowo poprzez aplikację możemy włączyć dziecku lampkę, jedną z 10 kołysanek albo po prostu możemy na odległość odezwać się do naszego dziecka uspokajając je.
Po piąte możliwość obserwowania dziecka przez kilka osób w jednym czasie.
Urządzenie ma możliwość obsługi kilku urządzeń podglądowych na raz dzięki czemu możemy dzielić się obrazem z naszymi bliskimi. Na przykład ze stęsknionymi za wnukiem dziadkami, na co bez takiego elektronicznego opiekuna nie moglibyśmy sobie pozwolić.
Po szóste możliwość włączenia trybu tła.
To oznacza, że mając włączoną aplikację niani na telefonie możemy na nim wykonywać inne czynności. Podczas gdy ona i tak poinformuje nas za każdym razem kiedy wydarzy się coś niepokojącego. A działanie aplikacji w tle pozwala też zmniejszyć zużycie baterii w smartfonie.
Po siódme możliwość robienia zdjęć.
Wyobraź sobie sytuację, w której podglądając swoje słodko śpiące dziecko masz możliwość utrwalenia go na zdjęciu. A do tego masz możliwość zachowania takiej pamiątki na telefonie. Nie wiem jak wy, ale ja mogłabym patrzeć na śpiącego Miecia bez przerwy.
Żałuję, że mam inteligentną nianię elektroniczną….
… dopiero teraz. Co ciekawe wielu dzieciatych znajomych polecało mi zakup tego urządzenia już przy Mieciu, ale ja wiedziałam swoje. Dziś korzystam z dobrodziejstw inteligentnej elektronicznej niani Philips Avent, a jak widzicie jest ich całe mnóstwo. Wiem też, że dzięki niani będę miała też więcej czasu na wspólne chwilę z Mieciem. Kiedy nasz maluszek będzie ucinał sobie drzemkę. A ja będę mogła być spokojna i jego sen. A jak wiadomo spokój matki nie ma ceny.
Używam niani. Super sprawa. Tez mamy z Philipsa, jednak tylko reagującą na dźwięki. Nie wyobrażam sobie życia bez niej. Na wakacjach mogliśmy młodego zostawić śpiącego w pokoju, gdy my robiliśmy grilla ze znajomymi w ogródku. Od kiedy tez wyrósł z kołyski i śpi juz we własnym łóżeczku w swoim pokoiku, mam spokojna głowę w nocy i nie myślę ciągle czy czasem się nie obudził a ja nie słyszę. Nie ma szans żeby niania mnie nie obudziła, gdy on nie śpi 🙂 słyszę każde wzdychnięcie i pierdnięcie ;D
Ja niani nie uzywalam bo mieszkam w mieszkaniu natomiast piszesz o sprawdzaniu czy oddycha…Tu lepiej zainwestowac w monitor oddechu.Ja mialam uzywany AngelCare i uratowal zycie mojemu dziecku bo dzieki niemu nie przegapilismy ze przestal oddychac…
A i jeszcze jedno a’propo zostawiania dziecka samego w pokoju hotelowym – od razu przypomina mi się sprawa małej Madeleine, która do tej pory nie została odnaleziona:(
Niania sprawa faktycznie super, ale ale… Trzeba pamiętać też o zagrożeniach. I tu po pierwsze: smog elektromagnetyczny. Lepiej żeby urządzenie nie stało zbyt blisko główki. Po drugie, nianie posiadające kamerkę i opcję łączenia się z nią przez wi-fi, może zostać zhakowana a tym samym ktoś może podglądać nasze dziecko. Dlatego używam najzwyklejszego modelu, aczkolwiek niechętnie… 🙂
Mamy AVENT już o pierwszego dziecka, teraz obsługuje nam już trzecie, ale to stary model i nie jest tak wypasiony jak Wasz. Zazdraszczam 😉
Zgadzam sie niania to przydatna sprawa szczegolnie jesli np dziecko sypia na dworzu lub przed kawiarnia w ktorej mama popija sobie kawe. Jednej rzeczy jednak zwykle nie zmienia. Jesli bez niani podskakiwalas na kazdy odglos z lozeczka prawdopodobnie podobnie bedzie przy niani. Zwykle mozna w nich wyregulowac prog wgazliwosci na dzwiek zeby nie reagowala na kazdy ruch, ale jednak. Dla mnie najwazniejszym parametrem byl zasieg… zeby wlasnie uzywac niani na wyjazdach. AngelCare nie zdal tego egzaminu. Do tego im mniejszy tym lepszy bo chodzenie z kolubryna wielkosci komorki z 95-ego jest malo praktyczne… tu ponownie AngelCare sie nie sprawdzal. Ale… Czytaj więcej »
Ja na szczęście widziałam jak to jest u siosry i od niej tez od razu dostałam jej nianię. Jak trzecie oko, bardzo pomocne. A włamać sie do niej nikt nie włamie.