Oto jeden z trudniejszych tematów rodzicielskich. O tyle trudny, że zakrawa o przestrzeń publiczną. Wolnoć Tomku, w swoim domku. Schody zaczynają się w piaskownicy, kiedy jedno dziecko wyrywa drugiemu zabawkę. Co wtedy zrobić? Jak się zachować? Czy nauka dzielenia się jest ważna? Okazuje się, że tu nie ma jednej recepty…
Nauka dzielenia się – dwulatkowi odpuść
Zanim zainterweniujemy w piaskownicy, sali zabaw czy przedszkolu, warto zrozumieć naturę i emocje jakie rządzą dzieckiem. Generalnie rodzimy się jako egocentrycy. Każde dziecko posiada spore pokłady egoizmu i jest to zupełnie naturalne. Dlatego tak trudno rozstać mu się z zabawką, którą właśnie teraz się bawi. Do pewnego momentu rozwoju malucha (około 2,5-3 roku życia), dziecko ma problem z pojmowaniem czasu. Dla niego życie toczy się „tu i teraz”. To ważna kwestia, która pozwala zrozumieć zdenerwowanie i frustrację dziecka, które uderza w lament, kiedy mama mówi „pobawisz się tym za 5 minut”. Dla malucha, znikająca z pola widzenia zabawka, znika na zawsze – dlatego na tym pierwszym etapie życia dziecka – pozwólmy mu być egoistą. Nauka dzielenia się przyjdzie z czasem. Każdy, kto ma bądź miał dziecko w tym wieku, zrozumie.
Nie wstydź się za dziecko
Z doświadczenia wiem, że większy problem z tymi sytuacjami mamy my – rodzice, a nie dzieci. One szybko zapominają, łatwo zmieniają swoje zainteresowania w obrębie jednej czynności. Teraz bawię się koparką, a za chwilę łopatką. Im lepiej zrozumiemy naturę dziecka, tym łatwiej przejdziemy przez draki w piaskownicy. Jeśli twoje dziecko, na wczesnym etapie rozwoju, nie chce i nie potrafi dzielić się zabawkami, to wiedz, że jest w 100% zdrowe. Dlatego, jako rodzice, powinniśmy odpuścić sobie z poczuciem winy i chęcią tłumaczenia się za dziecko. One to mają wgrane „fabrycznie”. 😉
Nauka dzielenia się. A czy później dzielić się, czy też nie?
No i tu dopiero zaczynają się schody, bo to wszystko zależy. Od czego? Ano, na przykład od temperamentu dziecka, od sytuacji i od zabawki. Jeśli mamy do czynienia z dzieckiem, które nie potrafi walczyć o swoje, to powinniśmy jako rodzice budować w nim poczucie własności i umiejętności walki o nią. Co innego, kiedy nasze dziecko przychodzi do piaskownicy z sześcioma zabawkami, bawi się jedną, a mimo to nie pozwala innym dzieciom nawet na sekundę dotknąć pozostałych pięciu. A jeszcze inaczej jest w sytuacji, kiedy ktoś wymaga od dziecka podzielenia się jego ulubioną zabawką, która ma dla dziecka wymiar emocjonalny i w ciągu dnia w przedszkolu stanowi substytut rodzica, dając poczucie bezpieczeństwa. Tyle jest sytuacji, ile jest na świecie dzieci. Jest jednak jedno rozwiązanie, którego jestem gorącą orędowniczką – dajmy dziecku możliwość samodzielnego wybrnięcia z sytuacji. Nie wskakujmy w pierwszych sekundach do piaskownicy, w bojowym nastroju. „Bierna ingerencja” – jak mawiał mój znajomy.
Sprawdźmy, jak nasze dziecko radzi sobie w takich sytuacjach i dopiero gdy jest to konieczne, spieszmy z pomocą.
Jesienią byłam świadkiem sytuacji na placu zabaw – na Polu Mokotowskim. Miecio kopie ogromny dół w piaskownicy, obok Miecia bawi się w piasku mama, z około roczną dziewczynką. W pewnym momencie podchodzi do nich chłopiec („na oko” 6 lat – nieco starszy od Miecia). Bez słowa próbuje wyrwać małej dziewczynce zabawkę. Ona, jak przystało na bobasa, nic sobie z tego nie robi i dalej bawi się foremką do piasku. Chłopiec jeszcze chwilę stoi przy dziewczynce i jej mamie, po czym biegnie do swojej mamy i mówi jej coś na ucho. Ta zrywa się jak oparzona z ławki, wcześniej siedząc z nosem w telefonie. Podchodzi do mamy z małą dziewczynką i pyta w bojowym nastroju: „Dlaczego uderzyła pani moje dziecko?”.
Tę drugą mamę wmurowało. Nie wiedziała co powiedzieć. „Ta pani cię uderzyła?” – zapytała dla pewności syna ta pierwsza. On głupio się uśmiechnął i spuścił wzrok. – „To uderzyła cię, czy nie?”– zapytała poirytowana. – „Nie uderzyła, ale nie chciała oddać foremki” – odpowiedział z głupkowatym uśmiechem na twarzy. W tej historii wszystko jest nie tak, jak być powinno. Tego chłopca nikt nie nauczył, jak dzielić się z innymi, ale przede wszystkim nikt nie nauczył go samodzielnego radzenia sobie w takich sytuacjach. Ta historia jest przykładem na to, że przemilczane i nieprzepracowane tematy potrafią w nas uderzyć w najmniej spodziewanym momencie…
A wystarczy tylko trochę pomyśleć
Jestem przeciwniczką podejścia, że dziecko powinno dzielić się z innymi zawsze i wszędzie, ale też pamiętajmy o tym, że dzielenie się wywołuje pozytywne emocje – nie tylko u dzielących się, ale też tych obdzielanych. I to działa bardzo pozytywnie na budowanie relacji społecznych. Kto nigdy nie przynosił cukierków dla swojej klasy na urodziny, niech pierwszy rzuci kamień. Każdy z nas pamięta takich klasowych odludków i samolubów. Którzy nigdy nie pożyczali kolorowych długopisów i nie dali się przejechać na rowerze. Ważne jest to, aby dziecko nauczyć czerpania przyjemności z dzielenia się. Żeby pokazać mu, że to zawsze działa w dwie strony. Ty podzielisz się z innymi, a oni podzielą się z tobą. Prosta zasada, która działa od zawsze.
Kombinuj dziecino
Początki nauki rozsądnego dzielenia się zawsze są trudne. Ja od początku kieruję się zdrowym rozsądkiem i intuicją. Czasami, kiedy widzę, że pomiędzy dziećmi narasta napięcie i konflikt o zabawkę, staram się odwrócić uwagę jednej ze stron, od tego konkretnego przedmiotu („A może pobawisz się tym żółtym autem, patrz ono ma otwierane drzwi!”). Albo proponuję drugiej stronie coś w zamian („Chodź Mieciu, poszukamy wspólnie jakiejś zabawki, którą może pobawić się Krzyś.”) lub wyznaczam czas zabawy („Ty pobawisz się nią przez kolejne 5 minut, a później będzie kolej Krzysia”).
Pamiętaj, żeby zawsze, kiedy dziecko zdecyduje się podzielić zabawką, pochwalić je za to. Dla niego to spory wysiłek emocjonalny, by nawet na chwilę rozstać się z autem, którym teraz się bawi. Jeśli widzisz, że dziecko zbyt łatwo się poddaje, staraj się motywować go do „walki o swoje”. Teraz nad tym popracujesz, później będzie mu prościej.
Obserwuj dziecko i wyciągaj wnioski z jego zachowania, ale nade wszystko daj mu być dzieckiem z własnymi potrzebami.
[ad name=”Pozioma responsywna”]
Ja nigdy nie zanosilam cukierków, bo miałam urodziny w wakacje 😂😂😂
U nas jest tak jak piszesz. Tylko sytuacja jest o tyle skomplikowana, że mój syn (3.5l) nie dzieli się zabawkami ze swoją kuzynka (3l) i odwrotnie. Co zrobić gdy jedno nie chce dać zabawki, a drugie wpada w szal? I nie wchodzi w grę przekonywanie chodź poszukamy inną zabawkę, lub pobawisz się nią za 5 min?
Ja mam taki sposób (nie wiem czy mądry :P) proponuje rozwiązania np jedno 5 minut potem drugie 5 minut. Jeżeli to nie działa oznajmiam, że jeżeli się nie potrafią podzielić to zabieram zabawkę i nie ma dla nikogo. Wtedy albo idą na pierwsze rozwiązanie albo żadne nie ma. Myślę, że to sprawiedliwe.
Ta… a potem wyrośnie taki ktoś kto wszystkim się dzieli a reszta go wykorzystuje… to nie taki prosty temat jak autorce tego artykułu się wydaje…