Serio! Oto ja: Matka Wariatka! Teraz mogę puścić wodze fantazji i ograniczyć się tylko i wyłącznie moją wyobraźnią, która granic jako takich nie posiada. Jeśli zapytalibyście moich znajomych z dzieciństwa, to wszyscy jednomyślnie przyznaliby, że od zawsze było ze mną coś nie tak. 🙂 Oczywiście w takim niegroźnym stopniu zaawansowania, ale jednak. Lubiłam sama ze sobą rozmawiać, co często powodowało różne niezręczne i dość zabawne sytuacje. Śpiewałam ile tchu w piersi kiedy wracałam ze szkoły do domu sama. W ogóle długo lubiłam się bawić i dość długo mentalnie byłam dzieckiem. Później wydoroślałam i mi niestety przeszło.
Na szczęście do czasu. A dokładnie do momentu, kiedy stałam się mamą. Teraz ten stan upoważnia mnie do bezkarnego powrotu wszystkich moich dziwactw i przyzwyczajeń, które dorosłej babie nie przystają, ale młodej matce już owszem. Pamiętam jak moja mama przebierała się ze mną we wszystkie stare ciuchy z szafy, albo szyła mi ubrania dla lalek z bandażu i starych skarpet, albo jak z kartonu po nowym telewizorze zrobiła mi witrynę sklepową i wzięła dzień wolny w pracy, żeby się ze mną bawić.
Dlatego ja teraz uwielbiam chodzić z Mieciem na spacery i śpiewać mu wymyślane na poczekaniu piosenki, drąc się na całe gardło. Ukrywać się za drzewami i udawać, że mnie nie ma. Tańczyć z Mieciem na ręku nawet jeśli spojrzenie sąsiada z balkonu naprzeciwko powątpiewa w trzeźwość mojego umysłu. Ostatnio podczas szczepienia tylko po to żeby umilić mojemu dziecku ten trudny moment, zaczełam śpiewać piosenkę o pszczółce Mai (WTF?) w tym samym czasie robiąc pajacyki.
Dawno nie miałam takiej frajdy z robienia bałaganu. Bo przecież naczelną zasadą życia dorosłego człowieka jest robienie porządku wokół. A ja na przekór temu wysypuję wszystkie klocki na środku salonu i urządzamy sobie z Mieciem zawody, kto rzuci klockiem dalej albo wyżej. Ostatnio też malowaliśmy, farbkami. Głównie siebie nawzajem, bo Miecio z brudnymi łapkami zapragnął przytulić się do mamy tu i teraz. Super uczucie, które zapamiętam na zawsze. Wiem że za jakiś czas w odpowiedzi na propozycję bitwy na poduszki usłyszę ”Weź się Mamo!” jednak dziś napawam się szczęściem. Fajnie jest być dzieckiem w głębi duszy i towarzyszyć Mieciowi w jego dziecięcej podróży.
#WszystkoMożesz
Podczas robienia zdjęć i malowania nie ucierpiał żaden koń ani osioł. Dziękujemy firmie Carex za dostarczenie farbek, w których teraz jest dosłownie wszystko. Dobrze, że do zestawu dorzucili też spory zestaw mydła. 🙂
A teraz ja czekam na Wasze szalone historie z macierzyństwem w tle. Piszcie!
[ad name=”Pozioma responsywna”]
Hahahahahahahaha!!!! Marta świetnie Cie rozumiem! Z tym śpiewaniem wymyślonych piosenek na poczekaniu to u nas chleb powszedni, co najzabawniejsze zaraziła sie tym moja mama czyli babcia moich córeczek i moje rodzeństwo czyli ciocie i wujek rodzynek! To takie śpiewanie na całe gardło, a nawet kilka głosów i inne cuda. Dziadek tez zaczął podśpiewywać, ale pocichu i pokryjomu. Nie przyznaje sie, ale i tak wszyscy wiedza, ze On to tez lubi 😛 Starsza córka 3,5lat tez zaczęła od kilku miesięcy śpiewać wymyślone piosenki na całe gardło dla swojej rocznej siostry. We wrześniu idzie do przedszkola i zaczynam sie martwić, ze uznają… Czytaj więcej »