Mocno odchorowałam pojawienie się mojego brata na świecie. Z jednej strony bardzo chciałam mieć rodzeństwo, z drugiej strony osiem lat jedynactwa zrobiło swoje. Na początku w byciu siostrą nie podobało mi się prawie nic. Mały, słodki, różowy bobasek zabrał mi rodziców, babcię, zabrał prezenty, które podczas wszelakich odwiedzin rodziny i znajomych teraz należały do niego. Relacje między rodzeństwem w mojej rodzinie od początku były nieco napięte. Miałam być grzeczna, nie sprawiać problemów, musiałam być cicho, bo przecież braciszek śpi, ale przede wszystkim miałam być dumną siostrą. Wtedy nie wiedziałam, jak się za ten temat zabrać. Jako ośmiolatka byłam przekonana, że jak tylko mój brat wróci ze szpitala, to tydzień, góra dwa i śmigniemy razem na plac zabaw. Na wspólne zabawy musiałam jednak trochę poczekać. Jak jest teraz?
Dostałam od nich coś najlepszego
Mogłabym mieć wiele niezliczonych pretensji do moich rodziców o różne przedawnione sprawy. Im jestem starsza, tym mniej chce mi się wracać do tych tematów. Jest jednak coś za co jestem im dozgonnie wdzięczna. Dali mi brata. Dali mi człowieka, który jest nieodłączną częścią mojego życia. Początki były trudne, ale jeśli teraz zapytacie mnie o to, czy warto mieć rodzeństwo, odpowiem: tak! Pamiętam, że jak wyjeżdżałam na studia, to pożegnanie z nim było najtrudniejsze. Kiedy tęskniłam, to za nim przede wszystkim. Był takim słodziakiem, który chodził za mną wszędzie i we wszystkim chciał mnie naśladować, co w tamtym czasie doprowadzało mnie do szału.
Kiedy jako nastolatka leczyłam pierwsze złamane serce, przychodził do mnie i zapewniał, że on mnie kocha najbardziej. Kiedy rozpaczałam, że jestem za gruba mając kilkanaście lat, on chodził za mną i jako kilkulatek powtarzał mi, że jestem baaaardzo chuda. Zawsze był dla mnie wsparciem, mimo różnicy wieku. Sama świadomość, że go mam, dodawała mi otuchy i dawała poczucie bezpieczeństwa. Jakoś to będzie, bo mamy siebie. Więzi między rodzeństwem wiele dla mnie znaczą i każdemu życzę tego samego.
Poczułam do niego bezwarunkową miłość
Z perspektywy czasu widzę, że on wtedy przygotowywał mnie na macierzyństwo. To do niego czułam pierwszą bezwarunkową miłość. Pokochałam go tylko dlatego, że pojawił się w moim życiu. Troszczyłam się o niego, martwiłam się. Od zawsze był dla mnie bardzo ważny. Nigdy bym nie przypuszczała, że samo posiadanie rodzeństwa może mieć taki wpływ, ale uwierzcie mi, że to najprawdziwsza prawda.
Rodzice nauczyli nas wagi, jaką powinniśmy przykładać do więzi braterskich. Moja mama żyje blisko ze swoim rodzeństwem, a i tata mimo odległości, nieustannie utrzymuje kontakt ze swoimi braćmi, podtrzymuje staje więź braterską. Nigdy nie było żadnych wielkich dramatów i kłótni. Rodzina przede wszystkim. To wpoili nam rodzice. Dlatego nie straszne nam są różne czynniki wpływające na relacje między rodzeństwem, takie jak odległość miejsca zamieszkania.
Miecio ma Zyzia, a Zyzio ma Miecia.
Ich relacja będzie inna niż moja z bratem, bo miedzy nimi jest mniejsza różnica wieku. Ja, jako starsza siostra często byłam obarczana opieką nad młodszym bratem. Takie to były czasy, że w wakacje przedszkole było zamknięte, a na wsi nikt nie myślał o niańkach czy koloniach wiejskich. To właśnie wtedy wypracowałam sobie troskę o brata i wieczne zamartwianie się o niego. I choć w tamtym czułam się z tego powodu trochę nieszczęśliwa, ponieważ musiałam odpowiadać za siebie i niego, dziś z perspektywy czasu wiem, że tamte doświadczenia były przygotowaniem na to, co przechodzę teraz, będąc mamą. Dbając o rodzeństwo nauczyłam się jak być opiekunką z prawdziwego zdarzenia.
Chłopaki nigdy nie będą sami, bo już zawsze będą mieli siebie- rodzeństwo to siła.
Może jakaś siostra lub jakiś brat dołączą do nich w przyszłości. Ale nie narażamy ich na życie w samotności. Kiedy nas już nie będzie, oni będą mieli siebie nawzajem. Nie wiadomo, jaka przyszłość ich czeka, w jakim świecie przyjdzie im żyć, ale jedno jest pewne – będą mieli siebie. Więź braterska będzie ich trzymała blisko siebie. Miecio będzie mógł radzić Zyziowi, co napisać w SMSie do dziewczyny, która wpadnie mu w oko, a Zyzio doradzi Mieciowi, jaka praca będzie spełnieniem jego marzeń. Pewnie jeszcze milion kłótni przed nimi: te najbliższe o resoraki, te dalsze o światopogląd.
Zyzio ma dopiero 10 miesięcy, a między chłopcami już teraz zaczyna tworzyć się więź braterska. Kiedy maluch płacze, to Miecio pierwszy przybiega do nas z rozkazem, że Zyziem natychmiast trzeba się zająć. Całuje go na dzień dobry i na dobranoc. Opowiada mu o ulubionych zabawkach, a od kilku dni bawią się razem. Dołożę wszelkich starań, by wychować ich tak, by zawsze mogli na siebie liczyć. Żeby mogli się z każdym tematem do siebie nawzajem zwrócić. Mieć rodzeństwo, to świetna sprawa! Nauczę ich tego.
Kiedyś chciałam mieć jedno dziecko. Dziś, po moich doświadczeniach z Jankiem jedynakiem, który z zazdrością patrzy na moją relację z bratem i na relację Miecia z Zyziem, w życiu nie zrobiłabym tego moim dzieciom. Sama byłam jedynaczką przez słodkich osiem lat. Dobrze wspominam tamte lata. Nie wyobrażam sobie jednak życia bez mojego ukochanego, małego brata. Nawet dziś, kiedy ma 24 lata.
Na zakończenie
P.S. Słodkie i ponadczasowe ubrania, które mają na sobie chłopcy, to polska marka Pan Pantaloni. Sweterki są z wełny merino lub z domieszką wełny merino. Dzięki temu nie są specjalnie grube, a przy tym pozostają ciepłe. Tu macie link (klik) do sklepu online. Piękne i ponadczasowe wzory. Jakość prima sort. Bez dziecinady. Klasa sama w sobie. Janek się śmieje że wpisują się w nurt hygge. Dla mnie bomba.
[ad name=”Pozioma responsywna”]