Dziś ważny społecznie temat – samobójstwo dziecka, ale najpierw pewna historia. Miałam w dzieciństwie kolegę. Mieszkał w tym samym bloku i choć był ode mnie młodszy parę lat, prawie codziennie bawiliśmy się razem. Normalny chłopak. Pamiętam, że kiedyś przyniosłam mu na urodziny samochód wyścigowy, który mi samej tak się spodobał, że przez całe urodziny to ja się nim bawiłam, a pod koniec imprezy urwałam mu kółko. 😉 Na szczęście mieliśmy wtedy po kilka lat i ta strata materialna nie zaważyła na naszej dziecięcej przyjaźni. Z tym kolegą jak i zresztą z resztą mojego podwórkowego towarzystwa mam same miłe wspomnienia. Byliśmy normalnymi dziećmi, z normalnej polskiej wioski. W głowach mieliśmy normalne marzenia i troski. Do dziś z ogromnym sentymentem wspominam tamten czas, wtedy budowanie relacji z innymi ludźmi wydawało się takie banalne, a nam zdawało się, że o innych wiemy wszystko.
Parę lat temu wcześnie rano zadzwoniła do mnie mama.
Pamiętam ten dzień jak dziś. Mieszkałam już wtedy w Warszawie. Zbierałam się niespiesznie do pracy, za oknem siąpił deszcz. Byłam przekonana, że to będzie kolejna miła rozmowa o niczym specjalnie ważnym. „Pamiętasz Karola?” – zapytała mama. Jasne, że pamiętałam (choć to nie jest jego prawdziwe imię), mimo że od naszego ostatniego spotkania minęły wieki. „Dziś w nocy popełnił samobójstwo.” – dodała prawdziwie przygnębiona. Przez cały dzień i dwa kolejne dużo myślałam o tej rozmowie i o moich wspomnieniach związanych z Karolem. Zastanawiałam się czy wtedy, kiedy go znałam, były jakieś oznaki tego, że mógłby to zrobić. Że mógłby sam odebrać sobie życie. Jego historia zaskoczyła wszystkich. To był cios w serca wszystkich w koło, bo nikt się tego absolutnie nie spodziewał. Żadnych sygnałów, żadnych przesłanek. To miał być kolejny dzień z jego życia, ale coś zmieniło bieg jego historii…
Piszę Wam o tym dziś, ponieważ właśnie dziś jest Światowy Dzień Przeciwdziałania Samobójstwom. Samobójstwo dziecka jest w naszym kraju tak powszechne.
Polska jest drugim w Europie krajem pod względem ilości samobójstw nieletnich. Tylko w 2017 roku odnotowano 5276 zamachów samobójczych i z roku na rok te statystyki niebezpiecznie rosną. Z perspektywy młodego rodzica te dane są przerażające. Samobójstwo dziecka jest rzeczą przerażającą. Nie ma bowiem nic bardziej mylnego niż ślepe przekonanie, że „gdyby coś z złego działo się z moim dzieckiem, to na pewno bym zauważyła.” Świat, w którym przyszło żyć naszym dzieciom do najłatwiejszych nie należy. Szczególnie, jeśli pod lupę weźmiemy emocjonalną sferę życia. Często przestymulowane i przebodźcowane nie mają szans na należny odpoczynek, złapanie dystansu do świata i przeanalizowanie własnych przeżyć. W świecie, gdzie wszyscy koncentrują się na sobie, dzieci czują się coraz bardziej osamotnione, odczuwają brak zainteresowania. Nas rodziców też nikt nie uczy, jak rozmawiać z dzieckiem, jak wspierać jego rozwój emocjonalny.
Dlatego Fundacja „Zobacz… Jestem” wraz z partnerami, którzy podjęli się tego przedsięwzięcia zupełnie bezinteresownie stworzyła kampanię „Jeden dzień” do której przyłączamy się również my i zachęcamy do tego również Was. Spędźcie chociaż jeden dzień z Waszymi dziećmi tak, jakby nic innego nie miało znaczenia. Weźcie wolne w pracy, zabierzcie dziecko na wagary. Zróbcie to już DZIŚ, nie odwlekajcie tego na później. Jedno na dziesięcioro dzieci ma myśli samobójcze. Przestańmy żyć w bańce złudnego myślenia, że nas takie problemy nie dotyczą. Zacznijmy od jednego dnia spędzonego aktywnie i wspólnie z naszym dzieckiem. A potem zaplanujmy kolejne.
A jeśli w dalszym ciągu nie jesteście przekonani do idei kampanii, to koniecznie obejrzyjcie ten poruszający film:
Na początku tego roku wróciłam do domu z pracy, a mój partner powiedział, że jedzie do kolegów. Dzień jak każdy inny, z tą różnicą, że tym razem wyszedł i nie wrócił. Koledzy o niczym nie wiedzieli… Dwa dni później ścigałam się z policją kto pierwszy zdąży go uratować przed skoczniem pod pociąg. Na szczęście zdążyliśmy, został zamknięty w szpitalu psychiatrycznym. W dwa dni świat wytwórcił mi się do góry nogami. Wychodząc do pracy ostatnią rzeczą, o której pomyślałam to, to że może widzę go ostatni raz. Niczego nie podejrzewałam, nic nie widziałam, spadło to na mnie jak grom z jasnego… Czytaj więcej »