Nie wiem, czy już kiedyś wam o tym opowiadałam, ale po tym, jak Miecio poszedł do żłobka, pozbyłam się wielu dziecięcych rzeczy z domu. Łącznie z komodą, wózkiem, przewijakiem i innymi większymi gadżetami. Zostawiłam tylko ubranka, bo nie chciało mi się bawić w ich sprzedawanie.Wtedy pomysł o drugim dziecku powodował u mnie ścisk w żołądku i mdłości. Dopiero po 1,5 roku od urodzenia Miecia w głowie pojawiła się myśl, że może jednak drugie dziecko i że może od razu. Już. Natychmiast. Jak pomyślałam, tak po konsultacji z #TataNowejEry zrobiłam. I dzięki tej decyzji Zygmunt jest już z nami. A skoro jest drugie dziecko, to musi być też drugi wózek. Jaki wózek dziecięcy wybrać? No właśnie: wybór wózka to piekielnie trudna sprawa. Dlaczego?
Nie ma wózka idealnego!
Mam koleżankę, która jest specjalistką w kwestii wózków. Może ją znacie. Prowadzi bloga MatkaDentystka.pl i tam, prócz tematów o uzębieniu pisze też… o wózkach. W sumie na własnych dzieciach przetestowała już ponad dwadzieścia różnych modeli wózków z gondolą, spacerowych i w ogóle wszelkich wózków dla dziecka. Kiedy więc zaszłam w drugą ciążę pierwsze co, pobiegłam po poradę do niej. Wiecie, co mi odpowiedziała? Że nie ma wózka idealnego! Że każdy ma swoje plusy i minusy. I że wózek, który dla kogoś będzie ideałem, dla mnie może być bublem. Jaki więc wózek dla dziecka wybrać i czym się kierować?
Powiem wam szczerze, że coś w tym musi być, no sprawdzając poszczególne marki w Internecie można znaleźć pozytywne opinie, jak i takie, które na dziecięcych czterech kółkach nie pozostawiają suchej nitki.
Nie zmienia to faktu, że jest kilka rzeczy, na które warto zwrócić uwagę przy zakupie pierwszego wózka (czyli takiego wózka z gondolą).
Waga wózka.
To szczególnie ważne, jeśli na codziennej drodze mamy do pokonania schody lub na przykład wysokie krawężniki. Czasami nawet podniesienie przednich kółek może być problematyczne. Jeśli więc szukacie wózka dziecięcego i nie wiecie, jaki wybrać, to kierujcie się jego wagą.
Koła.
Po pierwsze ich wielkość. Im bardziej wyboisty teren na co dzień pokonujemy, tym większe koła powinien mieć nasz wózek, bo wtedy łatwiej będzie się prowadził. Jakie koła? Im lżejsze, tym lepiej. My mamy piankowe – czyli takie, które ważą najmniej. Pompowane mogą być zawodne, a całe gumowe piekielnie ciężkie. Warto na to zwrócić uwagę przy wyborze wózka dla dziecka.
Możliwość rozbudowy wózka o kolejne moduły.
Czyli na przykład dostawka dla starszego dziecka, fotelik samochodowy, moskitiera, parasolka czy po prostu uchwyt na kubek z kawusią. 😉 U nas ważne było to, by wózek który kupimy, był kompatybilny z fotelikiem Cybex, bo według nas to najlepsze foteliki. Sprawdziły się przy Mieciu, sprawdzają się przy Zyziu. Są montowane tyłem do kierunku jazdy i wystarczają na bardzo długo. Tak się składa, że na przykład Stokke Xplory ma dodatkowe adaptery do tych fotelików, dzięki czemu nie musieliśmy iść na żaden kompromis. A o fotelikach możecie sobie poczytać tu.
Łatwość składania i rozkładania.
A dodatkowo wielkość wózka po złożeniu. To szczególnie ważne w kontekście posiadania niewielkiego auta, a później niewielkiej piwnicy. Nasz wózek składa się jedną ręką i nie wymaga nakładu siły przy składaniu. W samochodzie zajmuje niewiele miejsca jak na wózek. To jego duży plus, który pomaga podjąć decyzję, kiedy nie wiemy, jaki wózek dziecięcy wybrać.
Dopasowanie do wzrostu.
To bardzo ważne kryterium wyboru. Szczególnie jeśli mamę i tatę dzieli prawie 20 cm wzrostu. A między tatą, a babcią jest tych centymetrów prawie 40. Dlatego regulowana rączka jest w naszej rodzinie kluczowa. Stokke Explory daje się prowadzić nawet przez trzylatka, co stanowi niemałą atrakcję w naszej rodzinie. To poniekąd wynika z wielkości kółek, ale nie tylko. Nasz wózek pod tym względem jest bardzo sztywny i zdecydowanie lepiej sprawdzi się na miejskich chodnikach i ubitych alejkach w parku, niż podczas spaceru po lesie. Pod tym względem dużo lepsza była Teutonia, czyli wózek, którym jeździł Mieczysław.
Pakowny kosz lub torba na zakupy.
Spacer z dzieckiem często jest pretekstem do zrobienia większych lub mniejszych zakupów. Warto wziąć to pod uwagę kupując wózek dla dziecka. Droga powrotna ze spaceru z trzema siatami ze spożywczego potrafi zepsuć nawet najmilszy początek dnia.
Cena i popularność wózka.
To ważny aspekty w kontekście późniejszego pozbycia się czterech kółek. Są wózki, które jako używane schodzą jak ciepłe bułeczki, a są też takie, które nawet niezniszczone ciężko sprzedać. Zależy to w dużej mierze od popularności danego modelu. Jako przykład powiem wam, że wózek po Mieciu udało nam się sprzedać bez problemu i to z niewielką stratą. Z tego co wiemy, do dziś sprawuje się nienagannie.
Czy w takim razie lubimy nasz obecny wózek i czy go polecamy?
Do miasta jest idealny. Łatwo się składa i rozkłada. Po złożeniu tylnych kółek daje się ciągnąć łatwo po piasku (ta opcja idealnie sprawdza się na placu zabaw i plaży). Poza tym chowana rączka sprawia, że wózek zajmuje mniej miejsca w przedpokoju. Bardzo łatwo się prowadzi, jest bardzo zwrotny. Ma dużą budkę, a gondola może służyć za kosz Mojżesza na wyjazdach. Poza tym mi osobiście podobają się dodatkowe gadżety do tego wózka, łącznie z tym, że można zmieniać w nim poszycie. Na pewno nie poleciłabym Stokke Xplory osobom mieszkającym w lesie lub lubującym się w wyboistych spacerach. W naszych miejskich warunkach sprawdza się bardzo dobrze. Jest też bardzo łatwy w utrzymaniu czystości, co przy wózku jest szalenie ważne. No i ma w zestawie pakowną torbę na zakupy czy zabawki dla dziecka.
A teraz kilka słów o stylizacji Matki Polki
Wszak nie samym wózkiem żyje człowiek. A już kobieta na pewno. Poza tym wiem, że będą o to pytania. 😉
Kolorem tego sezonu podobno będzie pudrowy róż. Bardzo mnie to cieszy, bo od kilku sezonów to mój ulubiony kolor. I wcale nie ekscytuje mnie to, że będę modna, a raczej to, że w sklepach z ubraniami bardzo się zaróżowi, a co za tym idzie w końcu będę miała duży wybór ubrań i dodatków w moim ulubionym kolorze. Dobrze, że teraz taki kolor będzie rządził, bo po pierwsze odejmuje lat, jak wszystkie jasne barwy, po drugie ładnie w nim i blondynce i brunetce, a po trzecie jest bardzo dziewczęcy, żeby nie powiedzieć kobiecy. Trudność ubierania się w pastele polega przede wszystkim na wyborze odpowiedniego kroju jak i materiału, z którego wykonane jest ubranie. Bardzo często zły dobór tkaniny i fasonu powoduje, że wyglądamy jak w bieliźnie lub pidżamie, a nie jak w eleganckiej sukience. Drugim kolorem tego sezonu będzie podobno jasny błękit, ale o tym następnym razem.
Sukienka, którą mam na sobie pochodzi z kolekcji Be My Lilou. Tak się składa, że marka wyprzedaje obecny asortyment i tą oto sukienkę można kupić z 60% rabatem. A że ja mam szczęście do wynajdywania takich promocji, to dzielę się tym niusem z wami. Promocja dostępna jest w butikach Lilou w Warszawie na ul. Mokotowskiej i w Poznaniu. Można skompletować cudowną stylizację dla mamy i nie tylko!
Królewskie buty
Do dość prostej sukienki założyłam swoje najpiękniejsze buty. Kupiłam je na wyprzedaży we włoskim outlecie nieopodal Wenecji. Byliśmy tam na Majówce w zeszłym roku. Buty pochodzą z kolekcji Bottega Veneta. Pierwotnie kosztowały prawie trzy tysiące złotych, a ja je kupiłam za ułamek tej ceny. Nazywają się Flamingo. Chyba nie trzeba mówić dlaczego. Sukienka i buty stworzyły tak spójną całość, że do zestawu dorzuciłam tylko moje ulubione kolczyki – flamingi. Stylizacja wyszła świeżo i bardzo kobieco. Podoba się wam? Zastanawiam się nad tym zestawieniem w kontekście chrzcin Zyzia. Co ciekawe na chrzcinach Miecia też miałam pudrowo-różową sukienkę i te same kolczyki. Czyżby rodziła się nowa tradycja?
W ramach podsumowania zachęcam Was serdecznie do korzystania z moich rad przy wyborze wózka dla dziecka oraz do przekonania się do modnego w tym sezonie pudrowego różu!
Marta…zauważyłam już jakiś czas temu w postach i live’ach, ze chyba zwrot “w kontekście” jest Twoim ulubionym 🙂 I teraz czytając Twoje wpisy albo słuchając nagrań czekam w kontekście czego(!) się on pojawi 😀
Kochana napisz mi proszę- jaki stosujesz roświetlacz na policzki – wyglądasz cudnie piekna Kobietko!!!
Właśnie ze względu na to, że mieszkamy na wsi, więc tereny raczej wyboiste, chyba zdecydujemy się na coś innego niż Stokke, chociaż bardzo nam się podoba 🙂
O co za niespodzianka, dziękuję za wzmiankę 😀 Chciałam tylko sprostować, że tych wózków było już ponad 40 ;P (czy nie powinnam się głośno przyznawać?!? 😉 ) Pozdrawiam!
Skąd są te rajstopy w spray’u? Nie ścierają się przy dotyku i nie brudzą? Wyglądają OBŁĘDNIE :)))
😍!
Super tekst. Wyglądasz również ekstra. Zdradź tylko, gdzie można w internecie kupić sukienki z takim rabatem tej firmy, bo niestety jestem jakimś głąbem i nic nie mogę wygoglować, a żonce na pewno się ucieszy 🙂
Stokke marzył mi sie od pierwszej ciazy. Nie kupiliśmy go ale obiecałam sobie ze dla drugiego dziecka sobie kupie. Minęło 2,5 roku kiedy to na świat przyszła córka. Wybór wozka spędzał mi sen z powiek. Oczywiście brałam praktycznie pod uwage stokke ALE nie kupiłam go. Dla mnie strasznie sie prowadził bo jest strasznie sztywny ale to dla innych moze byc plusem a dla mnie minusem. No i tragicznie sie składa i zajmuje stosunkowo duzo miejsca w bagażniku na tle innych wózków. Wydaje mi sie, ze fenomen tych wózków to jest jedynie fakt, ze to po prostu stokke. Dalej pałam miłością… Czytaj więcej »
Chyba najgorszy wozek ever. Nie wiem kto go projektowal.
Przecież ten wózek to jakiś koszmar 🙁 Z wyglądu bez szału, strasznie udziwnionym, mi podobają się bardziej klasyczne jak np. emaljunga, no ale to oczywiście kwestia gustu. Natomiast jest strasznie niepraktyczny – trudno się składa (na pewno nie 1 ręka), zajmuje dużo miejsca, koła jak tylko zjedzie się z utwardzonej drogi zaczynają fatalnie działać. No i ta torba na dole na rzeczy – mała i przy deszczowej pogodzie od razu w błocie, duzo lepiej sprawdzaja się metalowe lub bardziej osłoniete kosze..