Przeglądam swoje zdjęcia sprzed ciąży i zastanawiam się, co też mi się nie podobało w moich ramionach. Wtedy jeszcze wąskich ramionach. Czemu wiecznie narzekałam na moje niby spore łydki. One mi się wydawały spore? To zapraszam teraz do oglądania! Dziś to repliki Kolumny Zygmunta w skali jeden do jednego. I choć ciąża to niby taki piękny i przecież błogosławiony przez niebiosa stan, to jednak nie obchodzi się z nami, kobietami delikatnie. Zmęczenie czy samopoczucie w ciąży to pikuś.
Ten pierwszy brzuch jest koszmarny.
Ani go wypiąć ani wciągnąć. U takich dziewczyn jak ja, czyli pokrytych mięciutką, kilkucentymetrową warstewką tłuszczyku na całym ciele, ciążowy brzuch zaczyna wyglądać solidnie dopiero po szóstym miesiącu. Wcześniej to takie nie wiadomo co. Czasami staję przed lustrem i szukam korzystnej dla siebie perspektywy. Jest ciężko. Później wchodzę na Instagram i widzę wasze zdjęcia przyszłe #instamatki i zazdroszczę wam tych pięknych i jednoznacznych ciążowych brzuchów. Mój w pierwszych miesiącach bardziej rozlewa się na boki, nie jest z tych hop siup do przodu… Wmawiałam sobie, że nie jestem piękna w ciąży.
Wychodząc na spacer i chcąc wyglądać ciut lepiej ubieram sandałki na obcasie. Nie żeby to była jakaś wielka szpilka. Zwykłe czarne sandały na słupku. Po 20 minutach wracam sfrustrowana, bo paski tak wbijają się w okolice kostek, że krew nie spływa do stóp. Ubieram klapki – Birkenstocki. Najmniej seksowne, ale za to jakie wygodne obuwie. No uznajmy, że to objawy ciąży.
Wieczorem staję przed lustrem wklepując w skronie krem.
Podnosząc ręce do góry zauważam, że o dziwo cellulit pojawił mi się na ramionach. Pytam o to wujka Google z nieskrywaną pretensją (hasło do wyszukiwarki wpisuję wielkimi literami CELLULIT NA RĘKACH W CIĄŻY). Okazuje się, że to absolutna norma (cellulit wodny) i że żadna ciężarna nie powinna się tym specjalnie martwić. I tak jak sam cellulit nie martwi mnie aż tak bardzo, to już kwestia ubioru by go zakryć tak. Uroda w ciąży też jest ważna, nawet uroda rąk.
Następnego dnia wstaję nieprzyzwoicie wcześnie.
Bo ból bioder nie pozwala się wyspać od 14 tygodnia ciąży i widzę w lustrze cztery nowe pryszcze w okolicach nosa. Takich jeszcze w kolekcji nie było. Duże czerwone i wypukłe. Czyli moje ulubione. Szanse na ukrycie pod makijażem – żadne.
Pochylam głowę by przyjrzeć się odrostowi na niej, który woła o pomstę do nieba i widzę… co ja widzę?! Podwójny podbródek? Przecież nie było go tu od poprzedniej ciąży. Pochylam głowę jeszcze bardziej i podbródek dzieli się na dwa kolejne. W kupie raźniej przecież. Niemniej dobre samopoczucie w ciąży w takiej sytuacji drastycznie spada…
Ostatkiem sił nawijam termo wałki na głowę.
Robię to w pozycji siedzącej odpoczywając po każdym wałku, bo przecież ręce mdleją od trzymania w górze, a poza tym zmęczenie w ciąży to norma. Przy dwudziestym wałku przed oczami robi się ciemno. Znak, że cała głowa już nakręcona. Ulga! Wtem do świadomości dociera przytłaczająca myśl, że za 15 minut te wałki trzeba będzie z włosów zdjąć. Przesrane, zmęczenie w ciąży jest takie męczące.
Robię makijaż.
Mocno umalowanym okiem staram się odciągnąć uwagę od nowych pryszczy. Kończąc malowanie drugiego oka jego kątem zauważam, że skóra na czole i brodzie już zdążyła się „zaświecić”. Skubana! Chyba zgłoszę ją do księgi Guinnessa bo zaczyna się świecić z prędkością szybszą od światła. Dokładam kolejną warstwę pudru matującego, a później robię to jeszcze 20 razy przed wyjściem z domu. Wszystko to w ciągu 30 minut.
Wychodzę z domu.
Zaprowadzam Miecia do żłobka. Po drodze okazuje się, że młodemu ujawnia się lęk separacyjny, a ja muszę go zanieść do sali na rękach. Robię to, choć mi samej od tego noszenia robi się niedobrze. Oczekiwanie na dziecko, gdy ma się już jedno na wychowaniu to zadanie specjalne.
Miecio odstawiony – ruszam na śniadanie.
Jest już zdecydowanie za późno na pierwszy ciążowy posiłek, więc czuję się na tyle fatalnie, że nawet zjedzenie jajecznicy z dwudziestu jaj nie poprawi mojego samopoczucia. Po zjedzeniu musli z owocami i jogurtem pojawia się ulubiony towarzysz poranka – refluks. Wiem, że zostanie ze mną co najmniej do obiadu tylko po to, by po obiedzie zastąpiła go zgaga.
Siadam na kanapie i przez pierwsze dziesięć minut staram się znaleźć wygodną pozycję do napisania tego artykułu.
Albo bolą mnie plecy, albo żebra wbijają się w przeponę. Po kilku chwilach udaje się, ale przypominam sobie, że zapomniałam o butelce wody i … laptopie, który został na stole w kuchni. W sumie nic dziwnego. Od pierwszych dni ciąży towarzyszą mi problemy z pamięcią. I to takie, że Janek już kilka razy chciał mi dosypać do jedzenia Ginkgo Biloba albo inną lecytynę.
Po co cały ten straszny opis?
Myślicie, że narzekam? A broń Boże. Ja przecież uwielbiam być w ciąży. Jednak zmęczenie w ciąży jest czymś uporczywie trudnym. Te ruchy dziecka w brzuchu, to oczekiwanie na dziecko. To bijące serduszko, a później pierwszy krzyk. To wszystko warte tego zachodu. Tych pryszczy i cellulitu. Ale błagam cię nie mów mi że ciąża to taki piękny stan… Nie mówię, że nie istnieje kobieta, która byłaby piękna w ciąży, ale nie przesadzajmy z oczekiwaniami. Uroda w ciąży to sprawa drugorzędna, ważniejsze jest samopoczucie walka ze zmęczeniem w ciąży.
[ad name=”Pozioma responsywna”]
Ja jestem w 26 tygodniu i nie narzekam. Może mi się troszkę przytyło, ale cerę mam fajną i włosy też ok. “Napawam” się tym pięknym stanem, bo więcej dzieci nie planuję i aż mi się łezka w oku kręci, że już nigdy nie będę w ciąży. Ślicznie wyglądasz.
Ja sie czulam pieknie gdzies do 30 tygodnia. Potem to juz wieloryb na mieliznie 😉
Czytam ei zastanawiam sie czy to czasem nie jest o mnie?? Moja druga ciaza 26tc. 9 kg do przodu przy pierwszej na 9kg skonczylam. Teraz mam wrażenie ze ściągam kilogramy i cellulit z powietrza, od każdej kobiety, która koło mnie przechodzi zabieram teoszke tuszczyku. Twarz jak księżyc w pełni, ramiona wiszą( niedługo odlece) tylek wisi…. Tak ciaza to piekny stan ale tylko w filmach. Zawsze powtarzalam i w pierwszej i teraz ze ciaza to 9 miesiecy męki zakonczonej porodem. Ale ogolnie jest ok 😉 pozdrawiam serdecznie.
Doskonale Cię rozumiem jestem w 22 tygodniu, a w kościach strzela mi i przeskakuje jak u Pani w słusznym wieku 😛 Mój Mąż się śmieje ze mam RLS bo nie mogę usiedzieć w miejscu. Pryszcze, które pogoniłam lata temu wróciły głośno krzycząc WE COME BACK ;-P Zgaga to już teraz moje drugie imię, ale czego się nie robi, żeby powitać na świecie nowego człowieka:-) Pozdrawiam i łącze się w bólu :-):-):-)
Jestem z Tobą! :* Akurat zdjęcie nieadekwatne do opisu, bo bardzo ładnie wyglądasz! Obecnie zaczęłam 37 tydzień. Na początku u mnie była masakra :(( Do połowy maja wymiotowałam codziennie, a nawet przez pierwszy miesiąc kilka razy dziennie, jadłam chleb z masłem żeby cokolwiek zostało. Pryszcze miałam takie, jak ostatni raz w liceum (wtedy zakończyłam to leczeniem u dermatologa, a teraz nic mocnego nie wolno było). Gdy powoli mój układ trawienny zaczynał w miarę funkcjonować, doszła mi zakrzepica w ciąży, a co za tym idzie codzienne zastrzyki w brzuch – tu muszę pochwalić mojego dzielnego męża za to że mi je… Czytaj więcej »
Mi wyszły np rozstępy teraz w 40 tc…uważam to za absolutny brak taktu ze strony mojego brzucha. Jak wygonić bestie?!?!?!?!?!?!