Dziś z rana byłam w Pytaniu na Śniadanie. Razem z panią psycholog Anieszką Ballą rozmawiałyśmy o tym, jak radzić sobie z histerią u dziecka. Zawsze, kiedy tam idę, lubię przy porannej kawie omówić temat z TatąNowejEry. Dziś wziął mnie pod włos i zapytał, co też mądrego mam do powiedzenia w temacie: histeria u dziecka. No jak to co? Przecież jestem weteranką w temacie!- odpowiedziałam. Bzdura! Ty chyba histerii u dziecka nie widziałaś! – odpowiedział.
Tylko jeden wypadek przy pracy
Wystarczyło kilka minut, by Janek uświadomił mi, że Miecio tak między bogiem, a prawdą, prawdziwą histerię urządził nam tylko raz. Co innego bunt, co innego niezadowolenie. Ale prawdziwa histeria? Tylko raz. Pamiętam tę sytuację doskonale. Byłam wtedy w drugiej ciąży i we trójkę wybieraliśmy się do lekarza, żeby pooglądać wspólnie Zygmusia na USG. To miało być pierwsze spotkanie braci. Plan był prosty: odbieramy Miecia ze żłobka i jedziemy na badanie. W drodze okazało się, że Miecio jest głodny, a że mieliśmy kilka chwil do badania, przed przychodnią odwiedziliśmy pobliski sklep, żeby kupić mu jakąś przekąskę. W środku okazało się, że Miecio zaplanował dużo większe zakupy i ani myśli wybrać tylko jedną rzecz. Rozpętało się piekło.
Miecio w kilka chwil zamienił się w największy koszmar z moich macierzyńskich snów. Padł na ziemię, zaczął wrzeszczeć, zrobił się czerwony. Byliśmy w centrum zainteresowania całego, dość przepełnionego w tamtej chwili, sklepu. Do końca życia zapamiętam to uczucie, które wtedy tak donośnie we mnie grało. Wstydziłam się, bo chyba każdy normalny człowiek zawstydziłby się w takiej sytuacji. Janek zachował zimną krew do końca. Wziął Miecia na ręce, wyniósł go ze sklepu i nie tracąc czasu na zbędną dyskusję, zabrał ciągle rozhisteryzowanego syna do domu. Na badanie poszłam sama, a potem wróciłam taksówką. Całą tę historię opowiedziałam dziś w TV.
Czy postąpiliśmy dobrze? Rozłóżmy sobie tę sytuację na czynniki pierwsze.
Histeria u dziecka jest zdrowa
Pani psycholog słusznie zauważyła, i o tym musimy pamiętać, że takie sytuacje, nawet jeśli doprowadzają nas na skraj wytrzymałości i szargają nasze nerwy, są normą i świadczą o prawidłowym rozwoju naszego dziecka. Histeria u dziecka jest zdrowa. Tak, wiem – ciężko w to uwierzyć. Sama wielokrotnie, nie mając jeszcze dzieci, rzucałam pogardliwe spojrzenia w stronę rodziców rozhisteryzowanych dzieci. Nie radzą sobie z dzieciakiem! – myślałam wtedy. Dziś widzę to zupełnie inaczej. Histeria i bunt jest elementem budowania autonomii naszego dziecka. Kiedy SAMO chce sobie wybrać zabawę, kiedy SAMO chce ubrać buty, kiedy SAMO chce zdecydować, kiedy opuści plac zabaw. Naszym piekielnie trudnym i delikatnym zadaniem jest umiejętna reakcja na takie wydarzenie. Jak wiec to zrobić by dziecko zrozumiało, że takie zachowanie nie jest akceptowalne, ale by przy tym nie tłumić jego emocji? I jak uspokoić takie dziecko?
Nie daj się sprowokować
Masz już swoje lata. Znasz emocje, potrafisz je nazywać. Twoje małe dziecko tego nie potrafi. To emocje rządzą nim, a nie ono emocjami. Ty jako rodzic masz obowiązek wprowadzić dziecko w świat emocji. Dlatego tak ważne jest, by nie odbijać i nie podbijać emocji dziecka, a je uspokajać. Szczególnie w sytuacjach buntu i histerii. Dla mnie to był najtrudniejszy moment. Kiedy denerwował się Miecio, ja przechwytywałam te jego emocje i sama też „wchodziłam na orbitę”. To Janek zwrócił mi na to uwagę. To on mnie tonował. Odkąd bunt Miecia nie robi na mnie negatywnego wrażenia, Miecio łatwiej się uspokaja i mniej się nakręca. To dobra baza na początek. Jeśli nie wiesz, jak radzić sobie z histerią u dziecka, to podpowiadam, że ze spokojem.
Akcja – reakcja
Na takie zachowanie dziecka należy reagować od razu. Nie można przeczekiwać sytuacji, bo małe dziecko nie załapie ciągu przyczynowo-skutkowego i jest duża szansa, że znów spotka nas powtórka z wątpliwie przyjemnej rozrywki. Zatem słowa: „porozmawiamy w domu” zostaw sobie dla nastolatka, który będzie w stanie połączyć ze sobą dwa odległe w czasie fakty. Przy małym dziecku ważne jest to, by konsekwencje następowały natychmiast po niewłaściwym zachowaniu. Ale nie wcześniej, niż dziecko się uspokoi.
Pani psycholog bardzo pochwaliła zachowanie Janka, który zabrał Miecia na początku ze sklepu, a później do domu. Przez co Miecio nie wziął udziału w badaniu i w „spotkaniu” z bratem. Ze sklepu też wyszedł z pustymi rękami. Dla niego to był jasny komunikat: awantura i płacz równa się brak przyjemności, zabawy. Chyba zrozumiał, bo tamta sytuacja na taką skalę, nigdy się już nie powtórzyła. Histeria dziecka to coś normalnego, co nie oznacza, że nie trzeba się nauczyć, jak sobie z nią poradzić.
Pomyśl o innych ludziach
Wiem, że są wyznawcy podejścia, by dać się dziecku wypłakać i wykrzyczeć w miejscu, w którym dochodzi do buntu czy histerii. Nie jestem zwolenniczką tego rozwiązania, szczególnie jeśli wszystko dzieje się w przestrzeni publicznej. W naszym przypadku był to sklep. Byli tam ludzie, którzy przyszli zrobić zakupy. We względnym spokoju i ciszy. Miecio im to uniemożliwiał. Dlatego moim zdaniem tak ważne jest uszanowanie innych uczestników przestrzeni publicznej. Poza tym dziecko łatwiej uspokoi w miejscu, gdzie będzie mniej obcych mu bodźców. Tu też pani psycholog była zgodna z tym, co zrobiliśmy w naszej histerycznej sytuacji.
Ostatnio media obiegła historia ojca, który w mediach społecznościowych poskarżył się na kierowcę autobusu, który rzekomo wyprosił go z pojazdu po tym, jak jego dzieci źle się zachowywały. Efekt całej afery jest zupełnie inny, niż założył owy tato, bo okazało się, że pan zupełnie nie radził sobie ze swoimi dziećmi i z opisu wynikało, że oczekiwał, iż kierowca pomoże mu ujarzmić dzieciaki, a przynajmniej z pokorą zniesie ich niewłaściwe zachowanie. Rodzice często rozgrywają histeryczne sceny swoich dzieci w miejscach publicznych, intuicyjnie licząc na pomoc otoczenia.
Może ktoś podejdzie i pomoże mi uspokoić moje dziecko. Poczęstuje cukierkiem, pogłaszcze, odwróci uwagę. Kochani, nie ma co się oszukiwać. Nasze dzieci to nasza sprawa i nasz obowiązek. Nie możemy liczyć na to, że ktoś nas w ich wychowaniu wyręczy. A jak już będzie nawet chciał, to nie liczcie, że pomoże w miły i konstruktywny sposób. Zadbajcie o prawidłowe wychowanie dziecka, poświęćcie im trochę więcej uwagi i nauczcie się zawczasu, jak uspokoić dziecko, podczas histerycznego momentu.
Nie tłum emocji
W całej tej historii ważne jest też to, by nie tłumić emocji dziecka. Absolutnie nie można go za wszelką cenę uciszać. Często rodzice przekupują dziecko: „Jak się zamkniesz, to kupię Ci to wszystko, czego chcesz. Tylko błagam cię, ucisz się.” W sytuacji stresowej, kiedy rodzic chce się zapaść ze wstydu pod ziemię, taka reakcja wydaje się być wręcz wskazana. Ale to tylko pozory. Pamiętajmy, że na tym etapie kształtuje się inteligencja emocjonalna naszego dziecka. Nie możemy doprowadzić do tłumienia emocji i ukrywania ich głęboko, bo z takich historii rodzą się później socjopaci i ludzie z problemami psychicznymi, którzy nie potrafią się odnaleźć w dorosłym, pełnym złożonych emocji świecie.
Po tym, jak dziecko się już uspokoi, warto porozmawiać o tym, co się stało i dlaczego nasza reakcja była taka, a nie inna. „Zachowałeś się źle, dlatego wróciłeś z tatą do domu, a mama sama poszła zobaczyć braciszka. Nie powinieneś się tak zachowywać. Następnym razem, jeśli tylko będziesz grzeczny, pójdziemy tam wszyscy razem.” My mieliśmy epizod z histerią u dwulatka i staramy się wyciągnąć z tego wnioski.
Kary są taaaakie dobre
Widziałam zmieszanie i skonsternowanie prowadzących, kiedy powiedziałam, że dodatkowym, dobrym rozwiązaniem jest wprowadzenie kary. Tak, dobrze czytacie KARY. W naszym domu stosujemy kary. W żłobku, do którego chodził Miecio musieliśmy podpisać zgodę na karanie Miecia. Co było karą? Wykluczenie z zabawy. Kiedy więc Miecio dokazywał i nie chciał się uspokoić, nie mógł przez kilka chwil bawić się z rówieśnikami. Dla niego to był jasny komunikat, że jego zachowanie jest nieakceptowalne. Tę samą zasadę przenieśliśmy do domu. Ja osobiście miałam mieszane uczucie odnośnie karania, bo tyle się nasłuchałam i naczytałam, że kary są takie złe. Obecnie, kiedy Miecio przegina strunę, karą jest wykluczenie z zabawy/oglądania bajki/rysowania/lepienia z ciastoliny/zabawy na placu zabaw.
Zwykle wtedy Miecia odsyłamy do jego pokoju, żeby ochłonął. Co ważne, do pokoju idzie sam i nikt go tam na siłę nie trzyma ani nie zamyka za nim drzwi. W pokoju ma wszystkie zabawki i może robić, co chce. Pamiętajmy, że tylko „dobre” kary są dobre. Jak to powiedziała pani psycholog „kara powinna być sympatyczna”. Kara nie powinna godzić w dobre imię dziecka, nie powinna go upokarzać, ani poniżać. Ale też powinna dać dziecku jasno do zrozumienia, że to co zrobiło, jest złe i nieakceptowalne. Poza tym kara powinna być namacalna (nie wymieniamy telewizora na tablet, bo to żadna kara) i adekwatna (nie wykluczamy dziecka z zabawy na długie godziny). Musimy w takich sytuacjach dbać o zdrowie psychiczne naszego dziecka.
Wychowanie dziecka to ciężki kawałek chleba.
Macierzyństwo każdego dnia stawia nas przed trudnymi problemami i zagadnieniami wychowawczymi, z których nie ma idealnego wyjścia. Dodatkowo w całej sytuacji nie pomaga fakt, że zewsząd atakują nas perfekcyjne matki, które wszystko robią najbardziej prawilnie ze wszystkich. Ciągle żyję w strachu, że jeden mój błąd wychowawczy zaważy na całej przyszłości Miecia albo Zyzia. Mimo to porzuciłam czytanie podręczników, bo to budowało we mnie jeszcze większy stres. Teraz kieruję się intuicją i dobrymi radami… Janka. Co dwie głowy to nie jedna. A dzisiejsza konfrontacja z panią psycholog dała mi do zrozumienia, że nie jest ze mną aż tak źle. Histeria u dziecka bywa stresująca, jednak są na nią skuteczne rady.
[ad name=”Pozioma responsywna”]