Zapewne wiecie czym jest fonoholizm. Najkrócej mówiąc fonoholizm jest to po prostu uzależnienie od nałogowego i kompulsywnego używania telefonu. Dlaczego o tym piszę? Ponieważ i nas po części dosięgnęło to zjawisko. Piszę po części, dlatego że problem nie był zaawansowany. Dość szybko się z nim uporaliśmy. Zaczęło się zupełnie niepozornie. Miecio był bardzo mały, przeziębił się, więc poszliśmy z nim do przychodni. Tam czekała nas ogromna kolejka, a Miecio, jak przystało na bobasa, nie wiedział co to cierpliwość. Jak więc zająć dziecko, które jest markotne i znudzone? Nie pozwolę mu się przecież bawić zabawkami, które leżą w przychodni – toż to zbiorowisko bakterii i wirusów! Wiem, telefon! Włączę mu bajkę na telefonie – na bank się uspokoi. Jak pomyślałam, tak zrobiłam. I wiecie co? Zadziałało! Jednak wtedy nie pomyśleliśmy o tym, że naszego syna może dopaść fonoholizm.
Im dalej w las, tym…?
Później było już tylko gorzej. Telefon w drodze samochodem do Babci, żeby Miecio nie płakał. Kiedy karmiłam Zyzia, żeby czymś zająć Miecia. Nawet podczas nebulizacji i wtedy, gdy musieliśmy gdzieś dłużej poczekać. Później do smartfonowego uzależnienia dołączył mały Zyzio, który chciał mieć swój telefon, bo przecież nie będzie oglądał tego, co Miecio. Niby oglądali tylko Netfliksa i YouTube Kids, ale jednak. Oczywiście mieliśmy swoje zasady: bajki były tylko po przedszkolu i tylko przez chwilę. Ale nim się zorientowaliśmy to zarówno Miecio jak i Zyzio każdego dnia oglądali coś na telefonach…
Jako mama, którą wiecznie miotają wyrzuty sumienia miałam problem z tym, że oglądają bajki na telefonie, ale też nie miałam pomysłu, jak to ukrócić do zera. A mimo to udało się! Od 12 czerwca do dziś ani Miecio, ani Zyzio nie mieli ani razu smartfona w ręku. Ani razu nie dostali bajki, ani w drodze do babci, ani u lekarza, ani w żadnej innej sytuacji. Teraz jeśli już oglądamy bajki to wyłącznie na TV. Każdą z nich wybieramy wspólnie i co ważne: w 80% przypadków jest to propozycja pełnometrażowa, którą czasami rozbijamy na kilka seansów i oglądamy razem.
Zapytacie skąd data. Odpowiedz jest prosta: to był dzień, w którym zawieźliśmy chłopaków do Babci Tereski na wakacje. Odebraliśmy ich po 10 dniach i usłyszeliśmy: „Oni ani razu nie oglądali bajki na telefonie. Może spróbujcie to kontynuować?”
I tak zrobiliśmy. A co było dalej?
1. Po powrocie do domu schowaliśmy skrzętnie wszystkie wolno leżące telefony. A uwierzcie mi – mamy tego trochę, bo nigdy nie pozbywamy się poprzednich modeli nawet, jeśli kupujemy nowe. Do tej pory część z nich leżała na biurku i kusiła małe dziecięce oczęta.
2. Sami przestaliśmy wpatrywać się w telefony przy chłopakach. Kiedy oni są w domu to telefon służy nam do pisania smsów i dzwonienia lub odbierania połączeń. Nie oglądamy niczego na telefonach, gdy chłopcy są w naszym otoczeniu. Z doświadczenia wiem, że to co robią dorośli zawsze wydaje się być najbardziej atrakcyjne, więc smartfony zamieniliśmy na książki i zadziałało.
3. Zrobiliśmy święto ze wspólnego oglądania bajek. Umówmy się: każdy lubi raz na jakiś czas siąść przed telewizorem i trochę się odprężyć przy filmie czy serialu. Jak wiecie my lubimy zdroworozsądkowe podejście do tematu wychowywania dzieci i nie lubimy żadnych skrajności w tej kwestii. Ale teraz, kiedy włączamy bajkę, to staramy się, żeby któreś z nas – ja lub Janek – miało chwilę, by pooglądać z dziećmi bajkę. Wybieramy ją wspólnie, a później wspólnie przeżywamy. Podczas oglądania zadajemy chłopakom pytania, żeby skoncentrować ich uwagę na fabule. Przy tak energicznych dzieciach jak nasze to nie lada wyzwanie.
4. Telewizor nie gra już u nas w tle. Był taki czas, kiedy TV grał u nas codziennie od powrotu chłopaków z przedszkola. Leciał albo kanał informacyjny, albo bajki, albo jakiś serial. Włączaliśmy go, bo byłam przyzwyczajona jeszcze z rodzinnego domu, że coś tam w tle zawsze grało. Dziś, jak sobie o tym myślę, to wydaje mi się to największą bzdurą świata. Ale może to była kwestia przyzwyczajenia do tego szumu? Teraz włączamy telewizor bardzo świadomie. Tylko wtedy, kiedy chcemy coś obejrzeć, a nie po to, żeby robił hałas.
5. Zaczęliśmy częściej chodzić do kina, bo jest to dla chłopaków ogromna frajda. Przy takiej atrakcji raz na jakiś czas smartfon się zwyczajnie chowa.
Fonoholizm pokonany – czy zauważyliśmy zmianę w chłopcach?
Wiecie, że nie jestem zwolenniczką spiskowych teorii i przypisywaniu losowym zdarzeniom znaczenia, ale… Tu muszę przyznać rację, że brak smartfonów wpłynął na pozytywnie chłopaków. Niemałe znaczenie ma też to, że chłopcy rosną i wyrastają z wieku szaleństw – szczególnie Miecio. Stali się spokojniejsi i bardziej uważni. Są cichsi i potrafią skupić uwagę na dłużej, nawet na bardzo monotonnych czynnościach. Nauczyli się też nudzić. Przy smartfonach nie mieli takiej możliwości, bo zawsze coś grało w tle. Więcej rysują i przede wszystkim więcej zaglądają do książek, czego w naszym domu do niedawna było znacznie mniej.
Nie wiem na ile to kwestia wieku, w którym teraz są, a na ile fakt, że smartfony zniknęły z ich codzienności. Wiem jedno – jest lepiej, a ja jako mama nie mam już poczucia winy.
Spisałam Wam naszą historię, bo jesteśmy dowodem na to, że można odzwyczaić dzieci od telefonów w każdym momencie. Zapewne domyślacie się, że fonoholizm może okazać się niebezpieczny dla waszego dziecka. Przykład naszych chłopców pokazuje, że warto podjąć stanowcze kroki zanim będzie za późno.
Stylizacje chłopaków:
Spodnie, golf, sweterki – H&M
Okulary – vintage
Zegarki – Flik Flak (klik)
[ad name=”Pozioma responsywna”]
Cóż… takie mamy marne czasy niestety. Jestem mama dwoch synow 4 i 6. Korzystaja z telefonu i tableta. Mamy jednak zasady. Takie przyjemności sa TYLKO w weekend. Czas obraniczony, chlopcy wiedzą, ze gdy zacznie “pikać” ( nastaeiam minutnik w piekarniku) to jest koniec. Jeden i drugi maja zalozone profile dzieciece. Mlodszego interesuje głównie yt ewentualnie jakies gry typu puzle, ewentualnie bolipompa (szwedzka aplikacja dla dzieci), starszy glownie gra w mario ewentualnie sonic boom i czasami oglada yt. Patrząc na to, w co graja rowiesnicy mojego starszego syna,i to ze posiadaja wlasne telefony,a swoje ulubione gry maja na swoi telefonie ,… Czytaj więcej »
My też staramy się walczyć z telefonami. Młodsza dwulatka dopiero zaczyna interesować się bajkami za to starsza prawie 5 latka niestety zdążyła już poznać możliwości tego urządzenia. Zaczęliśmy podobnie, zamienilismy bajki na pełnometrażowe filmy animowane, w samochodzie zamiast bajki na telefonie włączamy ebooki dla dzieci. Starsza zamiast upominać się o bajki mówi, że chce bajkę czytaną to chyba nasz największy sukces 😊 Zawsze zastanawiałam się z czego rodzice są dumni, mówiąc że ich 1,5 czy 2 letnie dziecko samo potrafi włączyć sobotę bajkę na YouTube. Najgorsze emocje jednak zawsze wzbudzał we mnie widok dzieci w restauracjach z nosami w telefonie,… Czytaj więcej »
To nie jest do końca tak, ze można się pozbyć technologii w każdym momencie. Kiedy latem spędza się masę czasu na dworze, ciagle jest co robić i nie ma nudy, to super. Zareagowaliście na te sytuacje i macie sukces. Rozpoczynanie takiego procesu odchodzenia od technologii jesienią, gdy trudniej zabawić dzieci w domu może stać się horrorem. Nie wyobrażam sobie rodziców zmęczonych po pracy, matki gotującej obiad i ojca walczącego z bałaganem w stołowym i jeszcze szukających atrakcji dla dzieci. To juz staje się bardzo trudne.
Hej, ja też stosuję te wszystkie zasady, ale problem pojawia się jak jednak gdzieś przez przypadek znajdzie się telefon i bez względu na to czy od razu zabiorę czy później, czy namówię dziecko, żeby samo oddało telefon to i tak jest płacz. To jest przerażające.
A jak sobie radzicie w drodze albo w kolejce u lekarza? Albo podczas nagrywania Stories na Instagram, przecież to wasza praca i bez przerwy to robicie a Wasze dzieci to widzą, bo często są na filmikach. Czy nie chcą później telefonu lub czy w trakcie Wam go nie wyrywają? I jak temu zaradzić?
Zły nawyk trzymanie starych telefonów, chyba że macie potwierdzenie ich nabycia.
Mogą być problemy.
Znajomy miał “odwiedziny” policji i już były podejrzenia o 2 czy 3 stare telefony 🤷🏽♀️
Wartościowy tekst w dzisiejszych czasach. Super, że się Wam udało 🙂 tak jak piszczecie, rodzic zdecydowanie musi zacząć od siebie. Kiedyś przeczytałam, że jeśli w rozmowach z dzieckiem nie uważamy, spoglądamy to na telefon, to na telewizor, nie jesteśmy uważanymi rodzicami, wobec czego wychowamy nieuważne dziecko. Nie ma więc co mieć później pretensji, że dziecko nas nie słucha, bo sami daliśmy taki przykład.
Bardzo mi te słowa w głowie utkwiły.
A ja mam pytanie. Czy zastanawialiście się nad tym jak pokazywanie dzieci w socjal mediach wpłynie na ich przyszłość?????
Tak, zajebiście. Zresztą jest o tym artykuł. 🙂