Pielęgnacja skóry dziecka – temat rzeka. Doskonale pamiętam jak podczas zajęć w szkole rodzenia z przejęciem notowałam wszystko, co mówiła położna. Wtedy pielęgnacja dziecka była dla mnie czarną magią. Wydawało mi się, że nigdy tego nie ogarnę. Z perspektywy czasu widzę, że nie wszystkie „prawdy” wykładane przez położną sprawdziły się w naszym przypadku. Jest jednak kilka zasad, do których warto się stosować. Znacie je wszystkie? A wiecie jaki krem na odparzenia wybrać? Jeśli nie, odpowiedz poniżej. 🙂
Zmieniaj pieluchę.
Zdziwione? Prawda jest taka, że póki dziecko jest małe robimy to bardzo często. Ale kiedy tylko dziecko kończy rok do tematu zmiany pieluszki podchodzimy z większym luzem. Co nie do końca jest dobre. To, że na opakowaniu pieluszek napisano, iż każda wystarcza na 12 godzin, to wcale nie oznacza, że dziecko powinno tyle czasu chodzić w jednej pieluszce. Szczególnie gdy nasza pociecha ma delikatną skórę. Wiem, że dzisiejsze pieluszki kuszą nas innowacyjnymi systemami chłonnymi i to wszystko jest prawdą, ale pomyślmy sobie, że my chodzimy do toalety częściej niż raz dziennie. Że używamy papieru toaletowego, a niekiedy i bidetu. Teraz przenieśmy tę zasadę na nasze dzieci, które mają dużo bardziej delikatną i podatną na podrażnienia skórę. Przekonałam?
Obserwuj własne dziecko.
Czujna mama to największy sprzymierzeniec dziecka. Dlatego zamiast czytać w Internecie o przypadkach godnych doktora House’a lepiej bacznie obserwować swoje dziecko. A w razie niepokojących objawów, na przykład skórnych, udać się do dermatologa. Podam Wam przykład. Mój mąż od zawsze żył w przekonaniu, że ma AZS czyli Atopowe Zapalenie Skóry. Jak pewnie wiecie, jest to jedna z poważniejszych dolegliwości dermatologicznych naszych czasów. Z taką skórą trzeba się odpowiednio obchodzić, stosować specjalne kosmetyki i dbać w wyjątkowy sposób. Poza tym ta choroba wyklucza z niektórych czynności. Na przykład nie można być dawcą krwi chorując na AZS. Wielokrotnie słyszałam od mojego męża, że on tak ma od urodzenia, że diagnozował go lekarz i już.
Kiedy urodził się Miecio bardzo szybko zauważyłam twarde i szorstkie krostki na jego buzi i rączkach. Janek bez namysłu skwitował, że to pewnie AZS, które Miecio odziedziczył po nim. Mimo wszystko postanowiłam poradzić się specjalisty i udałam się z Mieciem do dermatologa, od którego dowiedziałam się, że to wcale nie jest AZS tylko zapalenie mieszków włosowych. Taka przypadłość skórna, która prócz drobnych krostek w żaden sposób nie rzutuje na funkcjonowanie. Mało tego, po diagnozie Miecia, Janek też wybrał się do dermatologa i dowiedział się, że jego AZS wcale nie jest tym czym było przez ostatnie 30 lat.
Okazało się, że Janek ma to samo, co Miecio. I w dorosłym życiu wystarczy regularnie robić peeling, by złagodzić, a nawet pozbyć się zapalenia mieszków włosowych. Zatem, drogie mamy zamiast czytać w Internecie i słuchać rad mądrych babć, lepiej bacznie obserwować swoje dziecko i zawsze radzić się specjalistów.
Smarować, smarować i jeszcze raz smarować.
W szkole rodzenia mówiono nam, że dzieci smarować nie wolno. Że lepiej nie przyzwyczajać skóry dziecka do kosmetyków. Że skóra dziecka sama potrafi się chronić. W teorii brzmi to sensownie. Gorzej z praktyką. Przynajmniej w naszym przypadku. Dlatego bardzo szybko w naszej kosmetyczce pojawiły się kosmetyki do pielęgnacji skóry niemowlaka. Kiedyś zresztą pisałam wam o naszych ulubieńcach . Dziś można powiedzieć, że przetestowaliśmy większość dostępnych na rynku kosmetyków do pielęgnacji skóry dziecka i sporo na ten temat wiemy. W kwestii odparzeń i profilaktyki odparzeń od początku jesteśmy wierni Bepanthenowi Baby. Ta maść nie posiada w swoim składzie tlenku cynku, więc pozwala skórze dziecka oddychać. Stosujemy bardzo cienką warstwę przy każdej zmianie pieluszki, dzięki czemu chronimy skórę Miecia przed odparzeniami pieluszkowymi.
Wiem, że jest też takie podejście by działać tylko wtedy kiedy ze skórą coś zaczyna się dziać. Ale mnie to nie przekonuje. Odparzenia pieluszkowe to bolesna dolegliwość u naszych maluchów. Dlatego lepiej działać profilaktycznie, niż później leczyć.
Stosuj tylko preparaty dla dzieci.
A dokładniej: stosuj specjalistyczne preparaty dla dzieci. Jestem przeciwniczką kosmetyków: jeden do wszystkiego. Bo jak coś jest do wszystkiego, to jest do niczego. Kiedy więc słyszę historię w stylu: w naszym domu na półce w łazience jest tylko jeden krem, którym smarujemy się wszyscy, to zwyczajnie robi mi się słabo. Warto pamiętać, że skóra dziecka jest ZUPEŁNIE inna, niż skóra dorosłego człowieka. Dlatego przy odparzeniach pieluszkowych stosujmy preparaty dedykowane takim schorzeniom. Tylko one, poprzez swój skład, są w stanie skutecznie rozprawić się z uporczywymi dolegliwościami.
Wcześniej wspomniana maść Bepanthen ma w składzie lanolinę, która tworzy na pupie dziecka warstwę ochronną, a z drugiej strony jest naturalnym składnikiem. Dlatego też, tę samą maść stosowałam na podrażnione brodawki podczas moich trudnych początków karmienia piersią. Ale to jedyna sytuacja, kiedy jeden kosmetyk służy i mamie i dziecku. Bo stosowanie przez dorosłych, na przykład oliwki dla dzieci, też nie jest dobrym rozwiązaniem. Ale o tym napiszę wam kiedy indziej.
Działaj systematycznie.
Bo tylko takie działanie jest gwarancją sukcesu, czyli zdrowej skóry dziecka. Dlatego, tak ważne jest wyrobienie nawyków w codziennej pielęgnacji. Warto też, jedną tubkę maści zanieść do żłobka lub podarować niani, by dziecko było nią smarowane przy każdej zmianie pieluszki. Poza tym, małe dzieci uwielbiają rytuały w swoim życiu, bo to one dają im poczucie bezpieczeństwa. O tym też warto pamiętać.
Na początku to wszystko wydaje się piekielnie skomplikowane, a zmiana pieluchy urasta do rangi lotu w kosmos. Później nabieramy w tym wszystkim wprawy, ale też rezygnujemy z przesadnego dbania o skórę naszego dziecka. Warto jednak pamiętać, że czym skorupka za młodu nasiąknie…
„Artykuł sponsorowany przez firmę Bayer. Nr L.PL.MKT.07.2016.4097”.
Jak zwykle strzał w 10 😘stosuje się do powyższych 😁