Przyznam szczerze, że na początku zbagatelizowałam temat. Po pierwszej euforii zakupowej kiedy to, jeszcze z Mieciem w brzuchu, kupowałam wszystko co tylko wpadło mi w ręce i wydawało się potrzebne przy małym dziecku, przyszedł czas na zakupową powściągliwość. Dziś wiem już, że da się wychować dziecko bez wszystkich tych wspaniałych, kolorowych, grających i tańczących must have’ów, promowanych przez producentów. Mamy wprawdzie kosz, który sam zawija zużyte pieluchy i jest on bardzo przydatny. Jednak wiem, że jeśli byśmy go nie mieli, to Miecio i tak miałby szczęśliwe dzieciństwo. Nauczona doświadczeniem stwierdziłam, że nawilżacz powietrza na pewno nam się nie przyda, i że w drodze wyjątku zawieszę mokry ręcznik na grzejniku, a to załatwi sprawę.
Moja teoria się zgadzała do momentu włączenia ogrzewania.
Miecio zaczął podejrzanie często kasłać przez sen. Kaszel zdarzał się tylko w nocy i za każdym razem budził małego śpiocha. Raz nawet wybraliśmy się z tym kaszlem do lekarza. Tak na wszelki wypadek. Pani doktor podczas wizyty nie stwierdziła żadnej infekcji, ale zarekomendowała nam zakup nawilżacza powietrza. Poleciła też codzienne spacery, które w sezonie grzewczym są naprawdę ważne dla dziecka. Dlaczego? Przez to, że wilgotność w naszych mieszkaniach spada, śluzówki dziecka stanowiące naturalną barierę przed wirusami i bakteriami wysychają i dlatego dzieci częściej chorują.
Kupujemy nawilżacz powietrza
Decyzja zapadła: Kupujemy nawilżacz powietrza! I tu się zaczyna rzecz najtrudniejsza, bo trzeba go było wybrać. A żeby to zrobić musiałam zapoznać się z ofertą dostępną na rynku. Jest wiele aspektów, które warto wziąć pod uwagę przy wyborze nawilżacza. Na przykład: to czy nawilżacz powietrza ma być parowy czy ultradźwiękowy. Jaką ma pojemność zbiornika na wodę, jaki ma czas działania, czy posiada jonizację powietrza czy nie, czy jest cichy no i jak wygląda. Po rozpatrzeniu wszystkich wyżej wymienionych kryteriów zdecydowaliśmy się na nawilżacz ultradźwiękowy z jonizacją powietrza marki Duux. I już pierwszej nocy kaszel znikł. Wiem, że to brzmi niewiarygodnie, ale dokładnie tak się stało. Czary mary i po kaszlu. Również nas gardło przestało drapać o poranku. Czyli urządzenie działa nie tylko na maleństwo, ale również na rodziców.
Nawilżacz jest bardzo cichy i posiada jonizację, co ma pozytywnie wpływać na samopoczucie domowników. Poza tym, nawilżacz powietrza w nocy pełni funkcję lampki nocnej, która nienachalnie oświetla naszą sypialnię. Podświetlenie można oczywiście wyłączyć jeśli ktoś, tak jak mój mąż, lubuje się w nocnych ciemnościach. Nawilżacz posiada również interwałowy tryb pracy, podczas którego mgła jest produkowana przez 30 sekund co 30 sekund. Dodatkowo można ustawić czas pracy nawilżacza, po którym wyłączy się sam.
W ciągu dnia nawilżacz powietrza stoi w salonie i poprawia nam atmosferę życia codziennego. Dodatkowo do wody dolewamy kilka kropel olejku aromatycznego dzięki czemu w domu zaczęło przyjemnie pachnieć. Po kilku tygodniach testowania stwierdzam: nawilżacz powietrza to dobra rzecz!
[ad name=”Pozioma responsywna”]
mi się o wiele lepiej śpi tzn. nie mam tak suchego nosa i lepiej oddycham, polecam Oskar stadler bo mały i nie moczy podłogi, bardzo wydajny
Ja mieszkam w Hiszpanii i na szczęście obędę się bez tego zakupu, bo wilgotność powietrza jest dosyć duża! Super wpis!
Właśnie myśle nad jego zakupem. Czy to prawda, że gdy pracuje słychać jakby kapiącą widę?;)
Rzeczywiście, tak jest! Ale ten dźwięk jest kojący w sumie 🙂
Swietny artykul! Ja tez mialam kupic nawilzacz, ale w naszym mieszkaniu grzejniki tak mocno nie grzeja.
Czytalam tez o nawilzaczu marki Duux, ze jest naprawde dobry. (Wolalam zakupic cos z Polski)
Kochana gdzie zniknelas???
pozdrawiam ze slonecznej wyspy 🙂
Jej!!! jak miło, że ktoś o mnie pamięta 😉 <3 Już wracam i od dziś znów publikuję regularnie. Na pierwszy ogień idzie temat babci. Swoją drogą jestem ciekawa Twojej opinii. Przesyłam buziaki z pochmurnej Warszawy.