Nie biegaj, bo się spocisz!
Któż z nas nie słyszał tego tekstu z ust rodziców w dzieciństwie. Dlatego pewnie część z Was zaskoczy, że aktywność fizyczna wcale szczególnie ta na świeżym powietrzu, pozytywnie wpływa na budowanie odporności. Dziwi mnie, że kiedy tylko robi się nieco chłodniej na naszych placach zabaw hula wiatr. Miecio i Zyzio to jedyne dzieciaki ze 100% frekwencją spacerową przez cały rok. To nie wysiłek fizyczny na świeżym powietrzu jest problemem, a nieodpowiedni ubiór. Albo przegrzewamy dzieci, albo ubieramy je zbyt lekko. Jeśli jednak zadbamy o odpowiedni strój, to codzienne bieganie po placu zabaw wzmocni odporność naszych dzieci. Nawet w jesienną słotę czy w grudniowe mrozy.
Hartowanie po naszemu to głupota
Wielu rodziców błędnie rozumie hasło „hartowanie” i w takie dni jak teraz, czyli na przełomie zimy i wiosny pozwala dzieciom biegać po podwórku w krótkiej koszulce. Spieszę z informacją, że takie działanie to nie jest hartowanie. Wypuszczanie dziecka przy 15 stopniach Celsjusza, w pierwsze dni po zimie w krótkim rękawku to działanie na szkodę organizmu naszej pociechy. Tak samo wysyłanie dziecka do żłobka i przedszkola z katarem lub kaszlem to też nie jest hartowanie, chyba że mowa o jego kolegach i koleżankach. 😉 Za to spacerowanie nawet w chłodne i deszczowe dni, obniżanie temperatury w sypialni do 18 stopni w nocy to już jest hartowanie i w takiej formie wpływa ono na budowanie odporności u dzieci.
Wspomagaj centrum zarządzania odpornością
Czy wiecie, że ponad 70% komórek odpornościowych zlokalizowanych jest w jelicie. Dacie wiarę? Zatem co na odporność dla dzieci? Ważne jest dbanie o florę bakteryjną jelit, bo to one zapewniają nam ochronę przed infekcjami. Pierwsze trzy lata życia dziecka to tak okres tzw. „programowania mikrobiotycznego”. Ten czas jest kluczowy dla wytworzenia odporności na całe życie. Dlatego tak ważne jest, by w już w czasie ciąży i w pierwszych latach życia naszych dzieci wspierać mikroflorę bakteryjną jelit. Jak to robić? Najlepiej jest do codziennej diety dołączyć probiotyk ze szczepami bakterii jelitowych. Zapytacie czy organizm dziecka nie jest w stanie sam sobie ich wytworzyć. Okazuje się że nie do końca.
Przetworzone jedzenie, przyjmowane leki, antybiotyki, przewlekły stres, podróże – to wszystko zaburza mikroflorę bakteryjną tak potrzebną dla budowania naszej odporności. Jaki probiotyk wybrać? Najlepiej taki, który zawiera najlepiej przebadane szczepy bakterii jelitowych. W naszym przypadku jest to Estabiom Baby, który w składzie ma również dzienną dawkę zapotrzebowania na witaminę D3. Miecio już teraz łyka Estabiom Junior (po 4 roku życia). Jest też wariant dla kobiet w ciąży – Estabiom Pregna, bo przecież już wtedy budujemy odporność naszej pociechy.
Karmienie piersią to jest to!
Każdy z nas ma dwa rodzaje odporności: wrodzoną i nabytą. Wrodzoną dziecko dostaje w prezencie od mamy. W czasie ciąży przez łożysko przenikają przeciwciała, które wystarczają dziecku na pierwsze kilka miesięcy życia. A karmienie piersią sprawia, że ta wrodzona odporność utrzymuje się dłużej. Ale też nie jest tak, że karmienie piersią w 100% zabezpiecza dziecko żłobkowe czy przedszkolne przed infekcjami. Na takie cuda nie mamy co liczyć.
Stres i niedospanie
Tak często go bagatelizujemy. W naszym życiu dzieją się stresujące rzeczy i wydaje nam się, że naszych dzieci to nie dotyka. Guzik prawda. Dzieciaki chłoną nasze emocje jak gąbka. Mało tego – mam wrażenie, że te złe emocje jakoś tak szybciej do nich przenikają niż te dobre. Ale może to moje subiektywne odczucie. Tak czy siak stres znacząco wpływa na obniżenie odporności. Kortyzol to hormon stresu. Jego nadmiar w organizmie może nasilać alergie i naraża nas na częstsze infekcje. To tyczy się zarówno nas, jak i naszych dzieci. Poza tym powinniśmy walczyć też o zdrowy, spokojny i odpowiednio długi sen malucha. U nas w domu trochę mamy z tym problem bo Miecio wieczorami lubi się nieco zasiedzieć ale dbając o jego długi i nieprzerwany sen w pokoju dziecięcym zamontowaliśmy rolety w 100% odcinające światło. Dzięki czemu Miecio budzi się wtedy kiedy czuje się wyspany, a nie wtedy gdy budzi go słońce.
Słodycze i konserwanty to zło!
Po pierwsze konserwanty i barwniki zawarte w wysokoprzetworzonym jedzeniu bardzo zanieczyszczają jelita naszych dzieci. A jak już wam pisałam ten organ w dużej mierze odpowiada za odporność naszych dzieci. Nam udało się praktycznie w 100% wyeliminować słodycze z diety Miecia. I wcale nie było to takie trudne, jak przypuszczaliśmy. Warto spróbować.
Rosołek, miód i cytrynka
Tu też mam dla was kilka ciekawostek. Zacznijmy od cytryny. Od zawsze kojarzy się wszystkim z idealnym źródłem witaminy C. I to jest prawda. Ale prawdą jest też to, że obecnie na rynku mamy mnóstwo innych naturalnych owoców (np. natka pietruszki czy czerwona porzeczka), które mają dużo więcej tejże witaminy. Z miodem jest natomiast taka historia, że owszem, ma pozytywne działanie na układ odpornościowy i nie tylko, ale musi to być miód w 100% naturalny. Obecnie wiele miodów dostępnych w sklepach nawet nie stało koło tych naturalnych i prócz koloru i konsystencji, nie mają nic wspólnego z prawdziwym miodem. Poza tym miód traci swoje właściwości w wysokich temperaturach. O tym też warto pamiętać. Z rosołkiem sprawa jest natomiast bardziej złożona. Głównie chodzi tu o to, by odżywiać się zdrowo. By jeść produkty bez konserwantów, jak najmniej przetworzone. No i rosołek jest uosobieniem tych wszystkich cech.
Ugotowany przez mamę na kurce ze wsi i na eko warzywach już niejedno dziecko rzekomo wyprowadził z choroby, choć prawda jest taka, że jego zbawienne działanie to mit. Ma tylko funkcję rozgrzewającą. Tu poruszamy bardzo istotną kwestię dotyczącą odporności. Dieta bowiem jest jednym z głównych czynników kształtujących odporność, szczególnie u dzieci. Powinna być bogata w warzywa i owoce. Powinna zawierać odpowiednią ilość białka. Przy dzieciach to szalenie trudne. Wiem, bo sama mam w domu niejadka, którego jadłospis ogranicza się do kilkunastu produktów i potraw, a mimo to udaje nam się przemycić to, co najważniejsze, choć każdy dzień to walka o każdą łyżeczkę. Ostatnio dotarłam do wyników badań przeprowadzonych na polskich dzieciach, które pokazały, że prawie 90% dzieci otrzymuje za mało warzyw w codziennej diecie.
Odporność buduje się latami
Czy wiecie, że układ immunologiczny pełną dojrzałość osiąga w 12 roku życia naszych dzieci? Dla mnie to było pewnego rodzaju zaskoczeniem. Byłam przekonana, że odporność buduje się w przedszkolu i dlatego te wszystkie choroby dzieją się właśnie w tym okresie. A później dziecko idzie do szkoły, a infekcje mijają jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Tak się jednak nie dzieje. W czasie budowy odporności naszych dzieci nie warto jest wystawiać jej za wszelką cenę na ciągłe próby. Owszem hartujemy, owszem nie przegrzewamy, ale róbmy to wszystko z głową i sercem. Nic na siłę.
Kontakt z rówieśnikami jest przereklamowany
Ten punkt piszę Wam z własnego doświadczenia. Ostatnio w tym temacie byłam w jednej z telewizji śniadaniowych. Siedząca ze mną na kanapie Pani Doktor jasno powiedziała, że największym zagrożeniem dla odporności naszych dzieci są… inne dzieci. Dlatego jeśli widzimy, że układ odpornościowy naszej pociechy nie radzi sobie z infekcjami, to może warto ją na jakiś czas odseparować od tych wszystkich czynników zewnętrznych. Poza tym zmiana miejsca jaką jest posłanie dziecka do przedszkola niejednokrotnie wiąże się ze stresem, a on tez obniża odporność o czym pisałam powyżej.
Z perspektywy mamy dzieci z astmą wczesnodziecięcą, która w gruncie rzeczy jest po prostu niedorozwinięciem układu odpornościowego, mówię Wam: czasami trzeba wybrać mniejsze zło. Serce mi się krajało kiedy wypisywałam Miecia ze żłobka, wiedząc jak bardzo lubi tam chodzić. A dziś kiedy chłopcy są zdrowi od 10 miesięcy wiem, że to była najlepsza decyzja jaka mogłam podjąć. Od września spróbujemy sił w przedszkolu.
Nie ważne czy twoje dziecko jest chorowite z natury, czy jeszcze nigdy w życiu nie miało kataru. Mam nadzieję, że już wiecie co na odporność dla dzieci jest skuteczne. Dla budowania jego odporności kluczowe są codzienne nawyki. Im wcześniej je wprowadzisz w życie waszej rodziny, tym lepiej.