Nawet jak ostatnio wyszłam wieczorem na tańce, to i tak po powrocie czekały na mnie oczy jak pięć złotych i otwór gębowy otwarty w kształcie małej literki „o”, czekający na wsadzenie tam brakującego elementu.
Serdecznie mam już dość tego karmienia.
Czuję się jak krowa dojna na łańcuchu. Uwiązana do własnego dziecka. Nic nie mogę zrobić, nigdzie wyjechać bo cykl dnia narzucają mi napełniające się mlekiem piersi. A dokładnie jedna pierś. Bo przez moje zaniedbanie i lenistwo w nocy, od pewnego czasu karmię pierworodnego tylko jedną, prawą piersią w obawie, że ten spadnie z łóżka. Dlatego też długo nie musiałam czekać na efekty mojego zaniedbania. Rano, po napojeniu Młodego jest spoko. Ale po pracy czyli około 17 jest masakra. Upadła Madonna z Wielkim Cycem holenderskiego malarza van Klompa to ja! Istna atrakcja cyrkowa. Mąż pociesza mnie, że lubi różnorodność. Fajne są piersi w rozmiarze A, ale te większe D, też są niczego sobie. A dzięki mnie ma dwa w jednym.
Nie będzie to jednak maruderski artykuł o karmieniu piersią.
Wręcz przeciwnie, opowiem Wam o mojej ukrytej motywacji i o tym, dlaczego warto karmić piersią. Jako dziecko, wielokrotnie słyszałam rozmaite historie z ust ciotek, babć i sąsiadek z mojej wsi, których uwadze nie umykały żadne lokalne sensacje. Każda ciąża i pojawienie się nowego dziecka było niemałym wydarzeniem. Okupionym każdorazowo milionem opowieści dziwnej treści. Wtedy po raz pierwszy usłyszałam o diecie zmieniającej rysy twarzy. Wielokrotnie bowiem słuchałam o tym, że tej z pierwszego domu po lewej, po urodzeniu dziecka zupełnie zbrzydła twarz. Zapewne za sprawą nadużywania bawarki, która miała zwiększać laktację.
A skoro już jesteśmy przy tym temacie, to wielokrotnie z ust dobrze poinformowanych kobiet z mojej wsi padały stwierdzenia, że ta czy tamta jeszcze nie schudła po ciąży właśnie dlatego, że ciągle karmi. Nawet wtedy niektórym kobietom było trudno schudnąć po ciąży. Też dyskutowano o zależnościach między odchudzaniem a karmieniem piersią. Bardzo mi to utkwiło w głowie. Kiedy więc pod koniec ciąży moja waga niebezpiecznie zbliżała się do wyniku trzycyfrowego, na myśl o karmieniu piersią robiło mi się słabo. Wiedziałam, że dobro dziecka jest na pierwszym miejscu, ale… matka to też kobieta.
Mam w domu męża, który mógłby zareklamować towar argumentując, że w dniu podpisywania umowy (czyt. ślub) towar wyglądał nieco inaczej. I proszę się tu nie oburzać, że to przedmiotowe traktowanie, bo jeśli mój mąż strasznie by się roztył to też czułabym się oszukana. Dlatego moim celem był sprawdzony sposób na szczupłą sylwetkę po ciąży.
Chudnięcie i gubienie kilogramów- główny motywator
Jeszcze przed urodzeniem Miecia pobiegłam do dietetyczki po pomoc w zgubieniu pociążowych kilogramów. Zależało mi na tym, żeby zawczasu dowiedzieć się, jak dobrze wyglądać po ciąży. Po niespełna 15 miesiącach nie pamiętam już o zaległych kilogramach. Ba! Ważę najmniej w swoim życiu biorąc pod uwagę czasy od kiedy urosły mi cycki. A co to ma wspólnego z karmieniem? Ano ma i to bardzo dużo! Okazuje się bowiem, że wszystkie moje ciotki i sąsiadki były w błędzie mówiąc, że matka karmiąca ma pod górkę ze zrzucaniem nadbagażu wagowego.
Bzdura, bzdura i jeszcze raz bzdura! To ciągłe gubienie kilogramów jest moim głównym motywatorem w karmieniu. To niebywałe, ale codziennie zjadam loda Magnum. Nie pieszczę się z jedzeniem pizzy i makaronów. A i McDonalds czasem zawita na mym stole. I co? Waga ciągle leci w dół. Jeśli szukacie sposobu na szczupłą sylwetkę po ciąży i uważacie, że zagadnienia odchudzanie a karmienie piersią nie mają nic wspólnego, to polecam poczytać na ten temat!
Jest nawet taka scena w serialu „Gotowe na wszystko”, gdzie jedna z pobocznych postaci, kobieta z pięcioletnim dzieckiem wpada w rozpacz. Jej syn właśnie samodzielnie zdecydował o zakończeniu przygody z cycem. Zapytana dlaczego tak rozpacza odpowiada, że teraz będzie musiała wrócić na siłownie. Po to by móc dalej jeść tyle co wcześniej i wyglądać równie dobrze.
Dziwi mnie, że całe lobby laktacyjne nie wykorzystuje tego argumentu w swoim przekonywaniu do karmienia piersi. Do mnie, matki egoistki to przemawia. Daję dziecku to co najlepsze, a przy okazji chudnę. Istne perpetuum mobile. Czy można chcieć więcej? A podobno w życiu nie można mieć wszystkiego. Serio? 🙂
[ad name=”Pozioma responsywna”]
Mistrzostwo świata to, co piszesz i jak piszesz! Uśmiałam się do łez 🙂 Mój cyckojad jest płci żeńskiej i ma już 26 miesięcy. I nie zanosi się na bliski koniec cyclingu. I też z lenistwa i wygody, bo jakoś łatwiej mi się do tej piersi przystawiało, karmię tylko lewą. Druga jest do zabawy. Różnica w rozmiarze nie jest aż tak dramatyczna i nie przywiązuję do niej żadnej wagi. Cycki nigdy nie były dla mnie atrybutem kobiecości. Mój cyckojad też bez cycka nie zaśnie. Na szczęście, gdy już to nastąpi, zostawiam ją samą w łóżku i mam czas dla męża. W… Czytaj więcej »
Świetny tekst a zdjęcie BOSKIE. Wyglądasz rewelacyjnie. Pozazdrościć 😉
Dzięki Kochana <3
Zazdroszczę… Ja karmię 9 miesięcy i nic… dalej pociążowa nadwaga… I przez brak motywacji takiej jak u Ciebie, czuję się właśnie tak jak w pierwszej części tekstu… Geny to geny!
zbadać tarczycę 🙂
Kochana! A próbowałaś ćwiczeń? Mi bardzo pomogły. Gdyby nie to że ćwiczę (prócz tego że karmię) to myślę ze nie wróciłabym tak łatwo do wagi sprzed ciąży. A i ciało wygląda dużo lepiej – i mam mięśnie tu i ówdzie o które bym się wcześniej nie podejrzewała. 😀 Trzymam za Ciebie kciuki !
Widzisz, bo to jest też sprawa indywidualna, ja podczas kp obu dzieci nie chudłam, tzn. chudłam, ale pewien nadbagaż zostawał, do wymiarów sprzed ciąży pierwszej czy drugiej, a nawet mniejszych udało mi się wrócić dopiero po zakończeniu kp
Ewa – no i jesteś przykładem na to że nie zawsze karmienie działa jak dieta cud. Przyznam się że gdyby nie moja dieta i ćwiczenia też pewnie nie wróciłabym na samym kp do wagi sprzed ciąży.
Marta – jak zwykle wspaniały tekst!
P.S. Ja też usypiałam swoje dzieci tylko przy prawym cycku:) i też chudłam – po pierwszej i drugiej ciąży do wagi niższej niż wyjściowa a po trzeciej do zbliżonej.
Pozdrawiam
Jak zwykle świetny tekst 🙂
Ja nigdy nie czułam się tak atrakcyjna jak po ciąży i wiem ze bardzo duża to zasługa karmienia piersią. Juz 4 miesiące po porodzie a ja jestem szczuplejsza niż kiedykolwiek, cera bez skazy, paznokcie mocne, no i ten błysk w oku! Nic tylko dzieci rodzic i karmić 😀
A co do usypiania to mój synuś tez cyckowy strasznie 🙂 nie wyobrażam sobie jak bym mogła mu zabrać ta wieczorna przyjemność, choć po cichu marze o wolnym wieczorze z mężem zamiast w łóżku z moim małym brzdącem 😉
Świetnie napisane 🙂
Juz w ciazy czytałam, że karmienie sprzyja utracie wagi. Rzeczywiście, ja na karmienie nastawiałem sie juz od połowy ciazy – kiedy to juz wtedy z moich piersi sikalo mleko. Niestety plan zepsuła alergia Antosia, ale w 3 miesiące wróciłam do wagi z przed ciazy… Baaa nawet mniej!
Myśle ze bez karmienia piersią byłoby to cięższe do osiągnięcia. Uwielbiałam karmić piersią, sprawiało mi to niezwykła przyjemność.
Ja też usypiałam synka przy cycu przez 22 miesiące i byłam tym naprawdę zmęczona. Któregoś dnia jednak odmówił karmienia, a mi zrobiło się wtedy przykro. Czas karmienia jest naprawdę cudowny i nie warto z niego zbyt wcześnie rezygnować. Matka natura sama podpowie, kiedy to powinno nastąpić. Mój drugi synek właśnie skończył rok i nie wyobrażam sobie, żebym miała odstawić go od piersi dla własnej wygody. Może i tym razem będę musiała się trochę pomęczyć:).