Bycie mamą to splot bardzo wzniosłych momentów. Z chwilą, kiedy stajesz się mamą, zaczynasz rozumieć na czym tak naprawdę polega sens życia i poznajesz oczywiście trudy macierzyństwa. Wiesz już, że żaden złamany paznokieć, spóźniony kurier, wkurzająca teściowa ani czepliwy szef nie będzie w stanie zbić cię z pantałyku. Zauważasz, że nic przedtem i prawdopodobnie nic później nie będzie w stanie doprowadzić cię do tak szczerych łez wzruszenia, do tak głębokiego strachu o drugiego człowieka, do tak ogromnej dumy z małych rzeczy, które twoje dziecko osiągnie samodzielnie. Jest jednak jedna rzecz, która mi osobiście zabiera część tej radości. Ta jedna, jedyna twarz macierzyństwa potrafi mi czasami odebrać całą radość z maminej codzienności. Bycie mamą-co jest najgorsze? Coż to takiego?
Nie poród
Swoją opowieść zgodnie z chronologią zaczynam od początku. Pierwsza była cesarka, drugi był poród naturalny. Obydwa przeżycia były bardzo bolesne, ale do przeżycia. Teraz chodzę na zabiegi estetyczne (fototerapia i laser) i one wydają mi się bardziej bolesne niż poród. W moim przypadku ból porodowy przypominał ten miesiączkowy, tyle że był znacznie mocniejszy i męczył przez całą dobę, ale za to przychodził i odchodził. Finał wynagrodził wszystko. To nie poród jest najgorszy. Chociaż z pewnością jest wyzwaniem na ścieżce macierzyństwa.
Nie szpital
Raz leżałam w szpitalu z Mieciem i raz z Zyziem. Obydwaj trafili tam z zapaleniem oskrzeli, u Zyzia przerodziło się ono w zapalenie płuc. Z perspektywy czasu nie odbieram tego jako największej traumy. Szpitalny czas szybko minął i wszystko skończyło się dobrze. Nie bez znaczenia pozostaje fakt, że w tamtym czasie rodzina się zmobilizowała, babcia przyjechała pomóc, a reszta była pod telefonem, jak by co. To nie szpital jest najgorszy.
Nie kolki
Zyzio miał dyschezję, a Miecio kolki. Starszemu sprowadzaliśmy nawet specjalne kropelki z Niemiec, które pomagały jak umarłemu kadzidło, ale na wszelki wypadek dostawał je kilka razy dziennie, zgodnie z zaleceniami. W którejś ze wschodnich kultur o kolce mówi się, że to 100 dni płaczu. W przeliczeniu na miesiące wychodzi nieco ponad trzy. Dużo? Z perspektywy podwójnej mamy niespecjalnie. Poza tym przy Zyziu nauczyłam się masażu „Słońce – Księżyc” który w kilka chwil przynosił ulgę. Kolki to był pikuś, ot jeden z trudów macierzyństwa. To nie kolki są najgorsze.
Nie początki karmienia piersią
Zarówno za pierwszym, jak i za drugim razem okupiłam je hektolitrami łez. Po cesarce z Mieciem mój organizm nie wiedział, że to „już” i nieco spóźnił się z produkcją życiodajnego płynu. Przy Zyziu „fabryka mleka” też nie sprostała, bo przecież maluch pospieszył się o całe 8 tygodni. A mimo to, tamte chwile wspominam z rozrzewnieniem. Zarówno za pierwszym, jak i za drugim razem dostałam ogromne wsparcie od specjalistów. Miałam pod ręką laktatory, okłady z kapusty, wsparcie laktacyjne. To nie początki karmienia piersią są najgorsze.
Nie ząbkowanie
U Mieczysława ząbkowanie objawiało się wyłącznie wyrastającymi z dziąseł zębami. Zero gorączki, żadnych rewelacji trawiennych, żadnego płaczu czy marudzenia. Po prostu jeden po drugim wychodziły mu te zęby jak grzyby po deszczu, nie sprawiając żadnego problemu. Z Zyziem jest zupełnie inaczej, bo u niego każdy ząb jest okupiony bólem, jęczeniem, przerywanym snem, zmniejszonym apetytem. Owszem, bywa to męczące, ale na całe szczęście zęby są policzalne i jest ich skończona ilość. Ząbkowanie u niemowlaka czy dziecka ogólnie może być uciążliwe i męczące, ale to nie ząbkowanie jest najgorsze.
Nie katar
Choć tu należy dodać, że potrójny męski katar w wydaniu moich chłopaków jest sporym wyzwaniem. Mimo to metody łagodzenia tej jakże śmiertelnej dla męskiej populacji choroby, opanowałam do perfekcji. Tata łyka tabletki i wpuszcza krople, a chłopakom odciągam gluty i też wpuszczam kropelki. Dajemy radę. Idealnie potrafię też rozpoznać rodzaj infekcji po kolorze gluta. Jestem w tym specjalistką. Nie leczony trwa tydzień, a leczony siedem dni. Jak by to pomnożyć przez trzy to wychodzi 21 dni, a mimo to da się to przeżyć godnie. Katar u dziecka to udręka, jednak nadal to nie katar jest najgorszy.
Nie bunt dwu czy trzylatka
Tu brawa należą się Jankowi, bo to dzięki jego konsekwencji, asertywności i nieugiętości Mieciowi przeszły te wszystkie „buntowe” tematy. Owszem, czasami zdarzy się jakaś draka, ale są to wyjątki. Obawiam się, że gdybym samotnie wychowywała Miecia, to wyrósłby na małego aferzystę. Przyznaję szczerze, nie zawsze potrafiłabym poradzić sobie z naszym starszym synem szczególnie, że do perfekcji opanował wchodzenie mi na głowę. Na szczęście jest Janek. Dzięki niemu to nie bunt trzylatka jest najgorszy.
Czy jesteś gotowa poznać prawdę?
Wszystkie te przeżycia to pikuś w porównaniu do tego co chcę ci wyznać. Jest takie oblicze macierzyństwa, o którym nikt głośno nie mówi a dotyczy ono 99% mam. Zwykle zdarza się po zmroku. Skutecznie odbiera nam mamom radość i energię. Sprawia, że tracimy apetyt, ochotę na seks, po to by po pewnym czasie zacząć walczyć wyłącznie o przetrwanie. Nasza cera staje się szara, w uszach słyszymy szum, a oczy wypełnia obłęd. Czy domyślasz się co mam na myśli?
Najgorszy w macierzyństwie jest przewlekły brak snu. Czy pamiętasz noc, w czasie której przespałaś nieprzerwanie i wygodnie 8, a może nawet 9 godzin? Jeśli pamiętasz, to albo nie jesteś mamą, albo twoje dziecko ma więcej niż 5 lat, albo po prostu urodziłaś taki egzemplarz, z którym już teraz proponuję wybrać się do muzeum osobliwości. To brak długiego, niczym niezmąconego snu jest najgorszy.
Zapytacie, co daje macierzyństwo, co daje bycie mamą to odpowiem, że wiele radości, ale jednocześnie odbiera wolność i niezależność, no i sen. Mierzyłam się już w życiu z ząbkowaniem i katarem u dziecka i jakoś byłam sobie w stanie z tym raz dwa poradzić. Ale inaczej jest z niedosypianiem. Brak snu sprawia, że całe macierzyństwo jawi mi się jako wyzwanie. Bycie mamą to praca 24/7.
[ad name=”Pozioma responsywna”]
W macierzyństwie najgorszy jest “Stand by” – ten ciągły tryb czuwania, ta czerwona lampka, której nie da się wyłączyć. Nawet jeśli dziecko radośnie spędza weekend u dziadków, ja się martwię, myślę o nim, co robi, co zjadł, jak się czuje, czy tęskni, czy odrobił z babcią lekcje, czy nie gra za dużo na komputerze. Nie dotyczy mnie brak snu. Mam egzemplarz osobliwy, który całkiem dobrze spał nocami, za to budził się dość wcześnie, co dla mnie-śpiocha było dość ciężkie. Ale mój syn od urodzenia wymagał wsparcia i różnych terapii. Teraz to prawie 11 letni chłopak, inteligentny, wrażliwy, ale gdy był… Czytaj więcej »
Na początku matka nie śpi, bo jej niewygodnie w ciąży. Potem matka nie śpi, bo niemowlę nie śpi. Potem matka nie śpi, bo dziecko chce siku. Potem matka nie śpi, bo się martwi, że nastolatek nie wrócił jeszcze z imprezy. Na starość matka nie śpi, bo się już przyzwyczaiła, że nie śpi 😁😉
Ale ja nie lubie takiego pieprzenia. Moje dziecko ma 2.5 roku. Przesypia cale noce od kiedy odstawiłam ja czyli od 1 roku zycia.
Moja córka budzila się dwa trzy a nawet cztery razy w nocy na jedzenie, od kiedy zachorowała na zapaleni oskrzeli (chyba że sto pobudek było) z którego się właśnie leczymy zaczyna przesypiać noce, jedna pobudka nad ranem na mleko i dalej sen. Oby ten stan trwał jak najdłużej.
Oj, tak! Można powiedzieć, że nie śpię od dwóch lat:) A piszę to leżąc koło ząbkującej i chorej Kruszyny, która wybudza się z płaczem co pół godziny. Z tego.miejsca pozdrawiam wszystkie mamy- i te wyspane, i te, którym 8 godzin snu tylko się śni podczas krótkiej drzemki:)
Piękny tekst 😍 zaczęło się gdzieś w 7 miesiącu pierwszej ciąży i trwa do dziś. Ostatnio młodszy przespal ciagiem 6 godzin… po 5 sie obudziłam, już nie mogłam zasnąć i nie wiedziałam co ze sobą zrobić 😂
Aż mi łzy popłynęły taka jest to święta prawda nadal nie mogę pojąć że od lipca 2017 kiedy pojawiła się moja córeczka nie spałam ani razu nawet 5 godzin ciągiem. Marzę o śnie i złudnie wierzę że kiedyś się uda.
Mój pierwszy od 3 msc 8h potem dobił do 12h ciągiem zero problemu zawsze wyspani 😁 drugi postanowił pokazać nam co to znaczy mieć dzieci zero snu 😂 ale teraz ma roczek i jak śpi z nami to budzi się tylko raz wiec już jest luksusowo😅
Eeeeee, to nie takie złe. Da się przywyknąć i funkcjonować normalnie. Dla mnie najgorsze są nocne napady suchego kaszlu dzieci trwające czasem po 2 godziny, kiedy wyczerpiesz wszystkie możliwości pomocy doraźnej, a one dalej kaszlą…
Święta prawda 😢
Mam jedno jedyne już dziesięcioletnie dziecko. Dziecko ma astmę i refluks pęcherzowo – moczowodowy. Jak nie budzi z wrzaskiem, że mu się źle oddycha, to ja budzę jego, że musi wstać siku. Przynajmniej raz w nocy, czasami więcej.
Przestałam przesypiać noce w ciąży, jak po nocy szalał i kopał, więc wychodzi na to że już od 11 lat nie sypiam nieprzerwanie 😀 Moja przyjaciółka ma czwórkę dzieci, w wieku od 10 do 1 roku. Twierdzi że już się przyzwyczaiła 😀 wyśpi się jak najmłodszy pójdzie na studia 😀
Amen. Mam 2 córki 6,5roku i 3 latka. Ostatnio wyspałam się w zeszłym roku w
maju, podczas appendektomii wyrostka robaczkowego…… Nigdy nie zapomnę tych 2 h głębokiego snu i to dzięki narkozie… A wcześniej wyspałam się jakieś 7 lat temu…śmiać się 😂 czy płakać 😢. Ale teraz tak patrzę na moje dwa urwisky, które tak słodko śpią, to może i dobrze że to one się wysypiaja, ja się wyśpię na starość 😁.
5 lat mowicie? To znaczy że jeszcze tylko pół roku mi zostało żeby starszak przestał się w nocy budzić?! O…moment…mlodszej zatem zostało 2,5 roku….spoko. i tak nie pamiętam już co to znaczy przespać nieprzerwanie cala noc!!! Tak, to jest najgorsze ale nie wiem jak można inaczej…
Ja urodziłam taki przypadek. Moja córa w wieku około 2/3 miesięcy (nie pamiętam dokładnie, ale mega szybko), potrafiła spać ciurkiem 7/8h. Nie budziłam na karmienie. Z resztą od początku pobudki na karmienie były tylko pampersem i karmieniem. Taki śpioch, po mamusi. 😁
Moj syn ma 4 misiace i spie bo jakies 6-7 godzin codziennie. Miglabym wiecej ale zwykle po uspieniu go jeszcze siedze. Do tej pory maly nie przespalam przez niego doslownie 1 nocy. (Nie licze pierwszych 7 tygodni bo co 3 godzint budzilam go na jedzenie a potem jeszcze odciagalam pokarm- dla mnie zdecydowanie piczatki karmienia piersia byly bajgorsze a i tak nie wyszlo…). Łaskawy egzeplarz 🙂
Mam to szczęście i moja 2,5 letnia córka przesypia 10 godzin ciągiem każdej nocy. Rzadko zdarzają się wyjątki ale jak się przebudzi to tylko po to, by powędrować z łóżka swojego do łoża rodziców 🙂
Zgadzam się w 100 %!
Święta prawda, brak snu to jest najgorsze co nas spotyka….
Moja Wanda dziś skończyła 3 miesiące i 3 dni temu przespała 10 godzin, po czym ją obudziłam…. i była z tego tytułu niezadowolona. Wczoraj pobudka po 8 i ryk w sensie “co ty mi matka robisz” 😉 Dziś standardowe od dłuższego czasu 7 h. Dzięki Ci Panie i niech tak zostanie tfu tfu x 86542359876543 tysięcy