O moim baby bluesie pisałam na blogu niejednokrotnie. Tu znajdziecie jeden z ważniejszych dla mnie tekstów w tej kwestii. Niby ten nasz Miecio był taki wyczekany. Bycie mamą to jednak bardzo ciężka rola. Strata pierwszej ciąży spowodowała, że pragnęłam dziecka jeszcze bardziej. Wszystko było gotowe na pojawienie się Mieczysława, a w głowie coś nie zwarło….
Na mój stan złożyło się wiele czynników. Na pewno hormony, myślę że trochę też planowa cesarka, początkowe problemy z karmieniem piersią i lęk przed nieznanym. Miałam kilka takich dni, kiedy płakałam non stop. Skóra pod oczami łuszczyła mi się od słonych łez. Janek przynosił mi Miecia na kolejne karmienia, a mi było wszystko jedno czy jest wtorek, czy sobota. Czy jest środek nocy, czy dwunasta w południe. Ten stan utrzymywał się ponad dwa miesiące. Bardzo się bałam, że i tym razem mnie dopadnie. Ale tak się nie stało. Dlaczego?
Bycie mamą- zdradzę Ci sekret szczęśliwego macierzyństwa
To drugie macierzyństwo od pierwszego różniło się jedną znaczącą cechą. Tym razem wiedziałam i miałam tę pewność, że wszystko, co trudne, co męczące, frustrujące i obce kiedyś się kończy. Niby tak oczywista sprawa, ale przy pierwszym dziecku nie miałam takiej pewności. Kiedy więc Miecio dawał do wiwatu, nie dając zasnąć nawet na pięć minut przez całą noc, ja popadałam w rozpacz, że teraz moje życie będzie tak wyglądać już do samego końca. Każda kolka ciągnęła się w nieskończoność, a szczytem marzeń było dotrwać do końca kolejnego dnia. Kiedy lekarz pediatra powiedział mi, że kolki u małych dzieci trwają zazwyczaj do setnego dnia życia, myślałam, że umrę z rozpaczy. 100 dni!? Całe 100 dni? Jak ja sobie dam radę?
Napawałam się swoim chwilowym nieszczęściem. Dziś śmieję się w duchu do siebie, bo życie po pojawieniu się dzieci przyspiesza niesłychanie i nim się obejrzałam Miecio, już jako dwulatek, wyznawał mi miłość, mówiąc słodkim głosikiem: „Ocham Mama”, a ja zastanawiałam się, kto mi ukradł ten czas… Ząbkowanie, gorączki, kolki, pierwsza choroba, zatrucie pokarmowe? To wszystko kiedyś minie. Daję wam 100% gwarancji. W takich chwilach wiem doskonale, jak być dobrą mamą – wystarczy być przy dziecku.
Łapaczka chwil
Kiedy więc Zygmunt ma słabszy dzień, a ostatnio tych słabych dni ma sporo i od tygodnia spędza całe noce na moich rękach, a ja zasypiam na siedząco, to jakoś tak dziwnie przyjmuję to z pokorą. Szczerze? Ja się wręcz cieszę i napawam tą bliskością z dzieckiem. Kiedy się wyśpię? Za kilka miesięcy, bo dziś wiem, że kiedyś wyśpię się na pewno. W tym przekonaniu utwierdza mnie fakt, że każdy z etapów rozwojowych dziecka jest przejściowy, więc lepiej skupić się na więzi mamy i dziecka. Z Zyziem mam to, czego brakowało mi z Mieciem. Celebruję każdą chwilę razem: każde karmienie, każde przytulenie, każdą wyśpiewaną kołysankę.
Przy Mieciu bardzo długo zamiast „CHCĘ” myślałam „MUSZĘ”, a przy Zygmuncie zupełnie nie mam tego problemu. I choć wiem, że przede mną jeszcze milion kryzysów macierzyństwa i pewnie jeszcze nie raz zapragnę, by stąd uciec, to dziś wiem jedno: dam radę, bo każdy z tych etapów jest przejściowy, a wszystkie te trudne momenty kiedyś miną.
Kiedy więc słyszę: nie śpij z dzieckiem, bo się przyzwyczai, nie noś na rękach bo się uwarunkuje, to mam gdzieś wszystkie te mądre prawdy życiowe. Małe dziecko jest po to, by się do niego przytulać, by nosić i kołysać. By zasypiało wtulone w mamę. Jeszcze nigdy nie słyszałam o pełnoletnim dziecku, które nie potrafi zasnąć bez mamusi. Zostawmy mamom co matczyne, a dzieciom co dziecięce… Jeśli więc zastanawiacie się, jak być dobrym rodzicem, to podpowiadam, że idealna mama i idealny tata nie istnieją, co nie oznacza jeszcze, że nie mogą się starać, żeby takimi być.
Najtrudniej jest tu i teraz
O tej zasadzie powiedziała mi parę miesięcy temu znajoma. Zdzwoniłyśmy się w jakichś macierzyńskich tematach. Ja narzekałam na bolące biodra w ciąży i na to, że Miecio przechodzi bunt dwulatka, a ona żaliła mi się na dwójkę wiecznie chorych dzieci. Co jedno wyzdrowiało, to drugie chorowało. Zarażali się od siebie nawzajem, jej szef zaczął coraz bardziej krzywo patrzeć na zwolnienia lekarskie, a żłobek domagał się kasy za kolejny miesiąc nieobecności dzieci (bo to prywatny żłobek był ;)). I tak oto marudziłyśmy sobie na odległość. I wtedy ona powiedziała mi najprawdziwsze zdanie o macierzyństwie jakie kiedykolwiek usłyszałam. „Wiesz, bo najtrudniej jest tu u teraz. Ta sytuacja w której się dziś znajdujemy jest trudna, bo jeszcze jej nie znamy, a jutro stawiając czoła kolejnym wyzwaniom będziemy się śmiały z tego, że martwiłyśmy się tym, co było jeszcze dzień wcześniej.”
I rzeczywiście tak jest: najtrudniejsze jest to co jeszcze nam nieznane. Żadna wysypka u Zyzia nie zmartwi mnie tak, jak ta pierwsza u Miecia. Wspominam sobie moje zmartwienia w drugiej ciąży i teraz myślę, że to był pikuś, bo wtedy miałam tylko jedno dziecko do ogarnięcia. Teraz jest zdecydowanie trudniej. Ale to nic bo dzisiejszy dzień już jutro będzie tylko okiełznaną przeszłością, a ja z każdym dniem mam wrażenie, że umiem grać w to macierzyństwo coraz lepiej. Najtrudniejsze jest to co jeszcze nieznane. Ale to nic, bo nawet najtrudniejsze momenty kiedyś staną się zwykłym wspomnieniem. Dziś już to wiem.
Ani bycie mamą, ani też prowadzenie bloga, między innymi o macierzyństwie , do łatwych nie należą. Nie oznacza to jednak, że nie można cieszyć się szczęśliwym macierzyństwem! Mama idealna, w ogóle rodzice idealni nie istnieją i nie ma sensu wmawiać sobie, że jest inaczej.
[ad name=”Pozioma responsywna”]
Rzadko kiedy zgadzam się z czymkolwiek tak bardzo, jak z tym postem. Mam dokładnie takie same przemyślenia! Trzy lata temu urodziła się moja pierwsza córka i choć była bardzo wyczekanym dzieckiem, pierwsze miesiące jej życia to była dla mnie męka – nie umiałam się w pełni cieszyć tym co piękne, bo wydawało mi się,że to co trudne w tych pierwszych miesiącach (czyli nieprzespane noce, pogryzione sutki, ciągle obsrane ubranka, brak możliwości wyjścia z domu itd.) nigdy się nie skończy. Trzy miesiące temu znów zostałam mamą, tym razem bliźniaczek 🙂 I choć wydawać by się mogło, że z tego powodu powinno… Czytaj więcej »
Bardzo mądrze napisane 🙂 🙂 🙂
Nośmy Tulmy Śpijmy Razem Bo Jak Nie Teraz To Kiedy???
Dzieci Szybko Dorosną i Nawet Buziaka Będziemy Musiały Sobie Wyszarpać 😛 😀 🙂
Dzięki za ten tekst na razie to wszystko przede mną ale już zaraz tuż tuż 🙂 zostało jakieś 20 dni do porodu a córa już rozrabia bo nadal nie obróciła sie głową w dół, ale ma jeszcze tyle miejsca że lekarz każe czekać spokojnie bo są duże szanse, ze jeszcze fiknie. No to czekam i już uczę się tej cierpliwości, codziennie sobie powtarzam, że tylko spokój może nas uratować a mała najwyraźniej ma charakter po tatusiu – bo on też nie lubi robić czegoś tylko dlatego, że tak się powinno i tak robią wszyscy 😉
Jest 3.30 w nocy, wlaśnie siedze z moim miesiecznym synkiem w ramionach i tule go po kolejnym ataku kolki, ostatnio u nas to stały rytułał dnia. Brzuszek okiełznany za to pojawiła się czkawka… Przed chwilą płakałam jak bóbr z bezsilności,z beznadzieji sytuacji, no bo co ze mnie za matka?!Nie dość,że nie udało mi się urodzić naturalnie, karmienie piersią skończyło się fiaskiem i morzem wylanych łez, to jeszcze nie potrafię pomóc mojemu dziecku kiedy cierpi…Noce ciągną się w nieskończoność,a chwile snu są kradzione, krótkie jak mrugnięcie okiem i ulotne. Ale dzięki Pani postowi zrozumiałam,że to są najpoękniejsze chwile w moim życiu.… Czytaj więcej »
I mnie ominął baby blues, a do tego egzemplarze trafiły mi się cudowne. Trzecia to już w ogóle i wyspać się daje i uśmiecha ciągle, nie choruje nawet jak starszaki niedomagają i z gilami po pas rwą się do przytulasów z nią. Potwierdzam, że każde kolejne dziecko wprowadza nas w nowy, lepszy, głębszy i spokojniejszy wymiar macierzyństwa 😉 Ściskam mocno, podziwiając różową sofę <3
Obserwuję Was od niedawna…i z niecierpliwością czekam na kolejny wpis. Ten dzisiejszy jak nic i nikt dzisiaj dodaje otuchy i wiary w to, że wszystko to co trudne kiedyś minie. Wszystkie kaszle, gorączki, wirusy;) ale wiem też na pewno choć jestem mamą od roku że nigdy mi nie minie lęk o moje dziecko. Czasem może irracjonalny, czasem nie. Wiem, że o niego będę się bać dużo bardziej o kogokolwiek innego.
Oj pewnie to prawda ale tak trudno jest przyjąć do wiadomości…kiedy dziecko zamiast płakać jak to ponoć robią dzieci wręcz wrzeczy nad uchem i nie daje się uśpić.. Kiedy trzeba nosić cały dzień na rękach a one już nie dają rady… Och ile jest tych różnych chwil kiedy…… A później synek zasypia tak rozkosznie w moich ramionach, że można płakać ale ze szczęścia… Macierzyństwo jest trudne.. Piękne ale trudne…
Pozdrawiam Was serdecznie
Cześć. Mam 23 lata i jestem w 19 tygodniu pierwszej ciąży. Dzisiaj poznałam płeć Maluszka a kilka dni temu rozszyfrowałam, że te śmieszne motyle w brzuchu to jego pierwsze ruchy. Jako młoda osoba, która zna ciążę tylko z książek jestem przerażona nie tylko tym co dzieje się z moim ciałem, ale też tym co dzieje się w mojej głowie. 4 dni temu trafiłam na Waszego bloga i od tego czasu jestem spokojniejsza. Chwała Wam za to jak swobodnie i “po chłopsku” dzielicie się swoim doświadczeniem. Szczególnie dzięki Tobie moja panika zmalała. Dziękuję Ci za to, że jesteś. 🙂
Pełna zgoda! Trzeba mieć dystans do tego co się dzieje, pamiętać, że nawet najgorszy czas mija. A ta mała istotka nie jest niczemu winna, i jedyne czego potrzebuje, to nas, rodziców, i naszego ciepła i bycia dla niej.
A poza tym dzieci mają swoją prawa – nie spać, płakać, marudzić, drapać, wyrywać sutek podczas karmienia, etc. Przecież każde z nas dorosłych też tak kiedyś robiło! 🙂
Dlatego marzy mi sie 2gie bobo! Zeby przezyc to raz jeszcze, ale bardziej “na luzie”. 🙂
Uwielbiam patrzeć na Wasze zdjęcia! Ty wyglądasz zawsze tak pięknie, a chłopcy są przeuroczy! Mieciowe stópki są po prostu do schrupania 🙂 Mam tylko jedno dziecko i nie wiem, jak to jest mieć dwoje, choć się domyślam – raczej hardcore. Nie miałam baby bluesa, ale moje dziecko od pierwszych chwil było high need baby w rozmiarze XXL. Pierwsze miesiące tylko siedziałam i karmiłam. Moje dziecko poza cyckiem nie chciało funkcjonować. Najlepiej jakby cały czas na nim wisiała. Na początku było to dla mnie frustrujące, bo rwałam się do roboty, aktywności, domowych obowiązków. Ale w końcu się poddałam. Siedziałam, karmiłam i… Czytaj więcej »
Pomogl mi ten tekst dzis mega. Jestem wykonczona zdajaca sie nie miec konca przeprowadzka. Ale przeciez jestem mama a mama to superbohater jakich malo 😉