Mam mu nie skracać dzieciństwa, czy może lepiej przyspieszyć jego ścieżkę kariery? Czy 6 latek powinien pójść do szkoły, czy dopiero wtedy kiedy skończy 7 lat? Rząd dał nam rodzicom prawo wyboru, a my stojąc na rozstaju dróg sami nie wiemy, które rozwiązanie jest dla naszej pociechy najlepsze. Przed paroma dniami my również stanęliśmy przed takim wyborem. Bo mimo iż Miecio ma dopiero 5 lat, to już teraz musieliśmy zdecydować, czy zostaje jeszcze w przedszkolu, czy od września idzie do zerówki. Długo się nie zastanawialiśmy…
Mam alergię na tekst: „nie skracaj dziecku dzieciństwa”.
Bo zakłada on, że z dniem pierwszego września, z pierwszym dzwonkiem w szkole, dziecko w ułamku jednej sekundy zmienia się z beztroskiego dzieciaka w poważnego dorosłego. Bzdura jakich mało! Dzieciństwo to stan ducha o który my rodzice powinniśmy dbać i który powinniśmy podsycać. Moi rodzice byli w tym mistrzami, dlatego moje dzieciństwo trwało naprawdę bardzo długo. Tak samo długo wierzyłam w Świętego Mikołaja, długo bawiłam się lalkami, a kiedy moi rówieśnicy oglądali potajemnie „Z Archiwum X”, to ja co niedzielę, z zapartym tchem śledziłam losy „Gumisiów”. Oczywiście byłam odbierana jako ktoś dziecinny, ale dziś mam poczucie, że wykorzystałam tamten czas na maksa. I choć marzyłam, żeby chodzić w szpilkach i malować usta czerwoną pomadką, to intuicja podpowiadała mi: „korzystaj dziewczyno z czasu beztroski, kiedyś za tym zatęsknisz.”
Pamiętam też takie epizody z mojego dzieciństwa, gdzie moje rówieśniczki chcąc pokazać jak bardzo są dorosłe, robiły rzeczy kuriozalne. Jedna z moich kuzynek na własnej Komunii Świętej poprosiła o… „sypaną” kawę do tortu i z miną znawcy opijała się nią mlaskając. Ja wolałam poczekać na te wszystkie dorosłe rzeczy. Moi Rodzice w życiu nie przeczytali żadnej mądrej książki o wychowywaniu dzieci, ale mieli dobrą rodzicielską intuicję. Dalecy byli od tego, żeby uczyć mnie czytać i pisać w wieku 4 lat. Wiedzieli, że i tak kiedyś się tego nauczę. W rodzinie Janka jest jedna taka historia z jego kuzynem w roli głównej, opowiadana zresztą z dumą, że Krzysio w wieku 7 lat przeczytał całą “Trylogię”. Dziś z Jankiem wiemy, że to nie miało większego wpływu na jego dorosłe życie.
Smutni dorośli, którym ktoś odebrał dzieciństwo
Jak wiecie jestem bardzo pogodnym człowiekiem. Mam tak od zawsze. Często pytacie mnie, jak ja to robię, że się wiecznie uśmiecham. Szczerze? Nie wiem. Tak już po prostu mam. Fundamentalne kwestie w naszym życiu biorą swój początek w dzieciństwie. I właśnie tam upatruję powodów mojego pozytywnego nastawienia do życia. Większość ludzi których znam, a którzy marzyli o tym, by jak najszybciej dorosnąć – dziś są przygnieceni przez życie. Mało co ich cieszy, wiele rzeczy martwi i nie potrafią czerpać z codzienności po prostu przyjemności. Może to jest kwestia nawyków? Wiecie: małe dzieci obserwują dorosłych i widząc ich powagę też się takimi stają. A domeną dziecka jest śmiech i beztroska. Kiedy więc wystarczająco długo jesteś dzieckiem, to optymizm staje się twoim nawykiem, twoją codziennością.
Czy Miecio pójdzie jako 6 latek do szkoły?
Parę dni temu mieliśmy spotkanie z przedszkolnym psychologiem, podsumowujące rok Miecia. Rozmawialiśmy o tym, jak zmienił się przez te 10 miesięcy. Co ciekawe, głównie mówiliśmy o rozwoju emocjonalnym. O tym, jak radzi sobie z sytuacjami stresowymi, co robi gdy się frustruje, czy potrafi stawiać granice i czy respektuje granice innych. Pani psycholog krok po kroku, opisując różne sytuacje, mówiła nam, jak przez ten czas zmieniło się nasze dziecko.
A później przyszedł czas na to najważniejsze pytanie. Co ważne, psycholog zupełnie nas nim zaskoczyła. Nie zrobiła wstępu, ani nie namawiała na żadne z rozwiązań. „Czy Miecio w tym roku pójdzie do zerówki, czy za rok?”- zapytała. Odpowiedź na to pytanie miałam przygotowaną już dawno, ale Janek postanowił dopytać: „a które rozwiązanie jest lepsze?”. Jak się pewnie domyślacie, psycholog nie udzieliła nam jednoznacznej odpowiedzi, czy 6 latek powinien pójść już do szkoły, bo takiej nie ma. Powiedziała, że to jest bardzo złożony temat i odpowiedź uzależniona jest od konkretnego przypadku dziecka. Wspólnie z Jankiem już dawno podjęliśmy decyzję o tym, że Miecio pójdzie do szkoły w wieku siedmiu lat. Taką też deklarację podpisaliśmy w przedszkolu…
Która inteligencja jest dla Ciebie ważniejsza?
Dopiero po podpisaniu dokumentu, przedszkolnej psycholog rozwiązał się język i mogliśmy porozmawiać jak rodzic z rodzicem. Tu nie chodzi o odbieranie dzieciom dzieciństwa, czy epatowanie inteligencją dziecka. Tu bój toczy się o dużo ważniejsze kwestie. Bardzo często bowiem rodzice decydując o tym, czy dziecko jest gotowe na szkołę, oceniają wyłącznie jego umiejętności takie jak, pisanie, czytanie, obycie, zasób słownictwa, zdolności matematyczne i plastyczne. Ale jest coś znacznie ważniejszego, czym my rodzice powinniśmy kierować się przy tak ważnej decyzji. Najważniejsza jest bowiem dojrzałość emocjonalna. To ona powinna predysponować nasze dzieci do pójścia do szkoły. Kropka. Nie umiejętność pisania, czy liczenia, bo szkoła jest właśnie od tego, żeby dzieciaki nabyły wszystkie te umiejętności. Ja idąc do pierwszej klasy nie umiałam za bardzo ani liczyć, ani pisać. Owszem znałam pojedyncze literki i cyfry, ale działań na nich nauczyła mnie dopiero szkoła.
Pani psycholog powiedziała, że obecnie przez jej gabinet przewijają się tabuny dzieci szalenie inteligentnych, oczytanych, z OGROMNYMI problemami emocjonalnymi. Dzieci, które nie radzą sobie z prostymi emocjami, bo ktoś zamiast nauczyć je radzenia sobie z porażkami, przegraną, czy pracy pod presją czasu, wolał nauczyć je tabliczki mnożenia w wieku 5 lat. Podobno problem jest na tyle rozległy, że psycholog wręcz poprosiła nas o poruszenie tego tematu na forum, co niniejszym czynię. W bliskim otoczeniu mam dziewczynkę, która mieszkając w Niemczech, poszła do szkoły w wieku 6 lat (co tam jest normą).
Na początku wszystko wydawało się być w porządku. Ale rodzice, skądinąd bardzo odpowiedzialni i świadomi, już w pierwszej klasie widzieli, że coś jest „nie halo”. Pomiędzy trzecią i czwartą klasą nagromadzonych problemów emocjonalnych było już tyle, że zaczęły one rzutować na oceny w szkole. To był moment w którym rodzice postanowili, że zostawią ją jeszcze raz w trzeciej klasie. Żeby miała szansę nieco zwolnić, nadgonić, żeby oni mieli czas popracować nad jej inteligencją emocjonalną. I to był strzał w dziesiątkę. Wśród nowych rówieśników, dziewczynka mogła zacząć wszystko od początku, we własnym tempie.
Opowiedziałam tę historię Pani psycholog. Powiedziała tylko: „Nawet Pani nie wie, ile ja mam teraz takich przypadków dzieci, które w późniejszym czasie powtarzają klasę.”
Nasze szkoły nie są na to gotowe
Kolejnym bardzo ważnym aspektem, który należy poruszyć w kontekście tej jakże trudnej decyzji jest to, czy nasze placówki szkolne są gotowe na sześciolatków? Bo według naszej psycholog absolutnie nie. Rozmawiając w ostatnim czasie z wieloma nauczycielami, słyszałam o przykładach niemieckich, szwedzkich czy norweskich szkół. Szkół, które na 6-latków są gotowe. A u nas zmieniło się prawo, ale nic poza tym. Nie mnie to oceniać, bo się w ten temat za bardzo nie zagłębiałam. Jednak skoro zdanie samych nauczycieli jest tak sceptyczne, to coś musi być na rzeczy…
Zastanów się, jak Ty się odnajdziesz w nowej rzeczywistości
Jeszcze inną kwestią jest logistyka. Ostatnio, zupełnie przypadkiem spotkałam moją znajomą, mamę trójki szkolnych dzieci. Mamę niezwykle ogarniętą. Mamę pracującą.
Zaczęłyśmy standardowo od planów na wakacje, więc bardzo szybko przeszłyśmy na szkołę i na to, czym różni się dziecko przedszkolne od tego chodzącego do szkoły. To właśnie ta koleżanka poradziła mi dwie rzeczy: „niech dzieciaki idą do szkoły w wieku 7 lat. Im będzie łatwiej się zaadaptować, a Tobie będzie lżej ogarnąć codzienność.” Później opowiedziała mi o tym, jak pierwsze dziecko posłała do szkoły w wieku 6 lat, a dwójkę kolejnych już w wieku 7. Powiedziała też, że gdyby mogła dziś zmienić swoją decyzję, to by to zrobiła. Większość dzieci z klasy tego najstarszego dziecka poszło w wieku 7 lat, więc jej dziecko siłą rzeczy było najmłodsze. Teraz są w okresie dojrzewania i syn boryka się ze sporym problemem akceptacji. Jego rówieśnicy zaczynają wyglądać jak nastolatkowie, a on ciągle bardziej przypomina dziecko.
Drugą radę jaką dała mi koleżanka, to wybór szkoły w której dziecko będzie miało fajnie zorganizowany czas w trakcie lekcji, ale też po nich. Nie sztuką jest bowiem odebrać dziecko o 11.00 i do popołudnia posadzić przed telewizorem, czy smartfonem. To trudne, szczególnie w rzeczywistości miejskiej, gdzie wypuszczenie dziecka na dwór, to nie jest taka prosta sprawa. To już nie są te czasy, kiedy większość dzieci spędzała popołudnia na podwórku, z kluczem na szyi. To też warto wziąć pod uwagę posyłając dziecko do szkoły. Starsze dziecko w szkole, czyli 7-latek, to dziecko, które szybciej stanie się samodzielne i odpowiedzialne, a co za tym idzie rodzice nie będą musieli o nie drżeć na każdym kroku. Choć i tak pewnie będą. 😉
Przedszkole daje nam, rodzicom ogromną wygodę. Odprowadzamy dziecko na godzinę 8.00, odbieramy po 16.00, a czasami nawet po 17.00. W czasie, kiedy dziecko jest w placówce możemy się poświęcić pracy i innym obowiązkom domowym. W szkole zaczynają się schody. Lekcje o różnych godzinach, zajęcia dodatkowe no i prace domowe, które spędzają sen z powiek wielu rodzicom. Nie wszyscy rodzice posyłając dzieci do szkoły, myślą o wszystkich aspektach, które za parę chwil spadną na ich barki.
Wszystko zależy od dziecka
Nie zostawię Was jednak z jednoznaczną odpowiedzią na pytanie, kiedy posłać dziecko do szkoły, bo na to nie ma gotowej recepty. Wszystko zależy od dziecka. Mimo, że wychowałam się w czasach kiedy dzieci zaczynały szkołę w wieku 7 lat, to sama miałam koleżankę, która dołączyła jako 6 latek do naszej szkoły. Nie mnie oceniać, jak to wpłynęło na jej rozwój. Zawsze chciała nam pokazać, jak bardzo jest dorosła i dojrzała. Uczyła się świetnie, była wręcz klasowym mózgiem, ale też urodziła dziecko w wieku 15 lat. Jej przypadek może być potwierdzeniem tego, co powiedziała mi Pani psycholog. Ktoś zapewne zapomniał zadbać o jej inteligencję emocjonalną.
To do nas należy decyzja, czy nasze dziecko pójdzie jako 6 latek do szkoły. W swojej decyzji kierujmy się jednak nie ambicjami, czy modą w otoczeniu, a tym czy nasze dziecko jest na to gotowe. Warto to skonsultować z psychologiem dziecięcym, który oceni inteligencję emocjonalną i gotowość dziecka na nowe. Bo pójście do szkoły, to spora zmiana w życiu każdego człowieka.
Hej 🙋 Mueszkamy w Niemczech, nasza corka jest z wrzesnia 2012, czyli mogla juz rok temu pojsc do szkoly, jednak po rozmowie z pedagogiem uznalismy, ze Nadine zostanie jeszcze rok w przedszkolu. To byl strzal w 10, poniewaz jej zachowanie oraz stan emocjonalny stal sie na tyle silniejszy, ze jestesmy pewni iz w sytuacjach stresujacych swietnie sobie poradzi. Czyli juz od sierpnia zacznie sie nasza przygoda ze szkola… Pozdrawiam!!
Świetny artykuł!
Super! Moja córka też jest w wieku Miecia i również nie posyłam jej teraz do zerówki. ❤
Bardzo ciekawy artykuł. Ja poszłam do szkoły rok wcześniej (Teraz mam 29lat). Pamiętam że przechodziłam testy psychologiczne które oceniały dojrzałość emocjonalną. Szkoda że teraz to nie jest obowiązkowe. Nikt nie skrócił mi dzieciństwa, w szkole sobie super radzilam i skończyłam dobre studia. Moje rodzeństwo testów nie przeszło, poszli w wieku 7 lat do szkoły i też jest ok. Pamiętajmy że każdy jest inny. Nic na siłę 🙂 pozdrowienia !
Super tekst, chociaż moja najstarsza córka ma dopiero 3 lata to wiem już na co zwracać uwagę, gdy przyjdzie nam podjąć tą decyzje. Poruszacie tematy o których bym nawet nie pomyślała, chociaż ja jestem nauczona być mega ambitna, w szkole same szóstki itd. I pewnie zaczęłabym w ten sam sposób wychowywać moje dzieci, to czytając takie teksty zaczynam mieć refleksje, że nie tędy droga. Moje ambicje sprawiły, że wielokrotnie byłam bardzo nieszczęśliwa, zestresowana, gdy tylko mi coś nie wyszło przeżywałam to tak bardzo, że pod koniec studiów ujawniła mi się choroba autoimmunologiczna. Zapewne czynnik stresowy miał tu duży udział. Dlatego… Czytaj więcej »
Bardzo nam miło i dziękujemy 🙂