Kalendarzowa wiosna już przyszła, mam nadzieję, że również ta za oknem umości się wygodnie i zabawi u nas na dłużej. Witajcie długie spacery z Negreską, wycieczki – te dalsze i bliższe, spędzanie czasu od rana do wieczora na świeżym powietrzu! 🙂 No dobra ten ostatni punkt może bardziej dotyczy Zyzia i Miecia, bo my z Jankiem jednak pracować musimy. 🙂 Jest wiosna! Są i zabawy na placach zabaw. Wiecie co ostatnio zwróciło moją uwagę? Że wciąż mało dzieciaków nosi okularki przeciwsłoneczne. Oczywiście sama zdaję sobie sprawę z tego, że często nakłonienie dziecka do założenia okularów na nos przypomina bardzo nierówną walkę. Wszak nie od dziś wiadomo, że dzieci mają swoje humory. 😉 Poszukałam jednak troszkę informacji na ten temat jak to jest z tymi okularami przeciwsłonecznymi. Trzeba czy nie trzeba? Warto, czy nie warto? Owocem moich poszukiwań jest ten oto tekst.
Ochrona oczu przed szkodliwym promieniowaniem UV
Nieprzypadkowo to punkt na szczycie mojej osobistej top-listy. Choć na codzień jestem wyluzowaną mamą, to fundamentalnych kwestii macierzyństwa podchodzę bardzo odpowiedzialnie, a zdrowie dzieciaków to sprawa priorytetowa. Czy wiedzieliście o tym, że oczy naszych pociech są o wiele bardziej narażone na szkodliwe działanie promieniowania UV, niż nasze „dorosłe”? Dzieje się tak, ponieważ soczewka oczna naszych maluchów jest jeszcze nie w pełni wykształcona, a przez to przepuszcza większość szkodliwego promieniowania (UV), które dociera do siatkówki i rogówki. Dlaczego to takie groźne? Promieniowanie UV może powodować odczyn alergiczny, zapalenie rogówki lub spojówki, a nawet kiedyś …zaćmę fotochemiczną . Tych zmian nie zobaczymy od razu, ale to nie znaczy, że kiedyś się nie pojawią. Błędy wciąż powtarzane kumulują się, czyli jest duża szansa, że dadzą o sobie znać kiedyś, w przyszłości. A można tego jak najbardziej uniknąć. Wystarczy założyć dzieciakom kapelusiki z szerokim rondem (rzucającym cień na oczy), a dodatkowo okularki przeciwsłoneczne. To taka polisa ubezpieczeniowa dla oczu naszych najmłodszych.
W tym miejscu uczulam Was na tanie, bazarowe okularki, których pełne są deptaki nadmorskich miejscowości. Takie okulary to wątpliwa „inwestycja”, na której straci nie tylko Wasz portfel, ale przede wszystkim wzrok dzieciaków. Pomimo tego, że nawet niektóre mogą mieć naklejki na zausznikach „UV 400” – nie macie żadnej gwarancji, że takie okularki mają odpowiednie atesty, przeszły jakiekolwiek badania laboratoryjne. Dodatkowo po prostu zaciemniają obraz, w rezultacie źrenica się poszerza, przepuszczając więcej szkodliwego promieniowania UV.
O co chodzi z tym „UV 400”? To filtr, który zastosowany w okularach, pochłania 100% promieniowania UV-A, UV-B i UV-C. Zawsze sprawdzajcie, czy okulary, które kupujecie mają odpowiednie atesty. Jak to sprawdzić? Najprościej, po prostu kupować w sprawdzonych miejscach. Np. u optyka, gdzie zawsze możecie zadać pytania, dowiedzieć się czegoś więcej, lub na sprawdzonych stronach, tak jak my kupujemy chłopakom już drugi sezon z rzędu na Real Shades (klik).
Czym skorupka za młodu…
Jeśli już małym latoroślom będziemy zakładać na nos okulary przeciwsłoneczne, przyzwyczaimy je do nich, mamy dużo większą pewność, że wyrobimy w nich prawidłowe nawyki dbania o oczy i o wzrok. A to na bank zaprocentuje. Również gdyby okazało się, że będą musiały nosić okulary korekcyjne to spotka się to z mniejszymi protestami 😉.
Ochrona przed alergenami
To kolejna zaleta noszenia okularów przeciwsłonecznych. Zwłaszcza w czasach, gdzie coraz więcej dzieciaków, to niestety alergicy. Żeby okularki spełniały taką funkcję kształt oprawek musi być dobrze dobrany do kształtu twarzy i głowy dziecka. Blokujemy w ten sposób alergenom dostęp do oczu, niwelując łzawienie. My już dawno wybraliśmy okularki Real Shades, w których mogłyście już widzieć Zygmunta kilka razy np. na Instagramie. Nie dość, że występują w różnych rozmiarach, dostosowanych do wieku dziecka, a przez to lepiej przylegają do twarzy, to jeszcze ich oprawki i zauszniki są odporne na zgniatanie i wyginanie – nie muszę chyba tłumaczyć Wam drodzy Rodzice, czemu to takie istotne 😊?
Ochrona przed owadami
To niby taki mały punkt, ale każdy, kogo powieka miała kiedyś bliskie spotkanie z muszką, albo nie daj boże z osą, lub pszczołą doceni o czym mówię. A przy leśnych wycieczkach rowerowych o takie spotkania nietrudno.
Przyjemne z pożytecznym
Jeśli myśleliście, że zapomnę o kwestiach modowych w kontekście dodatku, jaki stanowią okularki przeciwsłoneczne, to jesteście w błędzie 😉.
Jednak w przypadku naszych najmłodszych równie ważne jak design jest bezpieczeństwo. Stąd zadbajcie o to, żeby szkła były wykonane z nietłukących się materiałów (najlepiej poliwęglanowych) i nie zawierały szkodliwych substancji chemicznych takich jak m.in. rtęci, ftalanów czy bis fenolu A – BPA. Dla Zyzia znalazłam idealne rozwiązanie jak ożenić ze sobą bajerancki design ze wspomnianym bezpieczeństwem. Zobaczcie te okularki (klik) Zyzio mega chętnie je nosi, bo uwaga, uwaga… zmieniają kolor z niebieskiego na zielony pod wpływem promieniowania słonecznego.
Sama wiem po sobie jak okulary potrafią podkręcić całą stylizację. Nawet z pozornie spokojnego looku są w stanie wyciągnąć „to coś”. I to o każdej porze roku – zdecydowanie jestem na tak!
Na koniec obiecana niespodzianka. Do 11.04 na hasło „rs19” macie 15% rabatu na okularki ze strony Real Shades (klik)
My już 3 sezon z tą marką i gdybym nie miała wady wzroku to sama chętnie kupiłabym sobie model, który mają synowie 🙂 ale jestem ślepa jak kret 😂
Przecież każdy optyk wstawi Ci w takie oprawy szkła barwione z Twoją korekcją 🙂
Rany julek, ale mi z nieba spadliście z tym postem. Właśnie myślałam o tym gdzie ja znajdę okulary dla mojego dwulatka…I masz! Już kupione! 🙂 Dzięki!
Marta będzie jeszcze jakieś promo na te okularki dla dzieci? 🙂