Ten wpis miał powstać z rok temu. Ale że ja z natury pracowity jestem, jak przysłowiowa mróweczka, to publikuję go dopiero teraz. Pół roku temu, gdy trafiłem na zręby tego wpisu zrozumiałem, że spora część tego, co tu napisałem nie jest już aktualna. A potem przyszedł na świat Zyzio, a historia zatoczyła koło i wszystko zaczęło się od początku. Zapraszam na mój subiektywny przegląd 10 rzeczy, które uświadomił mi mój syn. I jeden i drugi.
Zostałem STARYM. Twoim Starym. I w przenośni, i dosłownie.
Miecio ledwo gada, Zyzio wiadomo – póki co cykl życia gołębia, czyli „ziarno-kupa”, więc takim „starym” pełną gębą, z którego można robić sobie zbyty, jeszcze nie jestem, ale to tylko kwestia czasu. Zresztą już teraz bywa ciekawie, bo Miecio od kilku dni uparcie woła mnie „Jasiu” zamiast „Tato”, wychodząc z założenia, że skoro zwraca się do mnie tak Babcia Samo Zło i wtedy wykonuję jej polecenia, to może jemu też się tak uda. Zatem osławione, filmowe „Weź się tato” to już tylko kwestia czasu. I jedynym pocieszeniem jest dla mnie fakt, że Marta jest „Starą”, także nie jestem sam.
Kac bez spożycia.
Brak snu to najskuteczniejsza tortura. Ponoć Amerykanie domniemanych terrorystów torturowali właśnie w ten sposób. I podobno po 72h bez snu nie trzeba człowieka nawet podtapiać, żeby wyśpiewał, w której afgańskiej jaskini ukrywają się jego bombowi koledzy. Powiem wam, że w tym momencie nawet bez grożenia, wyśpiewałbym wam wszystkie piny moich kart kredytowych. Gdybym tylko w tym zmęczeniu je pamiętał. Ale przynajmniej wydaję mniej kasy… 😉 Dopiero mając dziecko ukułem stwierdzenie „kac bez spożycia” – charakterystyczne samopoczucie zaangażowanego taty, trwające od narodzin dziecka, do ukończenia przez nie 12 miesiąca życia. Albo i dłużej…
Kupa śmierdzi. Każda. Syn i córka Ci to udowodni
Te pierwsze nie śmierdzą, mówili. Te po mleku kobiecym też nie. Gówno, nomen omen, prawda! Śmierdzą wszystkie. Pytanie: czy się skrzywisz, czy cię rzuci, czy po prostu centralnie ci się cofnie. Jeżeli dodamy do tego fakt, że noworodek i niemowlę w pierwszych tygodniach życia potrafi zrobić 12-14 kup na dobę, to do obcowania z nim po prostu musisz się przyzwyczaić. Kupa na palcu to najłagodniejsze co może cię spotkać. My bez zbędnych starań i ekwilibrystki mieliśmy już kupę na rękach, nogach, klacie, biuście, twarzy i we włosach. Ścieraliśmy ją z podłogi, ściany, firanek, zasłon, prześcieradła, ubrań, mebli, wanny. Z niemałym zadowoleniem przyjąłem informację, że najnowsze smartfony są wodoszczelne. Przypuszczam bowiem, że i kupie dadzą radę, a przy małych dzieciach to cenna zaleta sprzętu elektronicznego. Uroki macierzyństwa…i tacierzyństwa.
Najpierw masa, potem rzeźba.
Małe dzieci jedzą. Z reguły często i sporo w stosunku do swojej masy. Podczas każdej grypy żołądkowej najpierw jestem zaskoczony, ile się w tym małym ciałku mieści jedzenia, gdy sprzątam po całym domu wymiociny. Potem zaś dziwię się, biegnąc prędko do toalety, że i mnie już wzięło. W każdym razie dowiedz się, co lubi jeść twoje dziecko, i miej tego zawsze w zapasie przynajmniej na 3 dni. Prepers to słowo na dziś. Są to ludzie przygotowani na wojnę lub kataklizm. Dzieci to coś pomiędzy, więc bądź przygotowany jak prepers. Miej apteczkę, igłę z nitką i koniecznie spore zapasy jedzenia. Zobaczysz, jak szybko się przydadzą. Zastanawiacie się jak radzić sobie z dzieckiem? Dajcie mu do jedzenia coś, co lubi.
Silnoręki syn.
Małe to to, słodkie i bezbronne. Ale potrafi stać się He-Manem i to bez wzywania potęgi Posępnego Czerepu. Siła dziecka, szczególnie małego tkwi w jego dłoniach. Chwyt jest pewny, mocny i szybki. Paluszki małe i cienkie. A paznokcie to zwyczajnie żyletki. Także uważaj, bo chwyt za pierś albo pod pachą boli niemiłosiernie. Wytrzymałość na ból to jedna z tych rzeczy z serii czego uczą nas dzieci.
Hektolitry śliny.
Znowu o wydzielinach – tym razem ślina. Jeżeli współczesne reaktory atomowe byłby tak wydajne, jak ślinianki małego szkraba, to reaktor Maria w Świerku wystarczyłaby do produkcji prądu na całym naszym kontynencie. Przepis na udane macierzyństwo – nie utonąć w ślinie.
Niezależność gazowa.
Skoro już wspomniałem o energetyce, to warto nadmienić też o gazie. „Gaz jest i jest go dużo” – to nie jest wstęp do książki o złożach cennych surowców w Rosji czy Norwegii, ale początek biografii moich dzieci. Zawsze myślałem, że duże okna w mieszkaniu są po to, by dobrze doświetlić pomieszczenia. Teraz wiem, że chodzi głównie o wietrzenie.
Suknia ślubna to nie jedyna część garderoby, którą zakłada się raz w życiu.
Dziecięce ubranka bywają również zakładane raz w życiu. Raz! Bo albo wydzieliny spowodują ich trwałe zniszczenie i nawet kret do rur nie pomoże w usunięciu plamy po wylanej z pieluchy kupie, albo po prostu nim założysz piękny garniturek, podarowany przez babcię, o kroju na tak zwanego „małego Cygana”, twój berbeć już z niego wyrośnie.
Dziecko jako źródło przypału.
Do momentu urodzenia dziecka pilnowałem, żeby kłótnie i inne niesnaski rodzinne pozostawały w zaciszu alkowy. Żadnych hałasów, chyba że impreza. Gdy leciała w moją stronę wiącha od Marty, nim należycie zripostowałem, zawsze prosiłem, żeby ściszyła się nieco, bo co ludzie powiedzą (tu kłania się wychowanie przez babcię). Ile razy moja impulsywna żona wszczynała burdę na środku Nowego Światu, a ja czym prędzej usiłowałem zgasić rozniecony pożar w tej chodzącej fabryce fajerwerków. I gdy wydawało mi się, że już ją wystarczająco nauczyłem panowania nad emocjami, urodził się mój syn. Cóż… musiałem przywyknąć do bardach na środku ulicy, placu czy sklepu. Z małym dzieckiem, szczególnie nieokrzesanym, w typie żywego srebra jakim jest Miecio, człowiek szybko uświadamia sobie, że największa kłótnia z żoną to pikuś, przy tym, gdy w osiedlowym sklepie zabraknie jajka niespodzianki.
Wskrzeszenie umarłych.
Moja Mama nie żyje już 9 lat. Zmarła na raka, na moich rękach. Kiedyś wam opowiem. Sześć lat później urodził się mój syn. Kładę go kiedyś spać. Miał może pół roku. Delikatnie położyłem go, uśpionego już zresztą, w łóżeczku, a on powoli przeciągnął się, wyraźnie zrelaksowany i delikatnie uśmiechnął. Tylko jedna osoba robiła tak samo. Nie powiem… uroniłem łzę…
Przepis na udane macierzyństwo i tacierzyństwo nie istnieje. Rodzice mogą jednak sobie pomóc, praktykując świadome rodzicielstwo i wsłuchując się w potrzeby dzieci. Nie wiesz, co lubią jeść dzieci? Nic nie szkodzi, nauczysz się. Nie każde dziecko lubi to samo. Przestań szukać odpowiedzi na pytanie, jak radzić sobie z dzieckiem i ciesz się macierzyństwem…i tacierzyństwem. 🙂
[ad name=”Pozioma responsywna”]
Uwielbiam męskie wpisy o tym, jak to naprawdę jest z dziećmi. Bez słodzenia, patosu, prawdziwie, a jednak… z uczuciem 🙂 Dużo wytrwałości z dwójką takich maluchów 🙂
Siedzę w pracy i zamiast robić kolejne zamówienia, lub dzwonić do dostawców, co robię? Czytam ten fenomenalny wpis moim koleżankom – matkom, i płaczę ze śmiechu a one patrzą na mnie z politowaniem, mówiąc, że to czysta prawda. Kocham Was :*
Kac – zdecydowanie trwa dłużej… Zwłaszcza jak dzieciaki okazują się terminatorami, cyborgami czy androidami w jednym, i wystarcza im tylko 5h snu na dobę. Dodatkowo wzajemnie się nakręcają. Kupa – strzał w dziesiątkę. Strzał – dosłownie. Raz się zdarzył taki wyrzut, że wylądowała na talerzu. Z moim obiadem… Masa – Wy się zastanawiacie przy sprzątaniu wymiocin, ja się zastanawiałam przy sprzątaniu kupy. Że to takie małe ciałko, jeszcze mniejsze jelitka, a kupa taaaaaaaaaaaaaka… Dziecko = chodzący żołądek. Od otworu gębowego po wylot. Ślina – dane mi było nie przeżywać potopu :). Gazy – 3-latek to pikuś. 6-latka daje czadu… Przypał… Czytaj więcej »
Świetny artykuł. A co do smartfonow wodoszczelnych i kupy – dają radę 😀 nie będę wdawac się w szczegóły 😉
Moja Zosia nauczyła mnie jednej najważniejszej rzeczy. Opanowywac złość i kochać bezgranicznie. Ogólnie jestem nerwusem i czasem “starego” mam ochotę wyciepac przez okno albo zamknąć w zamrażarce ale kiedy biorę moja Zosie na rece..wszystko mija. Niestety “stary” to wyczail i jak tylko zaczynam się nakręcac jak pozytywka wręcza mi młodą na rece…🤣 a druga sprawa to to że nigdy w życiu nie kochałam nikogo tak mocno za to że zrabal się na mnie obsikal czy zwymiotowal. Miłość bezgraniczna tak na to mowia? Ściskam Was 🤗
Popłakałam się…Jan…
Jachu jak zwykle wymiata. Nie da się Was nie lubić. Pozdro. Skacowana bez spożycia.
Ojcostwo… macierzyństwo to właśnie :).!kupy, wymiociny, smarki, slina, gazy…:))
Miłość, miloac, bezgraniczna miłość, za nic i za wszystko. Ja tez mam takie jedno wzruszajace wspomnienie. Kiedy moja córka rano wskoczyla na mnie budzac mnie przy tym zlapala mnie za policzki i pierwszy raz sama z siebie powiedziala “kosiam cie mamusiu” miala wtedy jakies 2,5 roku
Punkt o kupie jakbym mego męża słyszała 🙂
Super wpis,mój syn właśnie uświadamia mi te wszystkie rzeczy:) a ostatni punkt-chwyta za serce.Pozdrawiam
Super wpis, oboje piszecie świetne teksty. Normalni ludzie, tego towaru teraz jak na lekarstwo 😊
No Jasiu i ja uroniłam łzę. Ale przedtem się śmiałam😉
Brawka. Facet z grupy “naprawde znam swoje dzieci”. Pozytywnie. Miło było przeczytać.😏😊
Uwielbiam czytać takie wpisy..! ❤
Jakież to prawdziwe! Patrząc po moich chłopakach mam prawie identyczne odczucia 😉
A co do podobieństw… Mój pierworodny jako niemowlak był nieziemsko podobny do mojej mamy, co zauważali niemal wszyscy 😉